Piotr Jacoń, dziennikarz TVN24, został we wtorek nagrodzony Medalem Wolności Słowa w kategorii Media. Wyróżnienie przyznane przez fundację Grand Press w kategorii Instytucja przyznano sędziemu Igorowi Tuleyi, a nagrodę w kategorii Obywatel/Obywatelka odebrała Katarzyna Wappa, nauczycielka z Hajnówki, lokalna aktywistka i obrończyni praw uchodźców. Specjalnymi Medalami Wolności Słowa uhonorowano wspólnie Jacka Fedorowicza i Stanisława Tyma, a także Wandę Traczyk-Stawską.
Wyróżnienia zostały przyznane po raz drugi. Pierwsi laureaci tej nagrody zostali wyłonieni rok temu.
Dziennikarz TVN24 Piotr Jacoń został laureatem Medalu Wolności Słowa w kategorii Media. To autor reportażu "Wszystko o moim dziecku" oraz książki "My, trans". Oprócz niego nominowali byli Jerzy Jurecki, dziennikarz z Zakopanego, wydawca "Tygodnika Podhalańskiego", "przedstawiciel wolnych mediów lokalnych" oraz Ewa Siedlecka, publicystka "Polityki", "skazana za ujawnienie sędziowskiej afery hejterskiej".
W kategorii Instytucja medal otrzymał Igor Tuleya, "sędzia odsunięty przez władze od orzekania z powodu swojej niezależności". Oprócz niego nominowani byli Krzysztof Głuchowski, dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, który - jak napisano w komunikacie - "nie poddał się próbom cenzury sztuki", i Jakub Karyś, przewodniczący Komitetu Obrony Demokracji, inicjator protestów przeciwko lex TVN.
W kategorii Obywatel/Obywatelka nagrodę odebrała Katarzyna Wappa, nauczycielka z Hajnówki, lokalna aktywistka i obrończyni praw uchodźców, ofiar push backów do Białorusi. Oprócz niej nominowano Kamilę Ferenc, prawniczkę działającą na rzecz praw kobiet, w tym prawa do legalnej aborcji, i Roberta Hojdę, inicjatora Tour de Konstytucja i Marszu Milczenia'44.
Specjalne Medale Wolności Słowa trafiły do Jacka Fedorowicza i Stanisława Tyma, których uhonorowano wspólnie, oraz do Wandy Traczyk-Stawskiej.
Jacoń: nasze dzieci na co dzień muszą mieć bardzo dużo odwagi, żeby w ogóle w tym kraju żyć
Odbierając wyróżnienie, Piotr Jacoń podziękował kobietom, które - jak stwierdził - na co dzień uczą go wolności - swoim córkom, swojej żonie i swojej matce. - Jest jeszcze ona, stacja matka. Jej też dziękuję, to jest ogromny przywilej móc pracować w TVN24 w takich czasach - powiedział dziennikarz.
- Mam apel, ale mam też przypomnienie - oznajmił Jacoń. - Nieomal dokładnie siedem lat temu osoby transpłciowe w Polsce i wszystkie ich rodziny straciły możliwość godnego życia w państwie, w którym płacą podatki. Niemal dokładnie siedem lat temu koalicja PO-PSL na końcu swojej kadencji przyjęła ustawę o ustaleniu płci. I zaraz potem ta ustawa trafiła na nowego prezydenta, prezydenta Andrzeja Dudy. I to była pierwsza ustawa, którą Andrzej Duda zawetował - przypomniał dziennikarz. Jak dodał, "to weto prezydenckie wróciło do tego samego Sejmu, w którym koalicja PO-PSL miała większość, były tam także Lewica i Ruch Palikota". - Ta rządowa większość nie tylko nie zrobiła nic, by tamto prezydenckie weto odrzucić, ale zrobiła także wszystko, by wniosku o odrzucenie tego weta w ogóle na sali plenarnej nie głosować. Więc nie głosowano - mówił.
Następnie zwrócił się "do wszystkich partii opozycyjnych, które mają plan, żeby naprawiać Polskę po rządach PiS". - Pamiętajcie, że macie parę rzeczy także do naprawienia po sobie. I jedną z tych rzeczy jest ustawa o ustaleniu płci. Mniej pewnie jako dziennikarz, mniej jako człowiek, który ma Medal Wolności Słowa, ale najbardziej jako ojciec i obywatel tego kraju oczekuję od was, że w tych najbliższych wyborach, które będą już niedługo, pójdziecie z tą ustawą do Sejmu i obiecacie takim rodzinom jak my, że będzie to jedna z pierwszych ustaw, które uchwalicie. Powiecie, że są ważniejsze rzeczy, bo jest inflacja, jest węgiel. Rodziny osób transpłciowych też martwią się o inflację i o to, że trzeba będzie kupić węgiel. Ale martwią się także o wiele innych rzeczy, o które martwić by się nie musiały, gdyby ta ustawa została przyjęta - mówił Jacoń.
