Roman Polański w przyszłym tygodniu wykona krok, aby móc wrócić do USA i zakończyć na dobre sprawę gwałtu bez dodatkowego więzienia - podał w czwartek portal TMZ. Informację potwierdził Harland Braun, amerykański adwokat 83-letniego reżysera. Jak dowiedział się tvn24.pl, prawnik ten ma - realizując swój plan - wykorzystać wyrok polskiego sądu.
Plan zamknięcia sprawy przygotowuje Harland Braun, jeden z najbardziej skutecznych i znanych adwokatów w Los Angeles, którego klientami są wielkie sławy i gwiazdy Hollywood. Wśród nich jest Roman Polański, od 1977 roku ścigany przez amerykański system sprawiedliwości za gwałt na 13-latce.
Jak podał w czwartek zazwyczaj dobrze poinformowany portal TMZ, Braun zwrócił się z prośbą do sądu w Los Angeles o możliwość odtajnienia zapisu zeznań prokuratora w sprawie reżysera. Według TMZ prawnik jest przekonany, że w tych tajnych zeznaniach są informacje dotyczące pierwszej ugody zawartej w 1977 roku pomiędzy organami ścigania a reżyserem. Miałyby one pozwolić udowodnić tezę, że to nie reżyser złamał ugodę.
Reżyser chce odwiedzić grób swojej żony
Roman Polański chce wrócić do Stanów Zjednoczonych pod warunkiem, że otrzyma gwarancję, iż nie zostanie tam aresztowany - potwierdził w czwartek Braun, cytowany przez agencję Reutera. Pełnomocnik 83-letniego filmowca chce zawrzeć ugodę polubowną. Jak poinformował, na 24 lutego została wyznaczona rozprawa. Jeżeli dojdzie do ugody, "Roman mógłby przyjechać do Los Angeles i stanąć przed sądem, nie obawiając się aresztowania" - podkreśla Braun w piśmie skierowanym do sądu, które zostało przesłane także agencji AFP. Braun powiedział, że Polański chce móc swobodnie podróżować i odwiedzić grób swojej żony Sharon Tate, która będąc w ósmym miesiącu ciąży została zamordowana w 1969 roku przez członków sekty Charlesa Mansona.
Polski obrońca "nie zna szczegółów"
Jak dowiedział się portal tvn24.pl, ważnym elementem w sprawie, którą zamierza wnieść amerykański obrońca, może być orzeczenie polskiego Sądu Najwyższego z 9 grudnia 2016 r. Oddalało ono kasację złożoną przez prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. Chciał zwrotu sprawy ekstradycji Romana Polańskiego do USA krakowskiemu sądowi, który wcześniej ekstradycji odmówił. Po decyzji SN ekstradycja została ostatecznie uznana niedopuszczalną prawnie.
- Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że amerykański obrońca pana Polańskiego jest w posiadaniu tłumaczenia wyroku polskiego sądu, który ma być przedłożony w sądzie w USA - poinformował w rozmowie z tvn24.pl adwokat Jan Olszewski, polski obrońca Romana Polańskiego. Olszewski podkreślił jednak, że nie zna szczegółów planu Brauna.
"Ekstradycja niedopuszczalna"
W 2015 roku, odrzucając amerykański wniosek o ekstradycję, polski sąd argumentował, że Polański już odbył karę. Według obliczeń sędziego łączny okres pozbawienia wolności Romana Polańskiego, czyli pobyt w zakładzie karnym w USA (42 dni w 1977 roku) plus areszt domowy w Szwajcarii to 365 dni. - Jest to ośmiokrotność kary według pierwszej ugody i czterokrotność późniejszej, narzuconej ugody (łącznie 90 dni - red.). Pojawia się retoryczne pytanie: o co chodzi Amerykanom z tym wnioskiem o ekstradycję? Sąd racjonalnej odpowiedzi nie znajduje. Na zdrowy rozum nie ma na to dobrej odpowiedzi – mówił, uzasadniając postanowienie, sędzia Dariusz Mazur. Jak dodał, "Polska jest stroną Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności – i jest zobowiązana o przestrzegania zapisów tej konwencji".
"Uciekinier spod prawa"
W USA na Romanie Polańskim sprawa Samanthy Gailey ciąży od 1977 roku. Był już uznanym reżyserem, gdy - przebywając w USA - poznał 13-letnią wtedy dziewczynę. Podczas sesji fotograficznej - według zeznań dziewczyny - Polański podał jej szampana i tabletkę quaalude (narkotyku, pochodnej barbitiuranów). Potem fotografował ją nagą. Jak wyjaśniła później Gailey, zgodziła się pozować nago, bo miała nadzieję, że sesja z Polańskim otworzy jej drzwi do kariery. Potem doszło do zbliżenia.
Gdy sprawa wyszła na jaw, wybuchł skandal obyczajowy, a sprawa trafiła na wokandę. Amerykański sąd postawił Polańskiemu kilka zarzutów, w tym gwałtu na nieletniej po upiciu jej szampanem i podaniu narkotyku. Po ugodzie adwokata reżysera z prokuratorem, Polański przyznał się do stosunku, a sąd oddalił pozostałe zarzuty. Polański został skazany na 90 dni pobytu w stanowym więzieniu w Chino, gdzie miał zostać poddany obserwacji psychiatrycznej. Jako że przyznał się do winy, trzy miesiące miały być nie tylko jedyną karą dla reżysera, ale w dodatku termin odsiadki dostosowano do produkcji jego najnowszego filmu.
Łagodny wyrok wywołał liczne kontrowersje. Dodatkowo Polański, podczas kręcenia nowego filmu, dał się sfotografować w trakcie zabawy z młodymi kobietami. Wtedy sąd kazał reżyserowi natychmiast wrócić i odsiedzieć wyrok. Polański wrócił, jednak wypuszczono go po 42 dniach.
Mimo obietnic sprawa wciąż nie była zamknięta, Polańskiemu groził powrót do więzienia i jeszcze dłuższy wyrok. W obawie przed wieloletnim więzieniem, wyjechał z USA i schronił się we Francji. Dla amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości stał się "uciekinierem spod prawa".
Autor: tmw, mon,kaw,kj//rzw / Źródło: TMZ, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24