We wtorek 23 stycznia poznamy listę twórców nominowanych do Oscarów - najbardziej pożądanych nagród branży filmowej. Będzie to zarazem finał pojedynku dwóch największych przebojów filmowych 2023 roku: "Oppenheimera" i "Barbie", czyli "Barbenheimera". Realne szanse na nominacje w głównych kategoriach ma też brytyjsko-polsko-amerykańska "Strefa interesów", a twórca zdjęć do niej, Łukasz Żal może zostać po raz trzeci doceniony przez Akademię.
Jak co roku o tej porze, magazyny filmowe za oceanem prześcigają się w typowaniu oscarowych faworytów. Nie jest to jednak wróżenie z fusów, bo wręczane właśnie kolejne nagrody kół krytyków i branżowych organizacji, wyraźnie wskazują na produkcje i twórców, którzy mogą liczyć na nominacje.
W zgodnej opinii magazynów "Variety" I "The Hollywood Reporter" na miano faworyta zasłuży prawdopodobnie "Oppenheimer" Christophera Nolana, który ma spore szanse na nominacje w 13 kategoriach. Jednocześnie eksperci filmowi przewidują, że w tym rok jeszcze trzy filmy mogą zdobyć co najmniej 10 nominacji. Są to "Barbie", której wróżą 11, zaś po 10 nominacji powinno według nich przypaść filmom "Czas krwawego księżyca" oraz "Biedne istoty".
Dla nas najbardziej liczy się to, że nakręcona z udziałem Polaków brytyjska "Strefa interesów" nie tylko uchodzi za faworyta w kategorii Film Międzynarodowy, ale ma także ogromne szanse na nominacje w głównej kategorii: Najlepszy Film.
Wyjątkowo dobry rok dla kina
Teoretycznie Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej w głównej kategorii: Najlepszy Film, może przyznać nominacje maksymalnie 10 tytułom. Rzadko jak dotąd korzystała z tej możliwości i najczęściej filmów było dziewięć, zdarzyło się też osiem. W minionym roku, gdy lista naprawdę świetnych tytułów była wyjątkowo długa, możemy spodziewać się jednak, że będzie ich właśnie 10.
Jakich filmów, obok wspomnianych wyżej czterech produkcji z szansami na ponad 10 nominacji, możemy się na niej spodziewać? Z całą pewnością dołączy do nich u nas jeszcze nieznane, znakomite "Przesilenie zimowe" Alexandra Payne'a, "American Fiction" Corda Jeffersona, francuska "Anatomia upadku" Justine Triet nagrodzona zasłużenie Złotą Palmą, "Poprzednie życie" Celine Song i na co bardzo liczymy - "Strefa interesu" Jonathana Glazera. Warto dodać, że wówczas nominację w głównej kategorii otrzyma też jego współproducentka Ewa Puszczyńska, znana wszystkim z filmów Pawła Pawlikowskiego.
To dziewięć tytułów. Co do 10. branża jest podzielona, wskazując na "Obsesję" Todda Haynessa naprzemiennie z odstającym jednak nieco od reszty filmów warsztatowo - "Maestro" Bradley'a Coopera.
Tłok w kategorii: Reżyser
W przypadku kategorii: Najlepszy Reżyser w tym roku sprawa jest nieco prostsza: niemal wszystkie stowarzyszenia krytyków i branżowe organizacje wskazują bowiem jako faworyta Christophera Nolana. Na miejscu drugim plasuje się Martin Scorsese, zaś na trzecim Yorgos Lanthimos za świetne "Biedne istoty".
Według oscarowych zasad - we wszystkich kategoriach oprócz głównej - nominacji jest jedynie pięć. Na miejsce w finalnym wyścigu o statuetkę zasługujących jest - według krytyków - znacznie więcej. Powinien na niej znaleźć się także wspomniany Alexander Payne ale także Francuzka Justine Triet z "Anatomia upadku". (Dodajmy, że ten właśnie film może wywrócić do góry nogami wszystkie oscarowe kategorie i mocno zaskoczyć ilością nominacji!).
My jednak liczymy znowu na to, że na listę trafi również Jonathan Glazer, być może zamiast Payne'a? A przecież jest jeszcze Greta Gerwig z "Barbie", do której wielkich fanek należą m.in. Meryl Streep czy Jane Campion.
To prawdopodobnie najtrudniejsza do obsadzenia w tegorocznej edycji kategoria, i chyba należałoby mówić o klęsce urodzaju.
