- Niż, który przyniósł ulewne deszcze w Polsce i Czechach jest nie do końca przewidywalny. Prognozy w ciągu ostatnich 48 godzin zmieniały się, ale generalnie nie są one optymistyczne. To, co czeka nas tej nocy i być może także przez część niedzieli, to będą opady w wielu miejscach większe, właściwie rekordowe - powiedział premier Donald Tusk po odprawie służb w Nysie. Szef rządu przyjechał na Śląsk Opolski w związku z zagrożeniem powodziowym w regionie.
Donald Tusk w sobotę przyjechał do Nysy, gdzie wziął udział w odprawie służb. Jak powiedział, prognozy w kraju "nie są optymistyczne".
- Gdybyśmy tylko mierzyli sumę opadów, to można by porównywać ten rok z powodziami roku 1997, czy 2010. Są miejsca, gdzie suma opadów jest większa niż w tych najbardziej krytycznych latach. Widać wyraźnie, że państwo polskie przez te lata, począwszy przede wszystkim od roku 2010, jest wyraźnie lepiej przygotowane do tego typu działań – zarówno jeśli chodzi o ludzi, służby koordynację, zarządzanie, jak i tę twardą infrastrukturę - powiedział premier.
Apel o słuchanie służb
Szef rządu apelował również o to, aby słuchać poleceń służb dotyczących ewakuacji.
- Chcielibyśmy gorąco prosić wszystkich, którzy czują się zagrożeni, tych wszystkich, którzy mieszkają w miejscach, gdzie woda podchodzi coraz wyżej, żeby naprawdę w sposób zdyscyplinowany podporządkowywali się poleceniom, prośbom, apelom straży pożarnej i policji. Chodzi tu przede wszystkim o kwestię ewakuacji tych miejsc, które są naprawdę zagrożone - powiedział Tusk. - To nie jest powódź, która zalała pół kraju, ale w tych punktach, w tych miejscach ta powódź jest groźna dla mieszkańców - dodał.
Jak mówił, są miejsca, gdzie strażacy nie mogą czasami przekonać ludzi do opuszczenia miejsca zamieszkania.
- Jest kilka takich miejsc jeszcze, gdzie za godzinę, może za pięć godzin ewakuacja już nie będzie możliwa ze względu na podnoszącą się wodę - powiedział.
Dodał, że służby są przygotowane, są podstawiane autokary, ale nikt nie będzie "używał przymusu".
"Ludzie nie mogą zostać sami także po samym dramatycznym zdarzeniu"
- Otrzymałem zapewnienie, to ważne biorąc pod uwagę doświadczenia z roku 1997, że wtedy, kiedy poradzimy sobie bezpośrednio z żywiołem, wody opadną, służby zostaną razem z ludźmi - dodał premier.
Przypomniał sytuację w 2010 roku, kiedy po powodzi ludzie zostali z zalanymi mieszkaniami i domami.
- Chcę zapewnić i takie dyspozycje wydaliśmy, że ludzie nie mogą zostać sami także po samym dramatycznym zdarzeniu - powiedział.
Dodał, że drogi krajowe są przejezdne, ale "jest cała masa lokalnych podtopień".
"Musimy być bardzo skoncentrowani w samych Głuchołazach"
- Zobaczymy jaka jest sytuacja w Głuchołazach, pojedziemy do Głuchołaz, bo tam jest największe infrastrukturalne zagrożenie - zapowiedział Tusk. Przypomniał, że "są tam dwa mosty, prowizoryczny i ten w budowie". -Jak tutaj dojeżdżałem do Nysy, to woda dotykała już pierwszego mostu i dochodziło już do spiętrzenia wody - relacjonował. - Tam sytuacja jest oczywiście też krytyczna, no bo trudno nawet przyjąć konsekwencje ewentualnego zawalenia się tego mostu prowizorycznego. Nie wiadomo wtedy jak woda popłynie, więc musimy być bardzo skoncentrowani w samych Głuchołazach, też ewentualnie na szybkiej pomocy, jeśli taka będzie potrzeba - wyjaśnił. Tusk mówił też o prognozach pogody dotyczących opadów w Czechach. - Z jednej strony niektóre prognozy mówią o być może malejących opadach, ale te wskazania na wodach czeskich są bardzo niepokojące, więc można się spodziewać, że w wielu miejscach ta woda będzie jeszcze wyżej, znacznie powyżej stanów alarmowych - poinformował.
"Strażacy, żołnierze, policjanci, samorządowcy i wszystkie służby państwowe zaangażowane na sto procent w walce z powodzią. W drodze na Śląsk Opolski odbieram meldunki od dowodzących akcjami, za chwilę w Nysie odprawa. Przed nami krytyczna noc, konieczna pełna mobilizacja" - napisał Donald Tusk na portalu X przed godziną 17.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24