Mężczyzna miał skrępowane ręce i nogi oraz założony knebel z krawata. Sekcja zwłok wykazała, że zginął od ciosu w potylicę twardym i tępym narzędziem. Do zbrodni doszło w czerwcu 1995 roku w Lublinie. Po blisko 30 latach przed sądem stanął 62-letni Bogdan S. Grozi mu 25 lat więzienia. Przyznał się i przeprosił. "To ja zabiłem pani tatę" – zwrócił się do córki ofiary.
Prokurator Arkadiusz Górniak na początku rozprawy oskarżył Bogdana S. o zabójstwo 37-letniego Wojciecha T. w zamiarze bezpośrednim i z użyciem niebezpiecznego narzędzia.
Oskarżony przyznał się do zabójstwa, ale nie do działania z zamiarem bezpośrednim. Wyjaśnił, że jego celem nie było odebranie życia pokrzywdzonemu.
W Sądzie Okręgowym w Lublinie stawiła się także córka Wojciecha T., która występuje jako oskarżyciel posiłkowy.
" To ja zabiłem pani tatę i chciałem panią za to przeprosić - powiedział Bogdan S. Stwierdził, że to jego moralny obowiązek. - Wiem, jaki ból sprawiłem pani, rodzinie, reszcie rodziny. O wybaczenie nie mam odwagi prosić – dodał.
"Zupełnie się wtedy pogubiłem w życiu"
Oskarżony złożył wyjaśnienia, w których opisał swoją ówczesną sytuację życiową. Jak podał, z partnerką spodziewali się wtedy dziecka, planowali ślub i wspólne życie. Na napad zdecydował się wobec "absolutnego braku pieniędzy" i perspektyw znalezienia stałej pracy. - Zupełnie się wtedy pogubiłem w życiu – przyznał.
Przygotowania do napadu – wyjaśnił Bogdan S. – trwały od dwóch do czterech tygodni. W tym czasie wyrobił sobie fałszywy dowód, na który wynajął domek przy ul. Kossaka. W lokalnej prasie zamieścił ogłoszenia o organizowaniu wyjazdów do Szwajcarii po używane samochody. Jednym z zainteresowanych był Wojciech T., z którym oskarżony umówił się w mieszkaniu przy ul. Kossaka.
Według relacji oskarżonego podczas spotkania uderzył pokrzywdzonego metalową rurką w głowę. Jak sam stwierdził, naoglądał się wcześniej filmów i spodziewał się, że ofiara upadnie lub straci przytomność. Jednak mężczyzna tylko przeklął.
Za trzecim ciosem Wojciech T. upadł. Wówczas Bogdan S. skrępował mu ręce i nogi sznurkiem i krawatem oraz zakneblował usta. Następnie zabrał pokrzywdzonemu dolary amerykańskie, franki francuskie i złote o łącznej wartości ok. 16,2 tys. zł i uciekł.
"Popełniłem czyn straszny, haniebny"
Oskarżony udał się do Białegostoku przez Otwock i Warszawę. Po drodze zmieniał taksówki, żeby zmylić trop. Po około trzech godzinach od napaści zadzwonił z budki telefonicznej na policję, żeby poinformować, że pod wskazanym adresem jest osoba potrzebująca pomocy.
Bogdan S. wielokrotnie podkreślał w sądzie, że nie miał świadomości obrażeń, jakie spowodował u pokrzywdzonego. O jego śmierci miał się dowiedzieć rok później z programu "997". - Byłem w szoku, że zabiłem człowieka" – stwierdził.
- Popełniłem czyn straszny, haniebny, odebrałem drugiemu człowiekowi życie – powiedział Bogdan S. Przyznał, że zdaje sobie sprawę ze zbrodni, jakiej się dopuścił i jest gotów ponieść za to odpowiedzialność. Jak dodał, zabrał rodzinie męża i ojca i jest mu niewymownie wstyd.
- Mój tata miał trójkę dzieci – powiedziała podczas rozprawy córka Wojciecha T. Zapytała oskarżonego, czemu nie przyznał się przez tyle lat.
Odpowiedział, że bał się odpowiedzialności. Wyraził gotowość finansowej rekompensaty.
Skrępowane ręce i nogi, knebel z krawata
19 czerwca 1995 r. w wynajmowanym domu w Lublinie policja odnalazła zwłoki 37-latka. Miał skrępowane ręce i nogi i założony knebel z krawata. Sekcja wykazała, że przyczyną śmierci był cios w potylicę twardym i tępym narzędziem. W miejscu zabójstwa było mnóstwo śladów, ale służby nie wykryły sprawcy. Prokuratura umorzyła śledztwo we wrześniu 1996 r.
Po latach do sprawy powrócili policjanci z lubelskiego Archiwum X. Zweryfikowali wszystkie wątki śledztwa, wykonali m.in. badania genetyczne i daktyloskopijne. Badania pozwoliły na wyodrębnienie DNA ze śladów znalezionych na miejscu zabójstwa, głównie na fragmencie krawata.
Wyniki badania DNA trafiły do bazy w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Policji i do Interpolu. 31 października 2023 r. dane powiązano z zarejestrowanym w brytyjskiej bazie DNA Bogdanem S. Ustalono, że mężczyzna od kilkunastu lat mieszkał w Wielkiej Brytanii. W marcu 2024 r. został zatrzymany na lotnisku Okęcie.
62-latek początkowo nie przyznawał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. Potem przyznał się i złożył obszerne wyjaśnienia.
Podejrzany jest tymczasowo aresztowany. Grozi mu dożywocie.
Źródło: PAP/tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lubelska Policja