Aktorskie pojedynki
Wielkie filmy stoją wielkimi aktorskimi kreacjami, i tych również mamy w br. obfitość. Od miesięcy jak burza idzie - zgarniając najważniejsze wyróżnienia - Cillian Murphy. Wielka rola ojca bomby atomowej "Oppenheimera" zdaje się nie mieć równie mocnego rywala, choć świetnych kreacji mamy więcej. Niektórzy są zdania, że czarnym koniem wśród pierwszoplanowych ról męskich może okazać postać gburowatego nauczyciela, kreowana po mistrzowsku przez Paula Giamattiego w "Przesileniu zimowym".
A przecież na pewno dołączą do nich jeszcze Jeffrey Wright za rolę w "American Fiction" oraz Bradley Cooper z "Maestro". A może tego ostatniego zastąpi Leonardo DiCaprio, jak nigdy dotąd odpychający w filmie Scorsesego? To także brawurowa kreacja.
Jeszcze bardziej skomplikowana jest sytuacja w kategorii: Najlepsza Pierwszoplanowa Rola Kobieca. Sporo mówi się o tym, że w tym roku Akademia powinna przyznać Oscara dwóm paniom ex aequo: Lily Gladstone za wspaniałą rolę w "Czasie krwawego księżyca" i Emmie Stone za brawurową kreację w "Biednych istotach". Niestety, o ile obie zdobyły Złote Globy - pierwsza za dramat, druga za komedię, Akademia nagradza tylko jedną aktorkę. Może pora, by to zmienić i zróżnicować gatunkowo kreacje?
Za Gladstone przemawia fakt, że będzie pierwszą rdzenną Amerykanką w historii nominowaną do Oscara, w dodatku Emma Stone ma już na koncie statuetkę, (za kreację w "La la land"), choć rolą u Lanthimosa przebija tamtą o parę długości. A mamy jeszcze naprawdę wielką kreację Carey Mulligan w "Maestro", gdzie wcieliła się w nieszczęśliwą żonę Leonarda Bernsteina i... przyćmiła Coopera.
I na tym jeszcze nie koniec. Na zasłużoną nominację liczyć też może bowiem Margot Robbie za tytułową rolę w "Barbie". I być może również Azjatka Greta Lee w przejmującym "Poprzednim życiu". I mamy tłok, bo powinno jeszcze znaleźć się miejsce dla Annette Bening za rolę ponad 60-letniej sportsmenki, która spełniła swoje życiowe marzenie i przepłynęła 177 kilometrów z Kuby na Florydę przez ocean.
Której z pań zabraknie na liście, dowiemy się we wtorek.
Polacy w grze
Bez wątpienia "Strefa interesów" Glazera to najmocniejszy polski akcent w tegorocznych Oscarach. Oprócz szans filmu na nominację w głównej kategorii: Najlepszy Film obraz jest pewniakiem w kategorii: Film Międzynarodowy. No i stwarza też szansę na nagrodę indywidualną dla Polaka. O Oscara być może zawalczy także autor zdjęć do filmu - Łukasz Żal. Operator ma już dwie nominacje na koncie - obie za zdjęcia do filmów Pawła Pawlikowskiego. Tu jednak łatwo nie będzie - za rywali ma bowiem Matthew Libatique ("Maestro"), Rodrigo Prieto ("Czas krwawego księżyca"), a wreszcie Robbiego Ryana ("Biedne istoty").
Choć "Strefa interesów" uchodzi za faworyta wśród filmów międzynarodowych ,na "krótkiej liście" znalazły się tak mocne tytuły jak wstrząsające "Śnieżne bractwo" (Hiszpania), "Pokój nauczycielski" (Niemcy), "Bulion i inne namiętności" (Francja), czy "Ja, kapitan" (Włochy).
Jak wiemy polska produkcja "Chłopi" nie znalazła się na tej liście. Niektórzy wciąż liczą, że film "załapie się" na nominację w kategorii: Animacja pełnometrażowa. Jest to jednak mało realne. Recenzje filmu są dość chłodne, choć nie brak życzliwych, (nie brak też miażdżących!), obraz nie znalazł się jednak nigdzie na liście tytułów typowanych na faworytów.
Przypomnijmy jednak, że szanse na nominacje w kategorii: Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny, mają dwie polskie koprodukcje: "Skąd dokąd" Maćka Hameli oraz "Apolonia, Apolonia" Lei Glob. Koproducentem tego ostatniego filmu jest HBO Max Central Europe - należący do Warner Bros. Discovery. To przejmujący portret polskiej artystki dorastającej w Paryżu - Apolonii Sokół, o którym głośno było na świecie.
Wypada jednak dodać, że dokument jest bodaj najtrudniejszą kategorią dla twórców spoza Ameryki, Akademicy lubią bowiem nagradzać tutaj "swoich".
Źródło: "Variety", "The Hollywood Reporter", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat.prasowe