Oscarowe suknie wzbudzają czasem większe emocje niż filmy, dla których wymyślono tę imprezę. Dziś wybór kreacji to wielki biznes, który zaczyna się na wiele miesięcy przed ceremonią. Pierwszy krok to przekonanie stylisty gwiazdy, że powinien dla niej wybrać projekt tego, a nie innego domu mody. Narzędzia perswazji, to np. gotówka, ale i... liposukcja. Zupełnie za darmo natomiast, specjalnie dla tvn24.pl, najpiękniejsze kreacje oscarowe wybrało 10 polskich projektantów.
Susan Sarandon wspominała niedawno, że gdy po raz pierwszy nominowano ją do Oscara w 1980 roku, nie miała się w co ubrać. Nikt nie zaproponował jej kreacji, a sama nie miała za co jej kupić.
- Honoraria aktorskie były wtedy takie, że ledwo mogłam sobie pozwolić na porządną sukienkę. Luksusowym dodatkiem do niej było futro, które zaledwie na kilka godzin przed galą załatwiła mi zaprzyjaźniona kostiumolog. Musiałam je jednak zwrócić jeszcze tej samej nocy! - opowiadała aktorka.
Przekupstwo? Liposukcja, lifting, gotówka
Dziś oscarowe kreacje to niemal osobny biznes. Odkąd w 2002 roku Halle Berry odebrała statuetkę w sukni wypożyczonej od Elie Saaba i zapoczątkowała jego wielką karierę, projektanci wręcz biją się o to, by gwiazda na ceremonię założyła właśnie ich projekt. Akcja przekupstwa zaczyna się już wiele miesięcy przed galą. Pierwszy krok, to przekonanie tych, którzy dbają o wizerunek aktora czy aktorki, że to właśnie kreacja z tego, a nie innego domu mody jest tą właściwą.
Najpierw kreatorzy i ich agenci wysyłają kreację z najnowszego pokazu, której nikt poza wybiegiem jeszcze nie założył. Potem prześcigają się w ofertach dla stylisty i aktorki. - Proponują nawet sfinansowanie operacji plastycznych, w tym liposukcji, której cena w luksusowej klinice wynosi ponad 40 tys. dol., czy pełen lifting twarzy za przynajmniej 5 tys. dol. Wielu pyta wprost: "Co byś chciał?" - zdradza w rozmowie z "New York Post" stylista gwiazd Philip Bloch (to on ubrał Halle Berry w suknię Saaba).
Najczęściej jednak w grę wchodzi po prostu gotówka. Gwiazdy zarabiają na noszeniu strojów konkretnych projektantów - oferta zaczyna się od 200 tysięcy dolarów za jednorazowe założenie sukni. Najdroższe na rynku są Nicole Kidman, Anne Hathaway czy Gwyneth Paltrow, ale co sezon dołączają kolejne nazwiska tych, które akurat mają największe szanse na Oscara. Tym razem to Jessica Chastain ("Wróg numer 1"), Jennifer Lawrence ("Poradnik pozytywnego myślenia") i Adele (występ na żywo z nominowaną do Oscara piosenką "Skyfall").
Czasami transakcja odbywa się w lepszym stylu - gwiazda może zatrzymać suknię, albo wręcz zostaje oficjalną "twarzą" modowej marki i jednocześnie doskonale opłacaną jej ambasadorką. Tak jest z Charlize Theron i Marion Cotillard, które od lat współpracują z Diorem i na wszystkich galach pojawiają się tylko w kreacjach z metką tej firmy.
To obopólny biznes, ale czasem i przekleństwo. Wie coś o tym Hilary Swank. W 2005 roku pojawiła się na Oscarach w sukni domu mody Guy Laroche i zrobiła furorę. Statuetkę odebrała w kreacji, która przeszła do historii, jako jedna z najpiękniejszych sukni wszech czasów, ale aktorkę kosztowała... miliony dolarów. Swank, która w tym czasie reklamowała bieliznę domu mody Calvin Klein, zobowiązała się, że na Oscary też założy suknię Kleina. Ale kilka dni przed galą na zakupach w Paryżu zobaczyła na wystawie projekt Laroche'a i zmieniła zdanie.
Efekt? Klein zerwał z nią kontrakt. Bo firma straciła fortunę - Oscar to przecież setki milionów widzów i darmowa reklama w gazetach na całym świecie.
Polscy projektanci wybrali
My pokazujemy te kreacje, które zapisały się w historii Oscarów jako najpiękniejsze. Specjalnie dla tvn24.pl wybrali je najlepsi polscy projektanci i wyjaśnili, dlaczego.
Robert Kupisz: Gwyneth Paltrow, 2012
Ta suknia sprawiła, że aktorka niemal stała się oscarową statuetką. Zrobiła z niej boginię, ikonę, wyniosła ją na cokół. W projekcie Toma Forda subtelna uroda Gwyneth Paltrow nabrała dystansu, niedostępności, chłodu. I gdyby w tej sukni pojawiła się w innym miejscu, nikt by do niej nie podszedł - bo kreacja zabrała jej całą seksualność, zmroziła ją, nadała jej posągowości.
Ale na Oscary to totalnie trafiony strzał. Wchodząc w tej sukni na czerwony dywan od razu stała się numerem 1. Wszystkie inne kobiety przestały istnieć.
Anna Kuczyńska: Gwyneth Paltrow, 2012
Zeszłoroczna suknia Gwyneth Paltrow oczarowała niezwykłą prostotą, oszołomiła bezkompromisową elegancją. Nieskazitelnie biała, ascetycznie elegancka suknia i peleryna przypominały styl Grace Kelly. Tom Ford idealnie połączył elegancję minionej epoki ze współczesną nowoczesną sylwetką, stworzył niezapomnianą kreację idealnie dopasowaną do aktorki. Podkreślił jej urodę i charakter. Mniej znaczy więcej.
Tomasz Ossoliński: Jennifer Lopez, 2006
Zadziwiające jest to, jak Jennifer Lopez udało się upchnąć dużą latynoską pupę w tak wyrafinowaną, eteryczną i delikatną kreację, która jest kompletnym zaprzeczeniem tandety, którą artystka często prezentuje na czerwonym dywanie. Jej wybór był zaskakujący - to suknia Jeana Dessès z 1952 roku.
Kreacja uszyta z blisko 50 metrów szyfonu przypomina klasyczną suknię greckiej bogini. Dowodem na maestrię dawnego krawiectwa jest to, że doskonale w tej sukni obronił się nawet niski wzrost Lopez. Poziome marszczenia w okolicy bioder, drobne plisowania i asymetria, dbałość o detale skomplikowanych technik szycia - to nie tylko znak rozpoznawczy stylu Dessès, ale i nieustający symbol elegancji.
Dowodem, że to krawiectwo wytrzymało upływ czasu i zmieniające się trendy, jest choćby to, że z pomysłów nieżyjącego kreatora wciąż korzystają inni - od Valentino po Guya Laroche'a. Słynna suknia tego ostatniego, którą w 2005 roku założyła Hilary Swank, to przecież udana wersja kunsztu drapowań Dessès.
Teresa Rosati: Hilary Swank, 2005
Uwielbiam dekolty na plecach. Im większe i dłuższe, tym lepsze. Hilary Swank miała najlepszą wersję takiego projektu: prosta, granatowa, obcisła suknia domu mody Guy Laroche z zakrytym biustem i odkrytymi plecami. Nie tylko pokazywała jej wyćwiczone ciało do roli bokserki w "Za wszelką cenę", ale była też spójna z urodą i osobowością gwiazdy. Całość podkreślała jej kobiecość, a kobiecość jest zawsze najważniejsza.
Joanna Klimas: Cate Blanchett, 2011
Cate Blanchet to osobowość, talent, klasa i bezcenna w świecie celebrytów naturalność. Czyli wszystko to, co lubię. I tylko taka kobieta jest w stanie unieść w oscarowej kreacji coś wiecej, niż tylko "ładną sukienkę".
Naprawdę bardzo rzadko udaje sie przemycić na Oscarach choć trochę oryginalności. Australijce się to udało - projekt Riccardo Tisci dla domu mody Givenchy to piękna, kobieca, delikatna suknia, w dodatku ze zdobieniami, które rzadko kiedy mnie nie rażą, jednocześnie mocna, oryginalna, nowatorska. Udany efekt. To zasługa projektanta, ale także samej Blanchett, która wyzwanie, jakim niewątpliwie jest ta suknia, potrafiła podjąć.
Paprocki & Brzozowski: Cate Blanchett, 2011
Wybraliśmy Cate Blanchett w sukni Givenchy, ponieważ uwielbiamy ją jako aktorkę. Poza tym, na niej wszystko świetnie wygląda, ona po prostu wie, jak nosić ubrania. Suknia - pomimo swojej prostoty - przyciąga uwagę abstrakcyjnym detalem. Powstała z 15 metrów szyfonu, do którego na ramionach zostały doczepione koraliki. Całość ważyła ponad 8 kg, a uszycie zajęło 350 godzin.
Suknia jest kobieca, bardzo romantyczna i futurystyczna jednocześnie. Lubimy w modzie takie ujarzmienie kilku skrajności.
Joanna Przetakiewicz, LaMania: Gwyneth Paltrow, 1999
Gwyneth Paltrow w 1999 roku wyglądała uroczo, niewinnie, kobieco i elegancko w sukni z różowego jedwabiu Ralpha Laurena. Świetnie współgrała z idealną, gładką, minimalistyczną fryzurą aktorki.
Bartek Michalec, Zuo Corp: Jennifer Lawrence, 2011
Wybrałem Jennifer Lawrence w prostej sukni od Calvina Kleina, która nadaje aktorce uwodzicielski wygląd. Podoba mi się przewrotność tego projektu. Wygląda jak przedłużony tank top, pozornie skromny, ale nabiera elegancji i sportowego szyku, dzięki kolorowi i dodatkom.
Krzysztof Stróżyna: Celine Dion, 1999 rok
Ta kreacja była najbardziej krytykowana, komentowana i zapamiętana ze wszystkich na ceremonii. "Za ten strój należy się jej kryminał" - napisał "Vogue" i umieścił go na liście najgorszych momentów w historii Oscarów. Tymczasem dla mnie biały garnitur projektu Johna Galliano dla Christiana Diora, który Celine Dion miała w 1999 roku, to ciekawe, nieoczekiwane i fajne wizualnie posunięcie. Piosenkarka założyła go tył na przód.
Ale Broń Panie Boże! Nie namawiam kobiet, by zaczęły tak nosić ubrania. Chodzi mi raczej o to, że to genialny krawiecki pomysł i dziwię się, że inni projektanci tego nie podchwycili. Ja od mody, a zwłaszcza tej oscarowej, oczekuję właśnie czegoś takiego: zaskoczenia.
Łukasz Jemioł: Tilda Swinton, 2008
Prostą suknię z czarnego aksamitu autorstwa Albera Elbaza dla domu mody Lanvin wybrałem za jej nieoczywistość. Gwiazdy na Oscary najczęściej zakładają suknie o znanych konstrukcjach i w wyrazistych kolorach, coś w stylu księżniczki.
Dzięki Tildzie Swinton, która wybrała bardzo współczesną i nieoscarową suknię, zobaczyliśmy na tej imprezie prawdziwy, indywidualny styl. Gwiazda zrobiła piorunujące wrażenie i przyćmiła koleżanki, które w tej sukni wyglądałyby śmiesznie. A ona przeszła do historii, bo tylko nieoczywistość jest zapamiętywana.
Autor: Agnieszka Kowalska//kdj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: A.M.P.A.S., materiały prasowe