Po zeszłorocznym show, kiedy w kilku przypadkach laureaci przekroczyli limit czasu wystąpienia (wynosił on 45 sekund), producenci zwrócili się do wszystkich nominowanych o przesłanie krótkich przemów. Nazwiska osób, którym nagrodzeni Oscarem będą chcieli podziękować pojawią się na... dolnej belce ekranów naszych telewizorów i monitorach umieszczonych na scenie.
Producenci tegorocznej ceremonii przyznania Oscarów zdecydowali się na dość odważną zmianę. Jak podaje brytyjski "The Independent", po raz pierwszy w oscarowej historii w przemowach zabraknie niekończącej się listy nazwisk, którym dziękowali nagrodzeni filmowcy. Przedstawiciele organizatorów tegorocznej gali postanowili ukrócić najnudniejszą – prawdopodobnie – część wydarzenia.
Podziękowania w wersji cyfrowej
Poproszono wszystkich nominowanych w tym roku o przesłanie im listy nazwisk osób, którym w przypadku wygranej chcieliby podziękować. Nazwiska te pojawią się na dole ekranów telewizyjnych oraz na monitorach zamieszczonych na scenie. Według informacji przekazanych przez producentów, zostaną przygotowane specjalne animacje wyświetlane w Dolby Theater, gdzie odbędzie się gala.
Być może na wyświetlanych listach nie pojawi się słowo "Bóg", ale na pewno pojawią się na niej liczne nazwiska osób, które przyczyniły się do poszczególnej wygranej.
Organizatorzy podjęli taką decyzję, kierując się chęcią skrócenia czasu potrzebnego zwycięzcom na wymienienie długie listy nazwisk rodziny, przyjaciół i filmowych kolegów. Poza tym produkcja zasugerowała, żeby wykorzystać swój czas na coś więcej niż pospieszne wymienienie kilkunastu nazwisk.
Koniec "walki" z orkiestrą?
Niejednokrotnie dochodziło do "walki" nagrodzonego z orkiestrą, która zaczynała grać po 45 sekundach. Wystarczy przypomnieć sobie wystąpienie Pawła Pawlikowskiego, który w zeszłym roku – nie przejmując się muzyką – kontynuował swoje przemówienie.
Według "The Guardian" zmiana została wymuszona niezręcznym momentem z 2015 roku, kiedy muzyka przerwała przemówienie Dany Perry – współtwórczyni najlepszego krótkometrażowego filmu dokumentalnego ("Crisis Hotline: Veterans Press 1"). Muzyka zaczęła grać w momencie, gdy laureatka zaczęła mówić o tym, jak samobójstwo jej syna wpłynęło na nią jako matkę, kobietę i filmowca.
- Jak zapewne wiecie, a nie chcemy nikogo wprawiać w zakłopotanie, jest długa lista zwycięzców, którzy totalnie zapominają o swoich reżyserach, mężach, żonach, dzieciach czy zwierzętach – powiedział David Hill, jeden z producentów tegorocznego show. - To będzie trwały ślad, który może być przechowywany, a nawet oprawiony i zachowany w waszej rodzinie na zawsze. Czy nie jest to świetne? – dodał.
28 lutego okaże się, czy ta dość odważna zmiana wyjdzie producentom na dobre.
Autor: tmw/kk / Źródło: The Independent, Variety, The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock