18.10.202535 min

W Białym Domu odbyło się kolejne spotkania Wołodymyra Zełenskiego z Donaldem Trumpem. Przywódcy rozmawiali o sprzęcie wojskowym dla Kijowa i o próbach zakończenia wojny rozpoczętej przez Kreml. Prezydent USA miał powiedzieć, że przynajmniej na razie nie zamierza udostępnić Ukraińcom pocisków dalekiego zasięgu Tomahawk. - Nie miałem najmniejszych złudzeń, że Amerykanie nie przekażą Ukrainie tych pocisków. To było raczej w sferze życzeń - komentował Marcin Wrona w programie "Rozmowy na szczycie" w TVN24+. Odniósł się także do wpisu prezydenta USA w mediach społecznościowych, który po spotkaniu z prezydentem Ukrainy napisał, że "czas skończyć z zabijaniem i się dogadać, niech skończą tu, gdzie są i niech obaj ogłoszą zwycięstwo, a historia to oceni". - Ręce mi opadły. Donald Trump mówi, że natychmiast należy skończyć prowadzenie działań wojennych, wojska mają wrócić do koszar, a obecna linia frontu ma być linią podziału między Rosją a Ukrainą. Innymi słowy, to, co Rosja ukradła Ukrainie, należy się Rosji - stwierdził Wrona. Jacek Stawiski również przyznał, że nie miał złudzeń, iż w Białym Domu zapadną istotne decyzje. - Pesymizm ogarnął mnie w przeddzień wizyty Zełenskiego. Ten ukłon Trumpa w stronę Putina. Wróciliśmy znowu do klimatów sprzed czasów Alaski. Putin zdaje sobie sprawę, że Trump nie ma pomysłu, jak tę wojnę zakończyć i wcisnął się ze swoją narracją - wyjaśnił Stawiski. Jego zdaniem "Zełenski ma poczucie, że wiele więcej nie osiągnie".Rozwiń