- Przecież po to przyjechałem, po rekord - mówił Kamil Walicki chwilę przed tym, jak jego oczom ukazała się olbrzymia ryba. Zapalony wędkarz wyłowił z Wisły gigantycznego suma. Swoim osiągnięciem pochwalił się w sieci. W studiu "Dzień Dobry TVN" opowiadał o kulisach sukcesu.
Kamil Walicki zaznacza, że sum złowiony niedaleko Wawelu to jego prywatny rekord: inni wędkarze z wody potrafią z wody wyciągać jeszcze większe okazy.
- Mój sum był długi na 215 centymetrów i ważył ponad 70 kilogramów. Są tacy, którzy chwalą się okazami długimi na 250 centymetrów - opowiadał podczas wizyty w studiu "Dzień Dobry TVN"
Wędkarz mówi, że na duży połów był świetnie przygotowany:
- Mieliśmy odpowiedni sprzęt. Na łódce była specjalna mata, żeby nie zrobić rybie krzywdy. Cała akcja wyciągania z wody trwała może trzy minuty - opowiada.
Sum - jak zaznacza - po pomiarach został wypuszczony z powrotem do Wisły.
- Takie ryby trzeba traktować jak pomniki przyrody. Co prawda prawo ich nie chroni, ale nowoczesne wędkarstwo polega na tym, żeby nie wyrządzać niepotrzebnej krzywdy - zaznacza.
"Przyjedź na rekord"
Wędkarz zaznacza, że sukces nie byłby możliwy, gdyby nie pomoc przewodnika wędkarskiego, Pawła Kabata.
- W całym przedsięwzięciu ważna jest wiedza i sprzęt. Po prostu wiem, jak interpretować zachowanie ryb. Z łowieniem jest jak z podrywaniem: trzeba wiedzieć, kiedy jest szansa na sukces, a kiedy trzeba sobie odpuścić - opowiada Paweł Kabat w rozmowie z tvn24.pl.
To on siłował się z sumem, zanim ryba została wciągnięta na pokład. Całą operację opłacił ugryzieniem w rękę.
- Fajnie wyszło. Jakiś czas temu zadzwoniłem do Kamila i powiedziałem "przyjedź na życiówkę". Suma wyłowiliśmy może 150 metrów od ścian Wawelu. Trudno o fajniejszą scenerię na takie łowy - kończy.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Kamil Łysy Wąż Walicki