Brexit i polexit to bracia, ale bracia połączeni i rozdzieleni zarazem. Brexit i polexit łączy ideologia i propaganda. Widzimy gołym okiem braterstwo ideologiczne oparte na wrogości wobec Unii Europejskiej jako takiej i równocześnie braterstwo propagandowe oparte na konsekwentnym negowaniu jakichkolwiek osiągnięć Unii, wyolbrzymianiu porażek unijnych i idealizowaniu państw narodowych jako jedynych organizmów zdolnych do sprawnego działania w skomplikowanym świecie. Polexitowcy zachwycają się brexitem, kopiując metody wychodzenia z UE, jakie od lat 90. przećwiczyli "suwereniści" brytyjscy. W ideologicznym zapale entuzjaści rewolucji polexitowej już dzisiaj opisują Wielką Brytanię po wyjściu z Unii jako wzór ustrojowy dla Polski. Jak w każdej ideologicznej konstrukcji, wiele z założeń nowej rewolucji jest opartych na mitach.
I tu dochodzimy do różnic, różnic fundamentalnych, między brexitem a czymś, co określamy mianem polexitu. Na początek warto zawsze przypominać, że Wielka Brytania faktycznie z Unii wyjdzie dopiero w Nowy Rok, dzisiaj zaś nie wiemy, na jakich zasadach. To, co przeżyjemy od stycznia, to początek początku odłączania się Anglii, Szkocji, Walii i Irlandii Północnej od Unii Europejskiej. Werdykt, jak ten proces przebiegł i jakie przyniósł korzyści i szkody Brytyjczykom, poznamy najwcześniej za 5 lat, pewnie później. Przywołując słynną wypowiedź chińskiego premiera z lat 70. XX wieku, podkreślmy, że dzisiaj jest stanowczo "zbyt wcześnie, aby ocenić skutki brexitu".
Chyba największym polexitowym mitem jest opisywanie brexitu wyłącznie jako sprzeciwu wobec rzekomego europejskiego "superpaństwa" i "federalizacji". Tak, to prawda, że niechęć do zacieśniania więzi między państwami i gospodarkami Europy była zawsze silna w Wielkiej Brytanii i odegrała ważną rolę w dniu referendum. Ale najważniejszy bunt dotyczył imigracji. Nieskrępowanej, nieograniczonej imigracji. Polexitowy mit głosi, że chodziło o imigrację z krajów pozaeuropejskich, szczególnie islamskich. Otóż chodziło głównie o imigrantów z Europy Środkowej i Wschodniej, zwłaszcza Polski. Tyle że to nie UE zmusiła Wielką Brytanię do przyjęcia do siebie około miliona Europejczyków z nowych państw członkowskich wspólnoty. Imigrację umożliwił, już w 2004 roku, być może zbyt pospiesznie, suwerenny brytyjski rząd w Londynie. Nie wprowadzono żadnych okresów przejściowych, wzorem Francji czy Niemiec. Premier Cameron, chcąc zachować kraj w UE, ale widząc narastający bunt przeciwko przyjazdowi na Wyspy Polaków, Słowaków czy Rumunów, naprędce negocjował zawieszenie prawa swobodnego osiedlania się i podejmowania pracy przez naszych rodaków. Mit polexitowy głosi ponadto, że brexit był ruchem na rzecz niepodległości, a przemilcza się to, że w społecznym odczuciu na Wyspach on był ruchem silnie antypolskim.
Kolejny mit polexitowy i brexitowy: Polska może bez żadnych zahamowań po prostu wzorować się na Wielkiej Brytanii i w podobny sposób zamknąć obecność w UE. Mit ten nie bierze w ogóle pod uwagę tego, że Wielka Brytania znajduje się w zasadniczo odmiennej sytuacji niż Polska. Mitotwórcy polexitowi przemilczają fakty, jak bardzo Wielka Brytania różni się od Polski i jak różny jest punkt odniesienia obydwu państw. I tu dochodzimy do sedna. Napisałem, że polexit i brexit to bracia połączeni i podzieleni zarazem. Otóż mitem jest mówienie, że to identyczne zjawiska. Poza propagandą i ideologią polexit byłby całkowitym zaprzeczeniem brexitu. Tak, poza tymi dwoma elementami, polexit nie ma nic wspólnego z brexitem. I mieć nigdy nie będzie.
W Nowy Rok, po faktycznym brexicie, Wielka Brytania pozostanie jedną z najsilniejszych gospodarek świata, opartą o odrębną walutę, funta szterlinga, a londyńskie City pozostanie jeszcze długo jednym z trzech najważniejszych centrów finansowych na naszej planecie. To się nie zmieni. Daleki jestem od idealizowania Wielkiej Brytanii i daleki jestem od niedostrzegania jej problemów społecznych i gospodarczych, a dodatkowo brexit może zachwiać pozycją międzynarodową Wielkiej Brytanii, ale nawet jego chaotyczny przebieg nie sprawi, że wpadnie ona w bliżej nieokreśloną geopolityczną dziurę. Kraj ten nadal będzie jednym z najważniejszych mocarstw Zachodu. Będzie zasiadał w szeregu kluczowych gremiach decyzyjnych świata: Radzie Bezpieczeństwa ONZ (obok Stanów Zjednoczonych, Chin, Rosji i Francji), Grupie Siedmiu Mocarstw (obok Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Francji, Włoch, Japonii i Kanady), Grupie 20 Największych Gospodarek Świata (obok wspomnianych krajów plus Chiny, Indie, Rosja, Turcja, Australia, Brazylia, Korea Południowa itd.), będzie nadal w Brytyjskiej Wspólnocie Narodów, czyli nieformalnej grupie krajów, kiedyś należących do Imperium Brytyjskiego, będzie cały czas jednym z zaledwie trzech państw NATO, dysponujących bronią nuklearną. Wielka Brytania należy i należeć będzie do wyjątkowego sojuszu pięciu państw (dodatkowo Stany Zjednoczone, Kanada, Australia i Nowa Zelandia), nazywanego sojuszem Pięciu Oczu, który organizuje w sposób nadzwyczajny współpracę wywiadowczą tych pięciu krajów anglosaskich. Po wyjściu z UE Wielka Brytania nadal będzie wyspą, a najbliższe jej geograficznie kraje to przyjazne państwa sojusznicze, w tym Irlandia, Francja, Belgia, Holandia, Skandynawia, które w żaden sposób nie zagrażają Wyspom. Nie zapominajmy, że nadal przecież zachowuje swoją wartość specjalny sojusz angloamerykański, zawiązany w latach II wojny światowej i sprawdzony wielokrotnie w latach zimnej wojny czy już w XXI wieku. Jakby tego było mało, kultura brytyjska i kultura języka angielskiego mają charakter globalny i są rozpoznawane i podziwiane na całym świecie. Ich symbolami są choćby The Beatles, rodzina królewska czy prestiżowe, jedne z wiodących uniwersytetów świata: Oksford i Cambridge.
Dlatego polexit, choć ideologicznie i propagandowo jest bliźniakiem brexitu, nie może być porównywalny z brexitem. Polexit będzie właściwie zaprzeczeniem brexitu. Pozycja Polski dzięki obecności w Unii Europejskiej, nawet przy rezygnacji z części suwerenności i przy określonych słabościach UE, jest większa i bardziej znacząca, niż pozycja Polski samotnej, odciętej od udziału w europejskiej grze politycznej, gospodarczej, finansowej, naukowej i każdej innej. Brexitowe i polexitowe mity warto zestawiać z realiami. Tym bardziej warto to robić, gdy odrealniona propaganda nasila się, a mitotwórstwo można uprawiać bezkarnie, zwołując byle konferencję prasową albo wypisując kilkadziesiąt wyrazów na internetowych przekaźnikach.
Jacek Stawiski, TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24