Osoba, która ukradła tramwaj z łódzkiej zajezdni, jeździła po mieście przez godzinę - poinformowali w czwartek tvn24.pl prokuratorzy. Wciąż nie udało się ustalić, kto w miniony weekend "pożyczył" sobie tramwaj, a potem porzucił go na pętli. Poszukiwanemu mężczyźnie może grozić do ośmiu lat więzienia.
Prokuratorskie ustalenia wskazują, że tramwaj został "porwany" z zajezdni przy ul. Telefonicznej w Łodzi w sobotę wieczorem.
- Skład jeździł po mieście przez około godzinę. W tym czasie tramwaj przejeżdżał przez ścisłe centrum Łodzi, w pobliżu Placu Wolności - informuje tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Śledczy starają się ustalić, kto i w jaki sposób wyjechał tramwajem z łódzkiej zajezdni bez wiedzy przewoźnika. Pomóc w tym mają nagrania z miejskiego monitoringu, który zarejestrował przejazd "uprowadzonego" składu.
- Przejrzeliśmy godziny nagrań z kamer, żeby znaleźć ten konkretny tramwaj. Wybraliśmy już fragmenty, które mogą pomóc w wyjaśnieniu sprawy - mówi kom. Adam Kolasa z łódzkiej policji, który podkreśla, że ze względu na dobro śledztwa, nagranie z miejskich kamer na razie nie będzie pokazywane publicznie.
Wyjechał ze "strzeżonej" zajezdni
Nieznana wciąż osoba wyjechała z zajezdni przy ul. Telefonicznej w Łodzi. Potem bez wiedzy przewoźnika jeździła składem po mieście i porzuciła go na drugim krańcu miasta. Okazało się, że tramwaj nie został uszkodzony - stojący na pętli skład był zamknięty na klucz. Zdaniem policji i przewoźnika - za kradzież musi odpowiadać obecny, albo były motorniczy.
- Niezależnie od tego, czy złodziejem był nasz pracownik czy nie, nic nie tłumaczy zachowania ochroniarzy, którzy nie są w stanie odpowiedzieć w jakich okolicznościach zniknął skład ważący kilkadziesiąt ton - mówi Sebastian Grochala z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi.
Z tego też powodu łódzki przewoźnik chce rozwiązać umowę z firmą, która dba obecnie o bezpieczeństwo na miejskich zajezdniach. Inna firma ma zostać wyłoniona w trakcie przetargu.
Nagroda za wskazanie sprawcy
Łódzkie MPK oferuje 5 tys. złotych nagrody osobie, która pomoże złapać złodzieja tramwaju.
- Zależy nam na jak najszybszym wyjaśnieniu, kto stoi za tym niebezpiecznym zdarzeniem, dlatego nagrodzimy osobę, która nam to ułatwi - mówi Grochala.
Czynności w sprawie "porwanego" tramwaju prowadzi też łódzka prokuratura. - Wstępna kwalifikacja wskazuje na krótkotrwałe użycie pojazdu mechanicznego o znacznej wartości. Wartość tramwaju została wyceniona na 120 tys. złotych - mówi Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Osobie, która wyjechała w sobotę wieczorem tramwajem może grozić do 8 lat więzienia. - Sprawdzamy, czy nie doszło do stworzenia sytuacji, która stanowiłaby poważne zagrożenie w ruchu komunikacyjnym - dodaje Kopania.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/b / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź