Od piątku w kinach film "4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni", rumuńskiego reżysera Cristiana Mungiu. Obraz, który wygrał tegoroczny festiwal w Cannes. Zasłużenie.
Ten film był najważniejszym wydarzeniem artystycznym najważniejszego europejskiego festiwalu. Wzbudził zachwyt nie tylko jury, ale również publiczności i dziennikarzy.
Obraz Mungiu opowiada o aborcji w komunistycznej Rumunii. Aborcji, która była tam kategorycznie zakazana. Kary groziły lekarzom i kobietom korzystającym z ich pomocy. Ale jest to przypowieść o moralności, trudno dopatrzeć się nachalnie przedstawianych tez, czy nawet oceny działań bohaterów.
Film przede wszystkim skupia się na ludziach. Kontekst historyczny jest tu ważny i znaczący, ale stanowi tło dla pokazania zmagań dwóch młodych kobiet z rzeczywistością, własnymi emocjami i moralnością. W karkołomnym, wydawałoby się, połączeniu konwencji filmu dokumentalnego i thrillera reżyser przekazał prawdę o doświadczeniach i uczuciach w rzeczywistości, odmawiającej prawa do szczerości i ludzkich odruchów. Długie ujęcia pozwalają dojrzeć i wybrzmieć narastającym emocjom.
Sukces tego obrazu w Cannes był niezwykłym zaskoczeniem także dla ekipy tworzącej film. Jak powiedział tvn24.pl Vlad Ivanov, grający w filmie role pana Bebe, pracując nad filmem nie myśleli o festiwalach i nagrodach. - Chcieliśmy po prostu dobrze opowiedzieć pewna historię. Wielka zaletą tego filmu jest, że nikogo nie pozostawi obojętnym. Czasem otwiera stare, dawno ukryte rany, czasem zmusza do myślenia. Jednak nikogo nie pozostawi obojętnym - mówi.
"4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni" to część większego projektu, noszącego tytuł "Tales from the Golden Age" - osobiste, subiektywne spojrzenie na historię komunizmu w Rumunii. U podstaw całego projektu leży idea przybliżenia tych nienormalnych czasów, kiedy ludzie starali się żyć normalnie. Projekt jest próbą opisania czasów komunizmu nie w sposób bezpośredni, ale poprzez ludzi i ich indywidualne historie.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gutekfilm