Do czterech wzrosła liczba ofiar śmiertelnych pożarów w Apulii na południu Włoch, gdzie trwa ewakuacja setek ludzi z powodu szalejących pożarów. W Rumunii z powodu upałów zmarło 30 osób. W Serbii spłonęło 2,5 tys hektarów lasów, a na Węgrzech topi się asfalt.
Włochy
W nadmorskiej miejscowości Peschici znaleziono na plaży zwłoki dwóch osób - podały miejscowe władze. Wcześniej zwęglone zwłoki dwóch innych osób znaleziono w samochodzie.
Heroiczne zmagania włoskich strażaków z pożarami na południu i w centrum Italii. W niektórych miejscach walka z żywiołem trwa nieprzerwanie od poniedziałku. Zagrożone jest Castel Gandolfo pod Rzymem, gdzie minionej nocy zapaliły się tereny leśne na wzgórzu ponad jeziorem Albano. Ewakuowano ludzi z dwóch hoteli oraz 25 domów mieszkalnych.
Z powodu szalejących pożarów trwa ewakuacja tysięcy ludzi z plaż między miejscowościami Peschici a Vieste w Apulii, w południowych Włoszech. Sztaby kryzysowe określają sytuację jako krytyczną. Media informują o panice wśród ludzi, którzy znajdują się w okolicach pożarów. Ewakuacja jest bardzo trudna i przebiega w chmurze unoszącego się nad plażami dymu. Niektórzy turyści ewakuowani są drogą morską.
W Abruzji ewakuowano 250 osób. Groźne pożary wybuchły także w Apulii wokół miasta Foggia oraz w regionie Marche, Kampanii, na Sycylii i Sardynii.
Szef Obrony Cywilnej Guido Bertolaso ostrzegł we wtorek, że sytuacja jest coraz poważniejsza.
- Ponieważ pożarów są setki nie możemy wszędzie interweniować - przyznał. Wypowiedział też wojnę "kryminalistom" - tak nazwał podpalaczy stojących za znaczną częścią pożarów. Rumunia
Jak poinformował minister zdrowia Eugen Nicolaescu tylko w poniedziałek z gorąca zmarło 12 ludzi. Według danych rumuńskiego resortu zdrowia, ponad 860 osób zemdlało tego dnia na ulicach, a w całym kraju było 10 tys. wezwań karetek pogotowia. Większość zmarłych to osoby starsze, ponad 70-letnie.
W Bukareszcie i w pięciu południowych regionach, gdzie temperatura przekracza 41 stopni Celsjusza, został wprowadzony stan najwyższego zagrożenia upałem, określany kolorem czerwonym. Alert ten ma zostać zniesiony we wtorek o godzinie 21.00 czasu lokalnego (20.00 czasu polskiego).
W pozostałych częściach Rumunii obowiązuje alarm pomarańczowy i żółty.
W wielu regionach kraju wprowadzono zakaz pracy na powietrzu w najgorętszej porze dnia. Od godziny 11.00 do 18.00 czasu lokalnego nieczynne są instytucje publiczne. Dla regionów, gdzie obowiązuje alarm czerwony, przeznaczono też większą liczbę karetek pogotowia.
Na koniec dnia przełożono nawet egzaminy na uczelniach, które miały odbywać się w godzinach porannych.
W całym kraju władze uruchomiły już ponad tysiąc punktów pierwszej pomocy i setki punktów dystrybucji wody.
Minister gospodarki i finansów Varujan Vosganian poinformował, że w samym Bukareszcie zużycie prądu wzrosło o 50 proc. w porównaniu ze średnią z powodu większego wykorzystywania klimatyzatorów. Serbia
Z powodu suszy i upałów w Serbii wybuchło pięćdziesiąt pożarów lasów - poinformowała we wtorek agencja Tanjug.
Władze poinformowały, że spłonęło ponad 2,5 tys. ha lasów, z czego ponad 1 tys. ha w Pirot na południowym-wschodzie kraju.
W walkę z ogniem zaangażowanych zostało w sumie blisko 400 pracowników przedsiębiorstwa zarządzającego lasami "Srbijasume", ponad 300 strażaków i drugie tyle żandarmów, żołnierzy i ludności cywilnej.
Na północy Serbii temperatury sięgają 38 stopni Celsjusza, a na południu - 40 stopni. .
Węgry
Rząd węgierski ogłosił w poniedziałek decyzje mające złagodzić skutki upałów. Temperatura na Węgrzech może w tym tygodniu przekroczyć 40 stopni Celsjusza. Burmistrz Budapesztu gdy temperatura przekroczyła stopni zorganizował na największych skrzyżowaniach darmowe rozdawanie wody. W stolicy Węgier otwarto dwa tysiące punktów z wodą ,a miejskie baseny mają być otwarte godzinę dłużej niż zwykle. Asfaltowe jezdnie, których temperatura dochodzi do 70 stopni są cały czas polewane wodą. Stan alarmu pogodowego będzie obowiązywać do północy w czwartek;tego dnia upały mają osiągnąć 40-41 stopni Celsjusza.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP/EPA