David Cameron naraził się gwieździe kina - Robertowi Redfordowi. Premier Wielkiej Brytanii wezwał bowiem filmowców znad Tamizy, do produkcji "bardziej komercyjnych, kasowych produkcji". - To bardzo ograniczone spojrzenie na kino - powiedział aktor i ostro skrytykował szefa rządu.
Brytyjski premier słynie z wpadek, a tę wytknął mu gwiazdor "Żądła", dziś bardziej znany jako reżyser i promotor ambitnego, niezależnego kina. Redford odwiedził właśnie Londyn w związku z brytyjską edycją jego słynnego Festiwalu Sundance.
Kręcić i zarabiać
David Cameron niefortunną opinię o brytyjskiej kinematografii wygłosił w styczniu br. w związku z wizytą w legendarnym brytyjskim studio filmowym Pinewood. Premier wezwał wówczas do kręcenia dochodowych obrazów komercyjnych, tych z "mainstreamowego nurtu", ale zadeklarował też, że rząd powinien pomóc ich producentom. To biznesowe spojrzenie na kino dotknęło Redforda, który pół życia poświęcił promocji artystycznego kina.
"To bardzo ograniczone spojrzenie na kino"
Może takie wąskie widzenie problemu, sprawiło, że David Cameron jest w tarapatach? Robert Redford
Nie ukrywał, iż jego zdaniem premier Wielkiej Brytanii nie ma racji. - To bardzo ograniczone spojrzenie na kino - powiedział, po czym ironizował, nawiązując m.in. do trudnej pozycji Camerona na wewnętrznej scenie politycznej: - Może takie wąskie widzenie problemu sprawiło, że David Cameron jest w tarapatach?
Zaczynałem karierę od dużych hollywoodzkich filmów, ale nie zaspokajały one moich ambicji. Kiedy zaczynaliśmy Sundance, chodziło przede wszystkim o włączenie do głównego nurtu, także znacznie trudniejszych, ale i pożądanych przez widzów ambitnych filmów. I wciąż dostrzegam głód tego typu kina. Robert Redford
I tłumaczył: - Zaczynałem karierę od dużych hollywoodzkich filmów, ale nie zaspokajały one moich ambicji. Kiedy zaczynaliśmy Sundance, chodziło przede wszystkim o włączenie do głównego nurtu także znacznie trudniejszych, ale i pożądanych przez widzów ambitnych filmów. I wciąż dostrzegam głód tego typu kina.
Redford przypomniał też, iż jego amerykański festiwal w Sundance od lat prezentuje brytyjskie filmy niezależne. To tam także zaczął się m.in. gigantyczny światowy sukces obrazu "Cztery wesela i pogrzeb" Mike'a Newella (1994).
Przy okazji reżyser i aktor skrytykował również swój własny rząd, który - jego zdaniem - nie docenia znaczenia sztuki.
Internauci murem za Redfordem
Dziennikarze brytyjskiego "The Independent" pytają przewrotnie: "Komu bywalcy kin bardziej ufają premierowi rządu czy Robertowi Redfordowi?", a internauci wtórują aktorowi. Spora część ich komentarzy jest tak niepochlebna dla premiera, iż nie nadaje się do cytowania. "Pogląd Camerona na temat branży filmowej jest dla niej równie ważny i fachowy jak jego opinia na temat… zębowej wróżki" – czytamy w najsubtelniejszym z wpisów.
Kinomani wytykają Cameronowi (który, jak na ironię nosi to samo nazwisko, co twórca mega-hitu wszech czasów "Titanica") absolutną nieznajomość tematu i marginalizowanie kwestii tzw. ambitnej kultury.
Część londyńskiego krajobrazu?
Brytyjska edycja festiwalu w Sundance oferuje starannie wybrane najgłośniejsze produkcje ze zorganizowanego w styczniu br. w Utah festiwalu. Redford na konferencji wyraził nadzieję, że Sundance Londyn – tak brzmi robocza nazwa imprezy - stanie się corocznym wydarzeniem w stolicy Anglii.
Źródło: independent.co.uk