Dwa lata po ataku nożownika Salman Rushdie opowiedział BBC o tym, co pamięta z dramatycznych wydarzeń z sierpnia 2022 roku. W ataku trwającym 27 sekund dostał 12 ciosów, w tym w szyję, brzuch i oko. 76-letni pisarz, zdobywca Nagrody Bookera, wspomina, o czym w tamtej chwili myślał. - Było to oczywiście niedorzeczne. Ale z perspektywy czasu to mi mówi, że była jakaś część mnie, która nie zamierzała umierać.
Salman Rushdie został wielokrotnie dźgnięty nożem w sierpniu 2022 roku na scenie Chautauqua Institution w stanie Nowy Jork. Dwa lata po tym wydarzeniu z drastycznymi szczegółami opowiedział BBC o tym, co pamięta z ataku. Wybitny pisarz, zdobywca Nagrody Bookera, mówi, że jego oko zwisało z twarzy "jak jajko na miękko" i że utrata oka "martwi go każdego dnia". - Pamiętam myśl, że umieram - wspomina Rushdie. - Na szczęście się myliłem.
Do dramatycznych wydarzeń sprzed blisko dwóch lat autor "Szatańskich wersetów" powraca w nowej powieści "The Knife" ("Nóż"). Jak mówi, traktuje ją jako sposób na walkę z tym, co się stało.
Rushdie: leżąc w kałuży krwi, "idiotycznie myślałem" o swoich rzeczach osobistych
Do ataku doszło w instytucie edukacyjnym w stanie Nowy Jork, gdy Salman Rushdie przygotowywał się do wygłoszenia wykładu. Pisarz pamięta, jak napastnik "wbiegł po schodach". - Nie mogłem z nim walczyć - mówi. - Nie mogłem przed nim uciec. W ataku trwającym 27 sekund otrzymał 12 ciosów nożem, w tym w szyję, brzuch i oko. Wspomina, że upadł na podłogę, a leżąc w kałuży krwi, "idiotycznie myślał" o swoich rzeczach osobistych. Martwił się, że zniszczy się jego garnitur, a klucze do domu i karty kredytowe mogą wypaść z kieszeni. - W tamtym momencie było to oczywiście niedorzeczne. Ale z perspektywy czasu to mi mówi, że była jakaś część mnie, która nie zamierzała umierać. Część mnie mówiła: zamierzam to zrobić, potrzebuję kluczy do domu, będę potrzebował kart kredytowych. Pisarz dodał, że to "instynkt przetrwania" podpowiadał mu "będziesz żył, żyj, żyj". Wskutek ataku uszkodzona została wątroba, dłonie, a przede wszystkim nerwy w prawym oku, które wyglądało na "bardzo rozdęte i opuchnięte". - Jakby zwisało mi z twarzy, siedziało na policzku, powiedziałem, że (wyglada) jak jajko na miękko - wspomina. Helikopterem przewieziono go do szpitala. Spędził tam sześć tygodni. Prawego oka lekarze nie zdołali uratować.
Utrata oka "martwi go każdego dnia"
Urodzony w Indiach brytyjsko-amerykański pisarz jest jednym z najbardziej wpływowych współczesnych twórców literatury. O ataku na niego pisały media na całym świecie. Wcześniej Rushdie wiele lat spędził w ukryciu po tym, jak w 1988 r. ukazały się jego "Szatańskie wersety", za co grożono mu śmiercią. Jak mówi, myślał o tym, że pewnego dnia ktoś "wyskoczy z widowni". - Bez wątpienia absurdem byłoby, gdyby mi to nie przeszło przez myśl - zaznacza.
Utrata oka "martwi go każdego dnia". Zauważa, że musi zachować większą ostrożność idąc po schodach, przechodząc przez ulicę, a nawet nalewając wodę do szklanki. Uważa jednak, że miał szczęście, bo uniknął uszkodzenia mózgu. - To oznacza, że nadal mogę być sobą - mówi. Powieść "The Knife" dedykuje "mężczyznom i kobietom, którzy uratowali mu życie".
