- To był moment nieuwagi. Okno otwarte było i doszło do nieszczęścia - mówią przed kamerą TVN24 mieszkańcy kamienicy w centrum Łodzi, z której wypadło w środę półtoraroczne dziecko. Dziewczynka spadła z pierwszego piętra, obecnie jest w szpitalu. Policja mówi o nieszczęśliwym wypadku.
- Dziewczynka przebywała w środę wieczorem pod opieką 28-letniego ojca. W domu była też jego druga córka, czterolatka - mówi podinsp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Policjantka tłumaczy, że 28-letni ojciec wyszedł na moment do kuchni. Wtedy dziewczynka wdrapała się na parapet i wypadła przez okno.
- Starsza siostra po chwili do niego przybiegła i powiedziała, że półtoraroczna dziewczynka gdzieś się schowała - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Na szczęście dziecko spadło na miękkie podłoże. Z obrażeniami głowy i kończyn trafiło do szpitala Matki Polki w Łodzi.
"Nieszczęśliwy wypadek"
Policja informuje, że 28-letni ojciec był trzeźwy. W momencie wypadku matka dzieci była w pracy.
- Najprawdopodobniej mówimy o nieszczęśliwym wypadku, ale będziemy jeszcze dokładnie badać tę sprawę - zapowiada Kopania.
Sąsiedzi rodziny, w której doszło do nieszczęścia podkreślają, że rodzice starali się jak najlepiej wywiązywać się z obowiązków.
- Dobry, kochający ojciec. Nieszczęście... to po prostu moment nieuwagi - kręci głową jedna z sąsiadek, z którą rozmawiała dziennikarka TVN24.
Inna relacjonuje, że tuż po wypadku do dziecka zbiegł zrozpaczony ojciec.
- Płakał, powtarzał "moje kochane, odezwij się".... żal było patrzeć - mówi.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź