W 1951 roku ZSRR i Polska podpisały umowę o wymianie obszarów przygranicznych. Polska dostała część Bieszczadów i Pogórza Bieszczadzkiego z miastem Ustrzyki Dolne. ZSRR wzięło natomiast fragment Lubelszczyzny z takimi miejscowościami jak Uhnów i Bełz. Sowieci dostali tereny ze złożami węgla kamiennego, Polska tereny roponośne, które - jednak się jednak okazało – miały już wyeksploatowane złoża.
Pokłosiem umowy było wysiedlenie Polaków mieszkających w Uhnowie czy w Bełzie.
Idą tą samą drogą, która do Polski szli wysiedleńcy
- Część udała się chociażby do Wrocławia, część zamieszkała w okolicznych miejscowościach niedaleko granicy. Idziemy dziś - będąc po ukraińskiej stronie - tą samą drogą, którą oni szli do Polski, gdy ich wysiedlono – mówi Tomasz Gawęda, z zarządu stowarzyszenia "Robim co możem" z Ulhówka.
ZOBACZ TEŻ: Nagrobki z przełomu XIX i XX wieku wyglądają jak nowe. Oczyszczają je laserem
Członkowie stowarzyszenie już od kilkunastu lat opiekują się polskimi nagrobkami na cmentarzach po ukraińskiej stronie – m.in. w Uhnowie – oraz chodzą z okolicznymi mieszkańcami odwiedzać groby przodków. I to dosłownie chodzą.
Kilka wypraw w roku
- Do granicy dojeżdżamy zazwyczaj samochodami, zostawiamy je po polskiej stronie i idziemy pieszo do Uhnowa. Od granicy jest jakieś dwa i pół kilometra – zaznacza Gawęda.
Takich wypraw jest kilka w roku – między innymi zawsze w ostatnią sobotę przed Wszystkimi Świętymi.
– Odwiedzanie grobów zainicjował proboszcz parafii pw. św. Antoniego w Dyniskach, ks. Wiesław Mokrzycki, który idzie z nami. Z uwagi na wybuch wojny, w zeszłym roku było nieco mniejsze zainteresowanie. W sobotę (28 października – przyp. red.) poszło około 20 osób – opowiada Gawęda.
Przechodzi nawet 250 osób
Ksiądz Mokrzycki mówi, że po wybuchu wojny zebrani modlą się też za poległych, bo na odwiedzanych cmentarzach są ich mogiły.
ZOBACZ TEŻ: Chodzą w czarnych habitach z otworami na oczy i powtarzają "pamiętaj człowiecze o śmierci"
- Do 1951 roku nasza miejscowość, czyli Dyniska należała do parafii w Uhnowie. Najwięcej osób przekracza granicę w czerwcu gdy jest odpust z okazji święta św. Antoniego. W tym roku było to około 250 osób – mówi.
Widzą domostwa, w których się wychowali
Dodaje, że oprócz składania wieńców i zapalania zniczy, ludzie idą też, aby zobaczyć domostwa, w których się wychowali, bo co poniektóre budynki nadal jeszcze stoją.
- Cieszy fakt, że z różnych części Polski przyjeżdżają też młodzi ludzie – wnuki wysiedleńców, którzy odwiedzają groby swoich przodków – zaznacza duchowny.
Prezes stowarzyszenia: babcia za każdym razem wracała zapłakana
Jak mówi Renata Sobka, prezes stowarzyszenia Robim Co Możem, emocje są nie do opisania.
- Przez wiele lat chodziłam z moją świętej pamięci babcią, która odwiedzała grób swojego ojca. Babcia za każdym razem wracała zapłakana. Urodziła się w Bełzie i wychowała. Do dziś stoi tam jej dawny dom – mówi.
Będąc w Polsce można zobaczyć miejscowości po drugiej stronie granicy
Były prezes stowarzyszenia Mariusz Skorniewski komentuje, że są miejsca, w których przez pas graniczny widać miejscowości po ukraińskiej stronie.
– Teraz w wielu punktach tereny te zarosły już drzewami, ale przed laty mieszkańcy pracując na polach po polskiej stronie widzieli swoje dawne ziemie oraz domostwa po ukraińskiej stronie, które musieli opuścić – zaznacza.
Dodaje, że chętni przechodzą przez granicę w Ulikowie koło Dynisk. – To miejsce poza przejściem granicznym. Procedura jest taka, że trzeba złożyć wniosek do Straży Granicznej, która w porozumieniu ze swoim odpowiednikiem po ukraińskiej stronie wydaje odpowiednią zgodę – podkreśla.
Odwiedzając groby we Lwowie, chcą też zajechać do Uhnowa czy Bełza
Następnym razem mieszkańcy przekroczą granicę – teraz już przejeżdżając przez przejście - 11 listopada kiedy w ramach akcji "Zapal znicz na pograniczu" udadzą się na cmentarze we Lwowie.
- Jak zwykle odwiedzimy Cmentarz Łyczakowski oraz Cmentarz Orląt Lwowskich. Jeśli starczy czasu, a zazwyczaj starcza, pojedziemy też na groby w Uhnowie czy Bełzie, które odwiedzaliśmy też przed Wszystkimi Świętymi – podkreśla, cytowana wcześniej, Renata Sobka.
Autorka/Autor: Tomasz Mikulicz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stowarzyszenie "Robim co możem"