Kim jest sprawca ataku na Rashdiego
Pisarz został też zapytany przez dziennikarza BBC, co chciałby powiedzieć dziś napastnikowi. O atak został oskarżony Hadi Matar, 26-letni mieszkaniec New Jersey. Mężczyzna nie przyznał się do winy, obecnie przebywa w areszcie bez możliwości zwolnienia za kaucją. W wywiadzie dla "New York Post" stwierdził, że oglądał nagrania Salmana Rushdiego na YouTube i "nie lubi ludzi, którzy są tak obłudni". - Kiedy usłyszałem, że przeżył, byłem chyba zaskoczony. (…) Nie lubię tej osoby. Nie sądzę, że jest bardzo dobrą osobą. (…) To ktoś, kto zaatakował islam" - mówił Matar.
W mediach pojawiły się informacje o tym, że napastnik nie znał "Szatańskich wersetów", przeczytał z nich zaledwie dwie strony. Matka oskarżonego powiedziała dziennikowi "Daily Mail", że jej syn, urodzony w Kalifornii, wychował się w Stanach Zjednoczonych. Po miesięcznej podróży na Bliski Wschód w 2018 roku zmienił się i stał się "podatnym na częste zmiany nastroju introwertykiem".
Pisarz nigdy potem nie spotkał sprawcy ataku. Niewykluczone jednak, że stanie z nim twarzą w twarz w sądzie. Na razie rozprawa została odroczona, gdyż prawnicy oskarżonego argumentowali, że mają prawo zapoznać się wcześniej z książką Salmana Rushdiego, ponieważ może ona stanowić dowód. Jak pisze BBC, proces prawdopodobnie rozpocznie się jesienią.
Fatwa wzywająca do zamordowania Rushdiego
Salman Rushdie zyskał sławę dzięki powieści "Dzieci północy" z 1981 r., która w samej Wielkiej Brytanii sprzedała się w ponad milionie egzemplarzy. Jego czwarta książka "Szatańskie wersety", przedstawiająca islamskiego proroka Mahometa - oraz zawarte w niej odniesienia do religii - została uznana za bluźnierczą i zakazana w wielu krajach zamieszkanych przez większość muzułmańską. Ówczesny przywódca Iranu, ajatollah Ruhollah Chomeini, wydał w 1989 r. fatwę wzywającą do zamordowania Rushdiego i wyznaczenia nagrody za jego głowę w wysokości trzech milionów dolarów. Fatwa nigdy nie została uchylona. W rezultacie Rushdie był zmuszony ukrywać się przez prawie dekadę, a ze względu na liczbę otrzymywanych gróźb śmierci potrzebował uzbrojonego ochroniarza. Jak przypomina BBC, Salman Rushdie urodził się w rodzinie niepraktykujących muzułmanów i jest ateistą, od dawna też orędownikiem wolności słowa. Zauważa jednak, że stało się to "znacznie trudniejsze". - Wiele osób, w tym niestety wielu młodych ludzi, wyraża opinię, że ograniczanie wolności słowa jest często dobrym pomysłem - mówił w wywiadzie z brytyjskim nadawcą publicznym. - Podczas gdy, oczywiście, cały sens wolności słowa polega na tym, że musisz pozwolić na wypowiedzi, z którymi się nie zgadzasz. Autor "Szatańskich wersetów" zapowiada, że w przyszłości będzie brał udział w wydarzeniach publicznych, ale stanie się "bardziej ostrożny". - Pytanie o bezpieczeństwo będzie pierwszym pytaniem. Jeśli odpowiedź mnie nie usatysfakcjonuje, zrezygnuję z udziału. Dodał jednak, że jest "dość upartym człowiekiem". - Nie chcę życia ograniczonego, w zamknięciu - podkreślił. - Będę żył swoim życiem.
Źródło: BBC, tvn24.pl