Jechał szybko, na przejściu dla pieszych potrącił 55-latkę. Śmiertelnie. Po wypadku uciekł. Policja zatrzymała go dopiero 10 dni później. Teraz, po półrocznym śledztwie, do sądu trafił akt oskarżenia. 27-latkowi grozi do 12 lat więzienia.
Na znajdującym się tam przejściu dla pieszych była już grupka osób, które wracały z kina. Z przodu szła 55-latka. Do zejścia z drogi brakło jej kilka metrów, kiedy uderzył w nią rozpędzony samochód osobowy, za kierownicą siedział 27-latek.
Uderzona kobieta zginęła na miejscu. Sprawca nawet nie hamował, pojechał dalej w kierunku Łodzi. Bardzo poważnie uszkodzony samochód zaparkował przed domem przy ul. Strykowskiej.
Zanim wpadł w ręce policji, był poszukiwany przez 10 dni. Po zatrzymaniu przyznał, że to przez niego zginęła mieszkanka Zgierza. Tłumaczył, że nie zatrzymał się po wypadku, bo spanikował i bał się konsekwencji tego, że jeździł bez prawa jazdy.
- Zagapiłem się. Spojrzałem na grupkę osób na pasach z drugiej strony jezdni. Tę kobietę zobaczyłem dopiero, jak była już na masce - zeznał.
Śledztwo w tej sprawie trwało blisko pół roku.
- Oskarżyliśmy mężczyznę o spowodowaniu wypadku śmiertelnego i ucieczkę z miejsca zdarzenia bez udzielenia pomocy. Akt oskarżenia w tej sprawie został wysłany do sądu - opowiada Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
27-latkowi grozi do 12 lat więzienia.
Dobrze znany policji
Jak się dowiedzieliśmy, mężczyzna był dobrze znany wymiarowi sprawiedliwości. Wcześniej był karany za inne przestępstwa, m.in. rozboje. Jak twierdzi, po spowodowaniu śmiertelnego wypadku czekał na moment, w którym zatrzyma go policja.
- Wiedziałem, że mnie szukają. Czułem, że niedługo po mnie przyjdzie policja. Samochód stał przed domem - mówił kierowca na początku śledztwa.
Pojazd, którym wjechał w 55-latkę, był po wypadku mocno uszkodzony.
- To pokazuje, z jaki dużą siłą tragicznego dnia uderzył w kobietę na przejściu - opowiada mł. asp. Magdalena Czarnecka ze zgierskiej policji.
Świadkiem tragedii był pan Piotr Puchała ze Zgierza. Tak mówił o wypadku:
- Usłyszałem huk, odwróciłem się. Zobaczyłem, że na przejściu leży kobieta. Samochód, który w nią wjechał, nawet nie zwolnił. Niemal zderzył się z innym pojazdem – mówił.
Świadkowie wspominają, że za oddalającym się autem w pościg ruszył jeden z kierowców, który przejeżdżał w pobliżu miejsca wypadku.
- Po kilku minutach wrócił i przyznał, że go zgubił – kończy Piotr Puchała.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź