- Wysmarowali nowe zabawki toksyczną mazią, ręce po prostu opadają - mówi tvn24.pl prezes jednego z łódzkich TBS-ów. Ktoś zniszczył w ten sposób nowy plac zabaw, straty oszacowano na ponad 23 tys. złotych. Sprawę bada policja. Funkcjonariusze sugerują, że plac mogli zniszczyć okoliczni mieszkańcy, którym przeszkadzały głośno bawiące się dzieci.
Dzieci mieszkające na łódzkim Janowie cieszyły się wyremontowanym placem zabaw od września 2013 roku. Wtedy pomiędzy blokami pojawiły się nowoczesne, kolorowe i bezpieczne zabawki. Całość za ponad 60 tys. złotych.
Teraz o zabawie już nie może być mowy, bo ktoś skutecznie ją uniemożliwił.
- Na zjeżdżalniach, huśtawkach i innych zabawkach ktoś wylał ciemną i lepką substancję, podobną do smoły. W ten sposób praktycznie uniemożliwił korzystanie z placu - mówi podinsp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Na razie nie wiadomo, kto zdewastował zabawki. Policja bada też, co mogło być motywem działania sprawców. Niewykluczone, że za zniszczeniami stoją lokatorzy okolicznych bloków.
- Mógł być to zwykły akt wandalizmu, ale prawdopodobną wersją jest też to, że komuś po prostu przeszkadzały zbyt głośno bawiące się dzieci - kwituje podinsp. Kącka.
Do czego służy osiedle?
Mieszkańcy łódzkiego osiedla, z którymi rozmawialiśmy przed kamerą potępiali działanie wandali.
- Tu nie było głośno. Przychodziły tu tylko małe dzieci, nie zbierała się tu młodzież, żeby pić alkohol - mówi jedna z lokatorek okolicznych bloków.
Inna dodaje, że komuś po prostu przeszkadzał „zbyt piękny plac pod oknem".
Zabawki zainstalowane na osiedlu nie wszystkim się podobały. Pierwsze głosy niezadowolenia pojawiały się jeszcze przed postawieniem nowych zabawek.
- Niektórzy lokatorzy mówili, że osiedle ma służyć do odpoczynku. Obawiali się, że odgłosy bawiących się dzieci będzie zaburzać ich spokój - opowiada Marcin Grodzki, prezes widzewskiego TBS, które sfinansowało inwestycję.
Głosy niezadowolonych były jednak wtedy w zdecydowanej mniejszości.
"Toksyczna substancja", "ręce opadają"
Plac zabaw jest obecnie zamknięty, żeby dzieci nie dotykały mazi, którą wysmarowano zabawki.
- To toksyczna substancja. Ustaliliśmy, że zabawek nie da się wyczyścić. Trzeba będzie wymienić niektóre ich elementy - mówi tvn24.pl Marcin Grodzki, prezes TBS.
Na szczęście zabawki były ubezpieczone. Ubezpieczyciel wycenił straty na 23 tys. złotych.
- Nie chcę mówić o tym, kogo podejrzewam o zniszczenia. Mnie osobiście ręce opadły, jak zobaczyłem "dzieło" wandali – kończy Grodzki.
Jak usłyszeliśmy, plac zabaw ma być naprawiony przed długim weekendem majowym.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź