Nurkowie ze strażackiego zespołu wodno-ratunkowego rozkładali sprzęt nad zalewem pod Sieradzem. Zwrócili uwagę, że w jednym miejscu zbiornika dziwnie układają się fale. Okazało się, że był tam zatopiony samochód - z ciałem za kierownicą.
Ćwiczenia miały odbywać się na zbiorniku Próba w gminie Brzeźno (woj. łódzkie).
- To miały być zajęcia, które nasi płetwonurkowie odbywają regularnie. W jednym miejscu zbiornika zauważyli, że fale się o coś rozbijają. Jeden z nurków popłynął zobaczyć, co to - opowiada młodszy brygadier Jarosław Wasylik z sieradzkiej straży pożarnej.
Okazało się, że pod wodą znajduje się samochód osobowy. A za jego kierownicą jest ciało mężczyzny.
- Został wyciągnięty na brzeg. Ponieważ nie jesteśmy lekarzami, żeby stwierdzić zgon, rozpoczęliśmy reanimację - dodaje młodszy brygadier Wasylik.
Została zakończona dopiero wtedy, kiedy przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon.
Samochód na biegu i rozjechane wędki
Okazało się, że zmarły to 64-letni mieszkaniec Sieradza. Nad zbiornik Próba miał przyjechać na ryby - najpewniej wieczór wcześniej.
- Lekarz, który przybył na miejsce znalezienia zwłok, nie wykluczył udziału osób trzecich - mówi Jolatna Szkilnik z sieradzkiej prokuratury.
Wszczęte zostało postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci, za co Kodeks karny przewiduje do pięciu lat więzienia.
Służby pracujące na miejscu wstępnie stwierdziły, że zielony lanos wydobyty z zalewu był na biegu.
- Samochód przejechał po wędkach rozłożonych przy brzegu - mówią nam strażacy na miejscu zdarzenia.
Autor: bż/ ks / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź