Prokuratura oficjalnie nie chce wskazywać, o jaki bank chodzi. Już w 2020 r. reporterzy "Superwizjera TVN" Konrad Szczygieł i Łukasz Frątczak opowiadali historię klientów banku, którzy zainwestowali w polecane im przez bank fundusze inwestycyjne i stracili pieniądze.
Teraz, jak przekazuje Krzysztof Kopania z Prokuratury Regionalnej w Łodzi zarzuty usłyszało dwóch dyrektorów, którzy mieli dopuścić się oszustw na szkodę klientów w latach 2012 - 2015.
- Podejrzani podpisali wtedy umowy, na podstawie których bank przystąpił do dystrybucji certyfikatów czterech funduszy inwestycyjnych. Działo się to bez badania produktu, a w szczególności prawdziwości danych zawartych w materiałach promocyjnych funduszy, ich polityki inwestycyjnej oraz aktywów bazowych. Nie sprawdzano też wiarygodności biznesowej osób nimi zarządzających - wylicza prokurator Kopania.
Mechanizm piramidy finansowej
Co to oznaczało dla klientów? Prokuratura podkreśla, że klienci banku byli przekonani, że bank poleca im inwestowanie w rzetelne fundusze inwestycyjne. Problem w tym, że inwestujący nie byli świadomi, że wycofanie się z inwestycji w okresie budowania portfela uzależnione jest od dalszej sprzedaży produktu.
- Klienci nie byli też świadomi, że środki na wykup certyfikatów będą pochodzić z wpłat inwestujących klientów, a nie z zysków osiąganych z inwestycji prowadzonych przez fundusz. W praktyce odpowiadało to mechanizmom funkcjonowania piramidy finansowej - mówi Kopania.
Likwidacja funduszy
Możliwość inwestowania w tak działające fundusze była proponowana klientom banku w całym kraju.
- Środki zainwestowane w fundusze nie przynosiły nabywcom certyfikatów spodziewanych korzyści. Z uwagi na trudną sytuację i brak rokowań, co do rentowności, w 2017 roku Komisja Nadzoru Finansowego zarządziła likwidację wszystkich czterech funduszy inwestycyjnych - mówi Kopania.
Likwidację ostatniego z funduszy zakończono w sierpniu tego roku.
- Inwestorzy, którzy zakupili certyfikaty za pośrednictwem banku, zdołali odzyskać jedynie część ulokowanych środków finansowych, to jest łącznie około 150 milionów złotych - przekazuje prokurator Kopania.
Jeden z wielu wątków
Zarzuty w tej sprawie łódzcy śledczy przedstawili właśnie dwóm byłym dyrektorom biura maklerskiego banku. Zdaniem śledczych, dopuścili się oni oszustwa około 1200 klientów na łączną kwotę przekraczającą 300 milionów złotych. Podejrzanym grożą kary pozbawienia wolności w wymiarze do lat 10.
- Podejrzani o oszustwo dyrektorzy biura nie przyznają się do stawianych im zarzutów - mówi Krzysztof Kopania.
Prokurator dodaje, że śledczy badają też kwestię odpowiedzialności trzech prezesów i dyrektorowi departamentu innego banku.
- Śledztwo dotyczy tak zwanej karalnej niegospodarności. Zebrane dowody wskazują bowiem, że podejrzani doprowadzili do zakupienia certyfikatów jednego z funduszy objętych postępowaniem za kwotę blisko 10 milionów, źle oceniając ryzyko związane z oferentem oraz nie zachowując wymaganych procedur wewnątrzbankowych, w efekcie czego doszło do wyrządzenia zarządzanemu bankowi szkody w kwocie około 4,9 miliona złotych - przekazuje prokurator.
Umorzony wątek
W ostatnich dniach łódzcy śledczy umorzyli natomiast wątek dotyczący potencjalnej odpowiedzialności karnej urzędników Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, który miał przyglądać się sposobowi funkcjonowania jednego z wyżej opisanych funduszy.
- Zgromadzony w tym zakresie materiał nie dostarczył bowiem podstaw do przyjęcia, że doszło do wyczerpania znamion przestępstwa. Trwa natomiast postępowanie dotyczące nadzoru sprawowanego przez UKNF nad pozostałymi trzema funduszami - dodaje Kopania.
Prokurator zaznacza, że "sprawa ma charakter rozwojowy".
- Badane są kolejne wątki. Na wcześniejszym etapie, kilkudziesięciu osobom zaangażowanym w zarządzanie funduszami inwestycyjnymi przedstawiono zarzuty oszustwa i tak zwanej karalnej niegospodarności. Postępowanie co do nich pozostaje w toku - kończy Krzysztof Kopania.
Autorka/Autor: bż/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock