Wyważona tragikomedia, utkana z makabrycznych elementów i absurdalnego czarnego humoru, która bardzo mocno chwyta za serce. Rzadko się zdarza, żeby przytłaczająca i wszechobecna samotność w tak lekki sposób motywowała do kolejnych refleksji.
52-letni brytyjski dramaturg, scenarzysta, reżyser i producent filmowy Martin McDonagh ma w dorobku tylko cztery pełnometrażowe fabuły. Ale każda z nich jest dziełem sztuki. I każdą z nich umacniał swoją pozycję jednego z najoryginalniejszych twórców współczesnego kina. Karierę rozpoczął jako dramaturg w pierwszej połowie lat 90. W 2004 roku nakręcił swój pierwszy krótki metraż "Sześciostrzałowiec" z Brendanem Gleesonem w roli głównej, za który w 2006 roku otrzymał Oscara dla najlepszego aktorskiego filmu krótkometrażowego. W 2008 roku brawurowo wszedł do kin z czarną komedią "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj".
W 2017 roku spektakularny sukces osiągnął trzeci jego filmu "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri", za który otrzymał między innymi nagrodę za najlepszy scenariusz Konkursu Głównego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Za scenariusz “Duchów Inishernin" McDonagh został nagrodzony podczas tegorocznej edycji weneckiego festiwalu, a grający jedną z głównych ról Collin Farrell otrzymał Puchar Volpiego dla najlepszego aktora.
Fabuła "Duchów Inisherin" w luźny sposób nawiązuje do sztuki o tym samym tytule, którą McDonagh napisał w połowie lat 90. Zamykała ona jego drugą “trylogię irlandzką”, ale nigdy nie trafiła do druku. Dramaturg uznał, że jest zła, choć nie wykluczył, że w przyszłości do niej wróci. Być może dobrze się stało, że pomysł na lata trafił do szuflady. W ten sposób Brytyjczyk stworzył dogłębnie przemyślany, najbardziej poruszający film w swojej karierze. Jak mało kto McDonagh potrafi w przystępny sposób łączyć warsztat i fascynacje zarówno filmowe, jak i teatralne, budując wciągające studium rzeczywistości.
"Duchy Inisherin". Studium męskiej emocjonalności w patriarchalnych warunkach
Tym razem to studium dotyczy męskości i męskiej emocjonalności w silnie patriarchalnej, konserwatywnej rzeczywistości lat 20. ubiegłego wieku. Akcja toczy się w 1923 roku, w czasie kończącej się irlandzkiej wojny domowej na małej, fikcyjnej wysepce, oddalonej nieco od Irlandii. Colm Doherty (niesamowity Brendan Gleeson) postanawia skupić się na komponowaniu i stworzeniu czegoś, dzięki czemu zostanie zapamiętany. W związku z tym zaczyna ignorować Pádraica Súilleabháina (jedna z najlepszych ról Collina Farrella), z którym przyjaźnił się niemal całe życie. W efekcie dotychczasowa relacja zmienia się w konflikt, wypełniony niewypowiedzianym, skumulowanym wzajemnym gniewem.
Ta wyważona tragikomedia, utkana z makabrycznych elementów i absurdalnego czarnego humoru - który jest znakiem rozpoznawczym McDonagha - bardzo mocno chwyta za serce. Rzadko się zdarza, żeby przytłaczająca i wszechobecna samotność w tak lekki sposób motywowała do kolejnych refleksji. A z zupełnie innej perspektywy: "Duchy Inisherin" - chociaż napisane i wyreżyserowane przez McDonagha - przypominają, że film jest grą zespołową, w której wszyscy są równi, ważni i niezbędni.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fot. Jonathan Hession / Searchlight Pictures / 20th Century Studios