Zaapelował do opozycji również o to, by przygotowała "takie zmiany w prawie w tej kampanii, które zapewnią w tym kraju możliwość małżeństw jednopłciowych i aby takie pary mogły legalnie adoptować dzieci". - Nikomu od tego niczego nie ubędzie w tym społeczeństwie, ale przybędzie, gwarantuję, szczęśliwszych ludzi, szczęśliwych rodzin, polskich rodzin, nierzadko katolickich, a także PiS-owskich. Miejcie w sobie chociaż minimum odwagi, pamiętając o tym, że nasze dzieci na co dzień muszą mieć bardzo dużo odwagi, żeby w ogóle w tym kraju żyć - podkreślił.
Zwrócił się także z apelem do Kościoła, "żeby nie przeszkadzał". - Miejcie te swoje kościelne rozwody, ale naszym tęczowym dzieciom zostawcie przynajmniej cywilne śluby. I dajcie im święty spokój - zaapelował.
Tuleya: aby być niezawisłym sędzią, najpierw trzeba być odważnym obywatelem
- Podejrzewam, w jaki sposób otrzymałem ten medal, bo konkurencja była naprawdę bardzo ostra i bardzo podziwiam panów (pozostałych nominowanych - red.). Podejrzewam, że stało się to w ten sposób, że siedem w prawo, siedem w lewo i padło na mnie - mówił, dziękując za otrzymaną nagrodę, sędzia Igor Tuleya, laureat w kategorii Instytucja.
- Jestem bardzo poruszony i mogę tylko przypomnieć to, co kiedyś już mówiłem pod Sądem Najwyższym w czasie jednej z demonstracji, że aby być niezawisłym sędzią, najpierw trzeba być odważnym obywatelem. My, sędziowie, uczymy się tej odwagi, wytrwałości, dumy, od obywateli. Wszystkim obywatelom, którzy od siedmiu lat bronią niezależnych sądów, bronią wymiaru sprawiedliwości, dedykuję ten medal - oznajmił. Sędzia nawiązał również do postaci Andrzeja Poczobuta, reportera "Gazety Wyborczej" i działacza niezależnego Związku Polaków na Białorusi. Nagrodzony w ubiegłym roku Medalem Wolności Słowa dziennikarz od marca 2021 roku jest więźniem politycznym reżimu Aleksandra Łukaszenki. - Uwolnić Poczobuta - zakończył przemowę Tuleya.
Wappa: nasze działania to są działania w imię wolności w bardzo wielu jej wymiarach
Katarzyna Wappa, która na polsko-białoruskim pograniczu pomagała migrantom i uchodźcom, przyznała, że jest "onieśmielona i wzruszona" nagrodą. - Czuję wyraźnie, że ja jestem tylko jedną z bardzo wielu osób, które angażują się w trudną sytuację i w pomoc na granicy polsko-białoruskiej. Nas, którzy mówią, działają, jest o wiele więcej. Wielu z nas nie podaje swoich imion, nie pokazuje swoich twarzy, tylko dlatego, że myślą, że będą efektywniej działać i pomogą większej liczbie ludzi - podkreśliła.
- Nasze działania to są działania w imię wolności w bardzo wielu jej wymiarach. To jest wolność słowa, kiedy mówimy o tym, co się tam dzieje, chociaż dziennikarze nie mogą wjechać do strefy (przygranicznej - red.). To jest wolność bycia wiernym swoim własnym przekonaniom i swoim własnym poglądom. To jest wolność tego, że możemy robić to, w co wierzymy, nawet jeżeli mówi się o nas źle, nazywa się o nas durniami albo zdrajcami - powiedziała. - Mamy w sobie przekonanie, że nikogo nie zdradzamy, że tak naprawdę my człowieczeństwo, najważniejszą wspólną rzecz, rozumiemy w ten sposób, że nikt nie może umrzeć za naszymi domami, w lesie obok nas - dodała.
