Biolożka, profesor nauk leśnych, popularyzatorka nauki. Niepospolita osobowość. Córka Jerzego Kossaka, wnuczka Wojciecha i prawnuczka Juliusza, z krakowskiej Kossakówki uciekła do Puszczy Białowiejskiej, która stała się jej domem. Tam też poznała swoją wielką miłość. O jej niezwykłym życiu film realizuje Adrian Panek. W Simonę wciela się Sandra Drzymalska.
Przed rokiem do kin trafił znakomity film dokumentalny Natalii Korynckiej-Gruz "Simona", opowiadający historię Simony Kossak, wybitnej popularyzatorki nauki, profesor biologii, urodzonej "z tych Kossaków".
Dokument cieszy się uznaniem zarówno krytyków, jak też widzów. Obsypany nagrodami - zwyciężył m.in. w konkursie filmów polskich na festiwalu Millennium Docs Against Gravity, na festiwalu "Dwa Brzegi" i w Chicago. Przy okazji przywrócił też pamięć o niesłusznie zapomnianej, fascynującej postaci.
Na tyle skutecznie, że właśnie zakończyły się zdjęcia do filmu fabularnego Adriana Panka poświęconego Simonie, zatytułowanego po prostu "Simona Kossak". W głównej roli zobaczymy Sandrę Drzymalską, a w jej życiowego partnera wcieli się Jakub Gierszał.
Szukając swojego miejsca na ziemi
Życie Simony Kossak to gotowy scenariusz na film, i aż dziwne, że nikt wcześniej nie sięgnął do jej biografii. Historia outsiderki ze słynnego, artystycznego rodu, która wyjeżdża na odludzie, by żyć po swojemu i realizować wielką pasję, do tego poznaje tam miłość swojego życia. Czy trzeba jeszcze czegoś więcej?
Swój film twórcy określają jako inspirującą "historię niezależności i determinacji w szukaniu własnego miejsca na ziemi. Opowieść o odwiecznej potrzebie bliskości i odnalezieniu swojego stada".
– Jest coś archetypicznego w bohaterce, która buntuje się i ucieka od swojej rodziny, pochodzenia, miejsca i udaje się w nieznane, po to, żeby zapomnieć, kim była albo kim kazano jej być. W konsekwencji odnajduje siebie. Na nowo scala swoją biografię z biografią swojej rodziny, zachowując własną niepodległość - mówi reżyser i zarazem scenarzysta filmu Adrian Panek.
Reżyser podkreśla, że film jest również opowieścią o samej Puszczy Białowieskiej, o jej historii i ludziach z nią związanych. Tam właśnie bowiem, w pustej leśniczówce na odludziu, odnajduje swoje miejsce na ziemi, urodzona w Krakowie, dorastająca w słynnej Kossakówce młoda kobieta.
- Simona odnajduje się w tym, co ją całkowicie zdeterminowało. Dochodzi do jakiegoś scalenia, które jest opowieścią o samym życiu, o miłości, która przekracza nasze osobowe istnienie, uświadamia nam bycie cząstką czegoś większego - dodaje reżyser.
W filmie zobaczymy także m.in.: Agatę Kuleszę, Borysa Szyca, Olgę Bołądź i Martę Stalmierską. Premierę zaplanowano na 2024 rok.
Gorsza córka?
Z wykształcenia biolog, z zamiłowania leśnik Simona Kossak wśród najbliższych od dziecka miała status ekscentryczki. Zamiast malować albo pisać wiersze, jak słynni przedstawiciele jej rodu, od najmłodszych lat znosiła do Kossakówki zwierzęta.
A przecież była córką Jerzego Kossaka, wnuczką Wojciecha i prawnuczką Juliusza – trzech wielkich malarzy batalistów. Była także bratanicą poetki Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej oraz pisarki Magdaleny Samozwaniec. Jej stryjeczną babką była natomiast Zofia Kossak-Szczucka, autorka powieści historycznych.
