Kluczowe fakty:
- W kilku niezależnych od siebie źródłach sprawdziliśmy, że pracownicy pogotowia w Polsce pracują kilka razy więcej niż w innych branżach. - Gdyby nie my, system by się rozsypał, bo brakuje rąk do pracy - mówi nam jeden z nich, który pracuje w czterech różnych placówkach.
- Kodeks pracy zakłada, że po przepracowaniu na dyżurze 24 godzin pracownik musi mieć co najmniej 11 godzin przerwy. W świecie pogotowia to często fikcja.
- Czasami jeden ratownik w dwóch różnych miastach oddalonych od siebie o kilkadziesiąt kilometrów jednocześnie kończy i zaczyna dyżur.
- - To głębszy systemowy problem, z którym nie poradzimy sobie ot tak. Spędzanie życia na dyżurze jest konsekwencją gigantycznej dziury kadrowej - mówi ekspert.
Krzysztof* prosi, żeby zmienić jego dane i nie pokazywać jego twarzy. Zabieg pro forma, bo - jak tłumaczy - w pogotowiu i tak dobrze będą wiedzieli, kim jest. Od lat alarmuje, że sposób organizacji pracy ratowników medycznych w Polsce jest skandaliczny i stanowi podwójne zagrożenie - dla pacjentów i samych pracowników, którzy swoje życie spędzają w pracy.