Polskie granice są już zamknięte. Tymczasem wielu Polaków utknęło za granicą. Na antenie TVN24 swoje przypadki opisywali turyści z Malty i Hiszpanii.
Ani samolotem, ani samochodem. Od północy dla cudzoziemców (z pewnymi wyjątkami) zamknięte są granice Polski. Ci obywatele RP z kolei, którzy do kraju wracają, będą musieli poddać się kwarantannie. Ale najpierw do Polski muszą się dostać. Tymczasem otrzymujemy sygnały od osób, które są w różnych zakątkach świata, i jak na razie nie mają ani biletów powrotnych, ani informacji, kiedy do Polski wrócą.
Podróż na Maltę
Linia lotnicza odwołała lot do Polski z Malty, gdzie przebywają trzej młodzi mężczyźni. Wybrali się tam na wycieczkę z biurem podróży. - Póki co, z biura podróży otrzymaliśmy tymczasowy hotel do wtorku, więc mamy gdzie spać, mamy co jeść, ale co będzie dalej, nie wiemy – przyznali.
Wyjaśnili, że cały czas są w kontakcie z konsulatem. – Czekamy na informację - powiedzieli.
Mężczyźni kontaktowali się też z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i zarejestrowali na stronie "LOT do domu".
Problem z powrotem z Maroka
Na antenie TVN24 o swoich problemach mówiła również Justyna Wiśniewska, która utknęła w Maroku. – Jestem z czternastoma uczestniczkami (podróży). Przyznam, że jesteśmy w złej sytuacji – powiedziała.
Jak zaznaczyła, już chwilę po konferencji premiera Mateusza Morawieckiego wykonała pierwszy telefon w sprawie powrotu do domu. Zadzwoniła do konsulatu, jednak dowiedziała się, że nie uzyska pomocy.
Do czasu zorganizowania nowego transportu koszty wynajęcia hotelu Justyna Wiśniewska musi pokryć sama.
Kolarze utknęli w Maladze
Problemy z powrotem do Polski mają również sportowcy z młodzieżowej kadry kolarzy górskich, którzy utknęli w hiszpańskiej Maladze. Łącznie 29 zawodników. Wszyscy do kraju mieli wrócić 21 marca.
Błażej Maresz, kierownik grupy, zapewnił, że już zaczęto szukać rozwiązań. - Znacznie wcześniej, niż polskie granice zostały zamknięte – powiedział na antenie TVN24.
Jak wyjaśnił, grupa konsultowała się już z ministerstwem sportu, konsulatem w Maladze, w Madrycie i Barcelonie. – To, co jest najbardziej niepokojące, to brak informacji. Nie wiemy, co będzie dalej. Nie dostaliśmy żadnych informacji, mimo próśb Polskiego Związku Kolarskiego. Obiecują nam, że zostanie po nas wysłany samolot – relacjonował, choć przyznał, że nie wie, kiedy to będzie.
Maresz odniósł się również do obecnej sytuacji w Hiszpanii, gdzie w ostatnich dniach liczba osób zakażonych koronawirusem znacząco wzrosła.
- Hiszpanie w ciągu ostatnich dni radykalnie zmienili swoje podejście do koronawirusa. Jeszcze trzy dni temu dzieci wesołe biegały do szkoły, Hiszpanie chodzili po ulicach. W tej chwili ulice opustoszały – opisywał.
- W sklepach też była panika, ludzie wykupowali towary, to, z czego może się czasami śmiano w Polsce, miało miejsce w Hiszpanii, która nie ukrywajmy, ma dużo większe powody do zdenerwowania niż my – dodał.
Jak wrócić do domu?
W sobotę odbyło się posiedzenie rządowego zespołu zarządzania kryzysowego, poświęcone sytuacji związanej z rozprzestrzenianiem się koronawirusa.
Jednym z tematów obrad była kwestia powrotu Polaków do kraju po tym, jak - w związku z wprowadzeniem stanu zagrożenia epidemicznego - zawieszone zostały międzynarodowe loty i połączenia kolejowe.
Jak zapewnił premier, dla wszystkich obywateli Rzeczypospolitej Polskiej i niektórych cudzoziemców, rząd chce "umożliwić operację powrotów" do Polski. Prezes Polskich Linii Lotniczych LOT Rafał Milczarski zapowiedział w związku z tym operację "LOT do domu".
Jeszcze w sobotę na stronie państwowego przewoźnika poinformowano o trzech możliwościach powrotu do kraju drogą lotniczą.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24