Podobnie jak jej starsza, urodziwa siostra Gloria, również malarka i poetka, Simona miała wyrosnąć na damę. Tymczasem w jej pokoju zawsze cuchnęło zwierzęcymi odchodami. Znosiła bowiem do Kossakówki chore jeże, ptaki i opiekowała się nimi z zapałem. Utalentowana Gloria patrzyła na siostrę z pogardą, nierzadko czyniąc ją obiektem żartów i kpin. Mimo to Simona postanowiła udowodnić rodzinie, że też jest coś warta. Z sukcesem zdała egzamin wstępny na Wydział Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Okazała się studentka nieprzeciętną. Przyszła profesor nauk leśnych w pracy naukowej zajmowała się między innymi ekologią behawioralną ssaków. Sama siebie określała później mianem zoopsychologa czyli psychologa zwierząt.
Miała objąć asystenturę na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale gdy po tym, jak została upokorzona przez siostrę - uwiedziona i porzucona przez jej kolegę dla żartu - spakowała się i wyjechała do odległej Białowieży. Tam w Zakładzie Badania Ssaków szukano pracownika. Zamieszkała w pustej leśniczówce zwanej "Dziedzinką". Z dziurami w podłodze, bez prądu, ale nic jej nie zniechęcało. Z czasem okazało się, że starał się o tę leśniczówkę także fotograf i plastyk z Warszawy, Lech Wilczek. I także dostał zgodę.
Na początku nie przepadali za sobą, ale z czasem tych dwoje połączyła miłość. Nie tylko do zwierząt. Zostali najbardziej niezwykłą parą tamtych czasów. Przeżyli wspólnie 36 lat, aż do śmierci Simony. Dzięki Lechowi powstała ogromna liczba jej niezwykłych fotografii ze zwierzętami - zarazem dokument ich wspólnego życia w leśniczówce. O jej "dzikim inwentarzu" krążyły legendy, a zdjęcia potwierdzają ich prawdziwość.
Locha Żabka i kruk Karasek
Gromadzenie 'inwentarza" zaczęło się od chorej sowy ze złamanym skrzydłem. Z czasem rozeszło się po wsi, że w Puszczy Białowieskiej mieszka para, która przygarnia "nieudane" zwierzęta i zaczęto je znosić. Najsłynniejszy był kruk Korasek, opisywany przez przyjaciół pary jako "paskudne ptaszydło", tolerujące jedynie parę właścicieli. Zabawa długimi warkoczami Simony, jakie nosiła przez lata, była jego ulubioną czynnością.
Rekordzistką była hodowana przez Simonę od urodzenia locha dzika, zwana Żabką, co - gdy zwierzę osiągnęło nader słuszne wymiary - brzmiało zabawnie. Żabka "zarabiała" na swoje utrzymanie, wyjadając szkodniki i spulchniając ziemię. Zdjęcia, na których locha wraz z ogromnym psiakiem śpi na wersalce, a jej pani na dywanie, muszą zaskakiwać. Po mieszkaniu i podwórku wędrowały też okoliczne sarny, jeże, lisy...
Simona nieustannie prowadziła badania. Zauważyła, że człowiek to takie zwierzę, które nie chce dostrzec podobieństwa do innych stworzeń, i siebie stawia na piedestale. Robiła więc wszystko, by zasypywać przepaść dzielącą człowieka i zwierzęta. W gawędach radiowych, które przyniosły jej wielką popularność, nieustannie podkreślała, że musimy nauczyć się z nimi współżyć także na ich, nie tylko naszych zasadach.
Simona Kossak zmarła w 2007 roku po ciężkiej walce z nowotworem. Lech Wilczek był przy niej do samego końca. Znacznie wyprzedziła czasy, w jakich żyła. Była jedną z pierwszych osób na świecie, która mówiła i pisała o tym, że zwierzę, podobnie jak człowiek, też ma prawo do szczęścia i bezpieczeństwa,
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jarosław Sosiński/Next Film