Kilkuletni chłopiec, uciekając z Kijowa w kierunku granicy, usiłuje powstrzymać łzy. Dziennikarzom opowiedział, że w stolicy został jego tata, aby wesprzeć walkę z Rosjanami. Od kilku dni ukraińskie rodziny, głównie matki z dziećmi, uciekają do sąsiednich krajów, aby chronić się przed wojną. Prezydent Wołodymyr Zełenski przekazał, ze zaledwie w ciągu czterech dni, przez rosyjski ostrzał, zginęło 16 dzieci, a 45 zostało rannych.
Dziennikarze nagrali rozmowę z chłopcem na wysokości wsi Wołycia-Polowa w obwodzie chmielnickim, mniej więcej w połowie drogi między Kijowem a Lwowem. - Zostawiliśmy tatę w Kijowie, będzie teraz sprzedawał rzeczy i pomagał naszym bohaterom, naszej armii, może nawet walczyć - powiedział, dławiąc się łzami.
- Chodzimy około trzech godzin, wy nas uratowaliście. Myślałem, że będziemy chodzić przez dwa lub trzy dni. Myślałem, że będziemy chodzić cały dzień, ale nam pomogliście - zwrócił się do osoby nagrywającej go.
Ukraińskie rodziny zostały rozdzielone po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji w czwartek 24 lutego nad ranem. Kobiety i dzieci zmuszone były zostawić swoich mężów i ojców, którzy pozostali w kraju, aby walczyć z agresorem. W Ukrainie mobilizowani do walki są mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat.
Stolica Ukrainy od kilku dni odpiera rosyjski atak. - Kolejne kolumny rosyjskich wojsk starały się wedrzeć na przedmieścia ukraińskiej stolicy. Sytuacja w stolicy naszej ojczyzny niezmiennie znajduje się pod naszą kontrolą - powiedział w poniedziałek dowódca obrony Kijowa generał pułkownik Aleksander Syrski.
Relacja tvn24.pl: Rosyjska inwazja na Ukrainę. Kolejna doba
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Źródło: Reuters, tvn24.pl