Wesoły, grzeczny, lubiany. Józek mieszkał pod Piotrkowem Trybunalskim. W sobotę pojechał motorowerem do kolegi. Był kilometr od domu, kiedy śmiertelnie potrącił go samochód. Kierowca uciekł, ale po kilkunastu godzinach zatrzymała go policja. Grozi mu 12 lat więzienia.
Mariusz Dekański, dyrektor gimnazjum w Tomawie (woj. łódzkie) na poniedziałek zaplanował apel dla uczniów. Jego podopieczni mieli minutą ciszy uczcić pamięć ofiar zamachów w Paryżu.
- W niedzielę rano dowiedziałem się, że będziemy upamiętniać Józka z 2A. Szok - mówi nam Dekański.
Dobry uczeń, typ wesołka, bardzo lubiany - tak wspominają nauczyciele 16-latka z Lesiopola. W internecie można znaleźć jego zdjęcie, jeszcze z wakacji. Od sobotniego wieczora żegnają go tu jego znajomi: "Nic już bez niego nie będzie takie samo".
W sobotę wieczorem Józek pojechał do kolegi. Kilometr od domu uderzył go rozpędzony samochód. Chłopak spadł z motoroweru i uderzył w znak, zginął na miejscu. Kierowca nawet się nie zatrzymał.
Uciekł, więc grozi mu 12 lat więzienia
Policja, zaalarmowana przez okolicznych mieszkańców szybko pojawiła się na miejscu tragedii. Rozpoczęło się poszukiwanie sprawcy. I chociaż relacje okolicznych mieszkańców były bardzo ogólne (mówili policjantom o jasnym, szybko jadącym samochodzie) to już po kilkunastu godzinach w rękach policjantów był 21-letni Marek P. Mieszkaniec tej samej gminy.
Mężczyzna usłyszał w poniedziałek zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca wypadku. W momencie zatrzymania miał w organizmie nieznaczną ilość alkoholu.
Ucieczka z miejsca wypadku jest traktowana tak samo, jak gdyby kierowca był nietrzeźwy. 21-latkowi grozi do 12 lat więzienia. Śledczy jutro mają zadecydować, czy będą wnioskować o areszt.
Tragedia za tragedią
Mieszkańcy wsi, w której mieszkał 16-letni Józek nie mogą pogodzić się z tragedią.
- Fajny chłopak po prostu. Grzeczny taki - mówi nam jedna z mieszkanek. Prosi, żeby nie podawać jej imienia. - Ja nawet nie miałam odwagi złożyć kondolencji rodzicom, więc mi po prostu głupio - tłumaczy.
Rodzice szesnastolatka mieli łącznie sześcioro dzieci. Józek był najmłodszy.
- To dobra, chociaż nie najbogatsza rodzina. Niestety los ich tragicznie doświadcza - mówi inny mieszkaniec wsi.
Opowiada, że 10 lat temu w tragicznych okolicznościach zginęła siostra Józka.
- Potrącił ją ciągnik, kiedy szła do sklepu po lody. To miał być głupi żart kierowcy, skończyło się tragedią - słyszymy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź/Policja w Piotrkowie Trybunalskim