Osiemnastoletni Łodzianin oblał egzamin na prawo jazdy, bo nie chciał przejechać psa. Przekroczył linię ciągłą – pisze piątkowy „Dziennik Łódzki”.
– Trzeba było go przejechać – tak egzaminator Jerzy Cyganek miał tłumaczyć kursantowi powody oblania egzaminu. Młody kierowca, chcąc ominąć zwierzę, gwałtownie skręcił w lewo. Wtedy egzaminator kazał mu zatrzymać się.
Cyganek, który od 10 lat pracuje w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Sieradzu, nie przypomina sobie tego zajścia sprzed trzech tygodni. Sprawę mogłoby wyjaśnić nagranie z przebiegu egzaminu, ale – choć jeszcze przedwczoraj dyrektor ośrodka zapewniał gazetę, że dysponuje tym zapisem – zostało skasowane.
Dyrekcja ośrodka egzaminacyjnego tłumaczy, że oblany nie odwołał się w wymaganym terminie 14 dni i dlatego nagranie zostało skasowane. – Dziennie przeprowadzamy 170 egzaminów, a średnio miesięcznie wpływa jedna skarga. Jestem zdziwiony zarzutami w stosunku do Jerzego Cyganka, bo to kulturalny egzaminator. Nie przypominam sobie, aby wcześniej ktoś się na niego skarżył – mówił dyrektor ośrodka egzaminacyjnego Henryk Waluda.
W arkuszu egzaminacyjnym, do którego dotarł „DŁ”, napisano, że osiemnastolatek nie zdał egzaminu, ponieważ nie zastosował się do znaku nakazu skrętu. Chłopak nie może tego zrozumieć. – Jak miałem się zastosować, skoro skręt był dopiero za 50 metrów, a wcześniej wyskoczył pies. Do znaku nakazu w ogóle nie dojechałem – utrzymuje.
Marcin Siemiński z Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi, który nadzoruje ośrodek mówi, że jeśli kandydat na kierowcę czuje się pokrzywdzony, może złożyć odwołanie w ciągu 30 dni. Obiecał, że urząd zajmie się tą sprawą ”priorytetowo” jako ”trudną, nietypową i ciekawą”. Kandydat na kierowcę, który zastrzegł sobie anonimowość, nie zamierza jednak składać odwołania. Jak przyznaje gazecie, wkrótce znów będzie zdawał egzamin i nie chce mieć kłopotów.
(PCZ)
Źródło: Dziennik Łódzki