Policjanci z Sieradza w województwie łódzkim wyjaśniają okoliczności śmierci 11 psów i czterech lisów. Martwe zwierzęta znajdywane były na terenie kilku miejscowości. - Ktoś rozrzuca po okolicy mięso przypominające stek, w środku chowa żrącą substancję - opowiada Agata Gabrysiak, społeczniczka ze stowarzyszenia Drugie Życie, która zainteresowała się sprawą i chce pomóc w namierzeniu sprawców.
Młodszy aspirant Mariola Sucherska z sieradzkiej komendy powiatowej potwierdza w rozmowie z tvn24.pl, że od ubiegłego tygodnia odnaleziono łącznie truchła 11 martwych psów i czterech lisów. - Zwierzęta były znajdowane na terenie miejscowości Cienie, Brudzew, Gruszczyna, Równa, Słomków - wylicza policjantka.
Dodaje, że zgłoszenia w tej sprawie napływają do policjantów od ubiegłego tygodnia.
- Pierwsze informacje dotyczyły znalezienia siedmiu martwych zwierząt, czterech psów i trzech lisów. Na miejscu ich znalezienia pracowali policjanci z wydziału kryminalistyki oraz przedstawiciele Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Sieradzu. Sprawę bada też Urząd Gminy w Błaszkach - przekazuje mł. asp Sucherska.
Martwe zwierzęta zostały zabezpieczone do badan toksykologicznych. - Dzięki tym badaniom będziemy w stanie stwierdzić, jaka była przyczyna ich śmierci - zaznacza policjantka.
"Pułapka, która zabija wyjątkowo skutecznie"
Sprawą martwych zwierząt zainteresowała się Agata Gabrysiak, społeczniczka walcząca o dobro zwierząt ze stowarzyszenia Drugie Życie.
- Wybraliśmy się w okolice Sieradza. Bez problemu natrafiliśmy na pułapki, które - najpewniej - doprowadziły do co najmniej 15 bezsensownych śmierci - zaznacza Gabrysiak.
Opisuje, że znaleziona "pułapka" to mięso, które ktoś wcześniej poddał obróbce termicznej. - To wygląda trochę jak stek. W środku musi znajdować się żrąca substancja, ale więcej będziemy w stanie powiedzieć, kiedy poznamy wyniki badań. Pewne w mojej opinii jest to, że ktoś się bardzo napracował, żeby skutecznie zabijać. Pułapka wygląda atrakcyjnie dla psa i zabija wyjątkowo skutecznie. Rozmawiałam z właścicielem 50 kilogramowego psa. Mężczyzna zobaczył, że zwierzę trzyma coś w pysku. Szybko to wyrwał, ale na ratunek i tak było za późno, pies po 40 minutach już nie żył - przekazuje rozmówczyni tvn24.pl.
Obok zabudowań
Agata Gabrysiak zaznacza, że sprawcy doprowadzili do śmierci psów, które miały właścicieli.
- Tutaj, jak to na wsi, często zwierzęta miały możliwość wychodzenia z terenu posesji. Ale to nie znaczy, że zagrożone były tylko zwierzęta włóczące się po okolicy. Jedną z pułapek na zwierzęta znaleźliśmy ledwo 70 metrów od zabudowań - zaznacza.
Rozmówczyni tvn24.pl mówi o "zupełnym zbydlęceniu" sprawcy.
- Trudno mi pogodzić się z myślą, że ktoś z premedytacją naraził życie wielu istnień tylko dlatego, że ma taki kaprys. Ten człowiek musi być natychmiast zatrzymany - podkreśla.
Stowarzyszenie, w którym działa, wraz z właścicielem jednego z martwych zwierząt, wyznaczyło nagrodę w wysokości 2 tys. złotych za pomoc w namierzeniu sprawcy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Drugie życie - inspektorzy do ochrony praw zwierząt