Fedorowicz: za PRL-u było łatwiej i mówię to ze smutkiem
- Naszymi korzeniami, przeszłością, twórczością tkwimy obaj w PRL-u. To lata zmagań z cenzurą i mam tylko jedną refleksję: za PRL-u było łatwiej i mówię to ze smutkiem - powiedział Jacek Federowicz, odbierając nagrodę specjalną razem ze Stanisławem Tymem. Jak tłumaczył, za czasów Polski Ludowej czuł za sobą "poparcie przeważającej większości Polaków". - I to naprawdę dawało człowiekowi siłę. Dzisiaj czuję niechęć jednej trzeciej - stwierdził.
Zwracając się do siedzącego obok Stanisława Tyma, powiedział: - Staszku, dołożymy wszystkich starań, żeby za 10-15 lat z tej jednej trzeciej zrobiła się tylko jedna czwarta.
Stanisław Tym przypomniał, że film "Miś" "wszedł na ekrany po podpisaniu Porozumień Sierpniowych właściwie bez cenzury". - My mamy ze Staszkiem (Bareją) swoje zasługi, ale największe zasługi mają 10 milionów stoczniowców wybrzeża, którzy ten film przywrócili z półki na ekrany - mówił.
Wanda Traczyk-Stawska: niech żadne "Czarnki" nie próbują robić z naszych dzieci głupków
Wyróżniona Medalem Specjalnym Wolności Słowa Wanda Traczyk-Stawska, powstanka warszawska i żołnierka Armii Krajowej, po odebraniu nagrody zwróciła się do uczestników z antywojennym przekazem. - Ja wykonuję swój obowiązek według tego, jak przysięgałam. Należy mi się tylko, żebyście chcieli mnie posłuchać, żeby już nigdy nie było wojny. Nigdy. Żeby nie było takich dzieci jak pan Stanisław Tym, którym nigdy nikt nie pomógł wyjść z tej traumy, jaką jest wojna - powiedziała Traczyk-Stawska. - Mam do was najwyższy szacunek, żeście zdobyli wolność bez jednego wystrzału. I to jest dopiero sztuka. Sztuka, która polega na tym, że zaczyna myśleć całe społeczeństwo, przestaje się kłócić. Rozumie, że najwyższą wartością jest wolność, a nie partia i jej interes - zwróciła się do zgromadzonych.
- Ja tu do was mówię jako bardzo stary człowiek, ale kiedy patrzę na was, znów mam 17 lat. Chciałabym wam przekazać miłość do tego kraju, której nas nauczyli nasi nauczyciele (...). Najważniejszy skarb każdego narodu to są dzieci, to jest młodzież. Bo taka jest przyszłość narodu, jakie młodzieży chowanie. Niech żadne "Czarnki" nie próbują robić z dzieci naszych, współcześnie żyjących na tym świecie, głupków - zaapelowała powstanka. Oceniła, że "nikt na świecie nie ma prawa odebrać prawdy o rzeczywistości". - Jeśli nie potrafimy dbać o swoje dzieci, to musimy, jako ludzie, odejść - powiedziała.
Część swojego przemówienia Wanda Traczyk-Stawska poświęciła ochronie natury. - Jeśli nie potrafimy dbać o przyrodę, której jesteśmy częścią, to już nam nikt nie pomoże. Nie straszcie dzieci końcem świata. Mówcie im, że każde z nich, choć takie maleńkie, niech zasadzi malutkie drzewko. I niech patrzy, jak rośnie. I niech wie, że to drzewko daje mu powietrze. Niech kocha przyrodę - apelowała, tłumacząc, że bez przyrody "nie ma nadziei na to, że jest Bóg", bo "żaden najmądrzejszy człowiek nie stworzy tak pięknej przyrody".
Traczyk-Stawska podkreślała, jak ważne w jej opinii jest przyglądanie się motywacjom polityków kandydujących na państwowe stanowiska. - Czy po to, żeby potem zostać milionerami, czy po to, żeby potem dać swojemu narodowi prawo do tego, żeby był dumny z tego, że jesteśmy takim narodem, który walczy za waszą i, przede wszystkim za naszą wolność przez całe wieki - mówiła.
Uroczysta gala w Europejskim Centrum Solidarności
Laureatów Medalu wskazała tegoroczna Kapituła Medalu Wolności Słowa w składzie: prof. Adam Bodnar, Agnieszka Jankowiak-Maik – Babka od Histy, Weronika Mirowska, prezeska Fundacji Grand Press, Andrzej Skworz, redaktor naczelny "Press", Ewa Wrzosek, prokuratorka.
Uroczysta gala Medalu Wolności Słowa odbyła się w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24