W nocy z niedzieli na poniedziałek oczy wszystkich "nie śpiących" Polaków będą na pewno wpatrzone w gwiazdy... Hollywood. To, czy będziemy się cieszyć z pierwszego Oscara dla polskiego filmu fabularnego wyjaśni się już za kilkanaście godzin. Prześledź drogę "Katynia" do Hollywood z tvn24.pl.
To fragment mojej historii, a zwłaszcza historii mojej matki Andrzej Wajda
Wajda wielokrotnie podkreślał, że ten film to zwieńczenie jego reżyserskiej drogi. - Przez wiele lat z różnych powodów nie mogłem go zrobić, ale wiedziałem, że kiedyś to się uda. To fragment mojej historii, a zwłaszcza historii mojej matki - mówił reżyser podczas premiery.
Boję się przyjaciół
Nie trzeba bać się wielkich słów - ten film to swojego rodzaju hołd. Zresztą Wajda nigdy się od tego nie odżegnywał, ale też nigdy nie mówił, że nie boi się takiej odpowiedzialności. - Nie obawiam się wrogów tego filmu, boję się jego przyjaciół, czyli ofiar tej zbrodni. Jeśli miałbym zrobić film, który nie jest na miarę ich oczekiwań, to byłby mój największy problem - mówił 13 września, na cztery dni przed premierą, w TVN24 w "Magazynie 24 godziny".
Nie obawiam się wrogów tego filmu, boje się jego przyjaciół, czyli ofiar tej zbrodni. Andrzej Wajda
Burza nad "Katyniem"
Po premierze głosy krytyki stały się bardziej donośne. Niektórzy krytycy mówili, że to "martyrologiczna papka", inni zarzucali, że reżyser nie wykorzystał potencjału historii. Ale zaledwie dwa dni po tym, jak "Katyń" pojawił się na ekranach kin w całym kraju, Polacy usłyszeli, że film Wajdy będzie nas reprezentował w walce o nominację do Oscara. - Po rozpatrzeniu kandydatur 16 filmów, Komitet Selekcyjny podjął jednogłośną decyzję. Naszym reprezentantem będzie "Katyń" - mówił wtedy Grzegorz Wojtowicz z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej
Po rozpatrzeniu kandydatur 16 filmów Komitet Selekcyjny podjął jednogłośną decyzję. Naszym reprezentantem będzie "Katyń" Grzegorz Wojtowicz, PISF
"Katyń" odrzucony - "Katyń" nominowany
Znów odezwali się niezadowoleni - i mieli swoje argumenty... Włoski dziennik "Il Sole-24 Ore" napisał, że "Katyń" został odrzucony przez komisję selekcyjną festiwalu filmowego w Wenecji. Dlaczego więc miałby się zakwalifikować do filmowego creme de la creme, czyli nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej? Może dlatego, że Akademia nie raz już udowodniła, że wyjątkowo lubi zaskakiwać filmowe środowisko. Tak było i tym razem, bo - to trzeba oddać - nominacja "Katynia" ("KATYŃ" nominowany do Oscara") była niespodzianką.
Film Wajdy przebrnął przez dwuetapową selekcję. Najpierw kilkusetosobowy komitet obejrzał 63 zgłoszone filmy i wybrał spośród nich dziewięć tytułów. W drugim etapie, który nastąpił po kolejnych pokazach, tym razem dla 20-osobowego komitetu w Los Angeles i Nowym Jorku, wskazano na pięć tytułów: "12" - Nikity Michałkowa (Rosja), "Fałszerzy" - Stefana Ruzowitzky'ego (Austria), "Beauforta" - Josepha Cedara (Izrael), "Mongoła" - Siergieja Bodrowa (Kazachstan) i nasz "Katyń".
Dyskusja na temat artystycznej wartości "Katynia" rozgorzała na nowo. Krytyk Wiesław Kot oceniał, że to film daleko poniżej naszych wcześniejszych nominacji oskarowych np. "Potopu" Jerzego Hoffmana, czy "Noża w wodzie" Romana Polańskiego. - Mało mnie obchodzi, że za tym dziełem stoi nasza tragiczna historia. Gdybyśmy tak patrzyli, to najlepszy byłby film o Oświęcimiu - mówił Kot w TVN24. Kotratakowali aktorzy: - Co tutaj opowiadać, to jest po prostu zabawne i śmieszne. Po prostu nie ma na to słów - mówił grający w filmie Krzysztof Globisz.
Andrzej Wajda do decyzji komitetu podchodził z ostrożnym entuzjazmem... i żartował: - Pewnie, że nie byłoby źle gdybym dostał tego Oscara za film, a nie za "całokształt twórczości". Gdy odbierałem poprzednią statuetkę czułem się jak emeryt - mówił dziennikarzom.
Prawdziwym sprawdzianem dla "Katynia" miał okazać się festiwal w Berlinie, na którym film miał być wyświetlany poza konkursem. Pełne sale, wyprzedane bilety, entuzjastyczne oceny europejskiej krytyki i niemieckich polityków (m.inn. Angeli Merkel)... Wajda wracał z Berlina "z tarczą". Czy kolejna przyleci z nim z Miasta Aniołów?
Dzisiaj jedno jest pewne: "Katyń" to faworyt. Przynajmniej u bukmacherów. Brytyjski William Hill za jednego funta postawionego na Oscara dla Wajdy płaci tylko dwa. Trochę więcej można zarobić w polskim TotoLotku - kurs 1:2,20. Ale rywale do słabeuszy nie należą. Największe portale filmowe, takie jak movies.aol.com, czy imdb.com, wskazują innych zwycięzców: "Fałszerzy", albo "Beaufort". Kiermasz "faworytów" jeszcze trochę potrwa - zasypiać przed 04:00 nie warto.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24