Obrońca Sebastiana Majtczaka zawnioskował do piotrkowskiego sądu o wydanie dla jego klienta listu żelaznego. Dokument ten ma pozwolić podejrzanemu o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1 przyjazd do Polski bez groźby trafienia do aresztu. W płonącym po wypadku samochodzie pod Piotrkowem Trybunalskim zginęła trzyosobowa rodzina.
Mecenas Bartosz Tiutiunik przekazał w rozmowie z tvn24.pl, że zawnioskował do Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim o wydanie dla jego klienta listu żelaznego.
Czytaj też: "Rozważyłbym kwestię, czy nie jest to autostradowy zabójca". Sebastian Majtczak poszukiwany czerwoną notą
- Stosowny wniosek złożyliśmy w środę rano - podkreślił obrońca Sebastiana Majtczaka.
List żelazny to dokument, który jest gwarancją, że podejrzany nie trafi do aresztu do zakończenia procedury karnej. Osoba, nim objęta każdorazowo musi stawiać się na każde wezwania sądu i prokuratury, nie może opuszczać kraju bez pozwolenia sądu i nie może w żaden sposób wpływać na przebieg śledztwa.
Jeżeli osoba objęta listem żelaznym nie będzie respektować tych trzech warunków, list żelazny może zostać odwołany, a podejrzany trafić za kraty. List żelazny najczęściej wydawany jest wobec osób, których z różnych powodów nie można przymusowo dowieźć przed oblicze sądu (na przykład, kiedy osoba ta ukrywa się, albo znajduje się za granicą).
Oświadczenie adwokata Sebastiana Majtczaka
Adwokat Bartosz Tiutiunik, obrońca Sebastiana Majtczaka, przesłał do mediów oświadczenie, w którym potwierdził, że jego klient opuścił terytorium Polski "po przeprowadzeniu z jego udziałem czynności procesowych w charakterze świadka". Zaznaczył, że jego wyjazd "nie miał żadnego związku z toczącym się postępowaniem karnym", a Majtczak nie miał wydanego zakazu opuszczania kraju.
Tiutiunik podkreśla, że Sebastian Majtczak dowiadywał się o ustaleniach śledztwa i działaniach prokuratury za pośrednictwem konferencji prasowych, na których minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ujawniał kolejne szczegóły.
- Kiedy mój klient był legalnie za granicą, jednego dnia postawiono mu zarzuty, zdecydowano o tymczasowym aresztowaniu i wydano europejski nakaz aresztowania. Przy całym tragizmie sytuacji, mojemu klientowi nie dano szansy na zajęcie stanowiska procesowego. Złożyłem wniosek o list żelazny - powiedział w rozmowie z PAP mecenas Bartosz Tiutiunik, adwokat Sebastiana Majtczaka podejrzanego o spowodowanie wypadku na A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina.
- Nie jest wolą i zamiarem pana Majtczaka uchylanie się przed wymiarem sprawiedliwości - zaznaczył adwokat.
- Mój klient ma wiedzę o wypowiedziach pana ministra sprawiedliwości, który zaangażował się w tę sprawę w sposób bezprecedensowy osobiście w trakcie kampanii wyborczej - mówił PAP obrońca Majtczaka. - Pierwszą osobą, która publicznie zasugerowała zmianę kwalifikacji prawnej na zabójstwo był pan prokurator generalny - ocenił Tiutiunik. W oświadczeniu adwokat podkreślił, że z uwagi na "nieprawdziwe informacje często podawane w mediach społecznościowych (...) Sebastian Majtczak obawia się, że postępowanie w stosunku do niego nie będzie obiektywne, sprawiedliwe i uczciwe".
Zmiany kwalifikacji prawnej czynu domaga się rodzina ofiar. Jej pełnomocnik złożył do prokuratury serię wniosków dowodowych i zasugerował zmianę kwalifikacji czynu z dotychczasowej - spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, na zabójstwo. - Już teraz w postępowaniu przygotowawczym prokurator ma pewne dowody, które nasunęły mi taki pomysł. Natomiast po uzupełnieniu, rozwinięciu tego wątku o dowody, które ja teraz zawnioskowałem, być może finalnie w akcie oskarżenia taki zarzut mógłby się obronić - powiedział w rozmowie z TVN24 mecenas Łukasz Kowalski.
Adwokat rodziny ofiar podkreślił wyjątkowy charakter wypadku. - Sugerujemy, aby prokuratura rozważyła pewne wątki zabezpieczając pod tym kątem dowody. Dla mnie, jeżeli ktoś jedzie 253 kilometry na godzinę to jest zabójcą, bo zrobił sobie tor wyścigowy z autostrady - podsumował adwokat.
Prawnik: procedura listu żelaznego bardzo problematyczna
O to, czy piotrkowski sąd może zgodzić się na wydanie listu żelaznego, zapytaliśmy mecenasa Bronisława Muszyńskiego, karnistę z Łodzi. Prawnik wskazał, że procedura listu żelaznego wdrażana jest "ekstremalnie rzadko".
- Wynika to przede wszystkim z faktu, że sąd rozpatrując taki wniosek musi wziąć pod uwagę stanowisko prokuratury - przekazał mec. Muszyński.
Rozmówca tvn24.pl precyzuje, że wydanie listu żelaznego jest możliwe tylko wtedy, jeżeli prokuratura sama występuje z takim wnioskiem, albo nie zgłasza sprzeciwu dla takiej decyzji sądu.
Tragiczny wypadek na autostradzie A1
W sobotę 16 września br. po godz. 19 na autostradzie A1 w Sierosławiu (pow. piotrkowski, woj. łódzkie) w tragicznym pożarze auta zginęła trzyosobowa rodzina, rodzice oraz ich pięcioletni syn.
18 września policja informowała, że kierujący pojazdem kia "z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto zapaliło się". 24 września policjanci przyznali, że w wypadku brały udział dwa pojazdy - kia i bmw.
Na twitterowym (obecnie X) profilu "bandyci drogowi" umieszczono zapis z kamery auta jadącego A1 w przeciwnym kierunku, gdzie widać moment wypadku i rozbłysk pożaru.
We wtorek 26 września Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim opublikowała informację w sprawie tragicznego wypadku na A1. Poinformowano o przesłuchaniu świadków i o przebadaniu kierującego bmw na zawartość substancji odurzających w organizmie - wynik był negatywny. Pojazdy uczestniczące w zdarzeniu zostały zabezpieczone do dalszych badań.
"Ponadto odnosząc do pojawiających się w mediach informacji dotyczących rzekomego pokrewieństwa funkcjonariusza, który przybył na miejsce wypadku z kierowcą bmw, Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim informuje, że doniesienia te zostały zweryfikowane jako nieprawdziwe" - napisano w treści prokuratorskiej informacji.
W sobotę 30 września na stronie łódzkiej policji umieszczono komunikat KGP:
"Z uwagi na liczne komentarze jeszcze raz podkreślamy, że w sprawie wypadku na A1 prowadzone jest obecnie śledztwo przez Prokuraturę Okręgową w Piotrkowie Trybunalskim. Pragniemy podkreślić, że wbrew fałszywym informacjom, które krążą w internecie kierowcą bmw nie był funkcjonariusz Policji ani syn funkcjonariusza jakiejkolwiek służby. Nie był to również polityk czy inna osoba zajmująca stanowisko publiczne. Działamy w sposób transparentny. Dla Policji oraz organów ścigania nie ma znaczenia status społeczny, zajmowane stanowisko czy wykonywany zawód uczestników opisywanego zdarzenia drogowego. Apelujemy o nierozprzestrzenianie plotek i niesprawdzonych informacji" - napisano w oświadczeniu policji.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wydał polecenie o wysłaniu listu gończego za kierowcą bmw, który uczestniczył w wypadku. Sebastian Majtczak jest podejrzany o spowodowanie wypadku na autostradzie A1, a prokuratura opublikowała na swojej stronie jego wizerunek.
Źródło: tvn24.pl, PAP