Szczęście towarzyszyło mi przez całe życie - mówi Daniel Olbrychski, wspominając swoje dokonania. Choć zastrzega, że jego kariera mogłaby się potoczyć inaczej, gdyby nie system panujący w Polsce Ludowej. - W PRL wszyscy byliśmy zależni od kaprysu władzy, a ta wolała, by polscy artyści nie odnosili sukcesów w świecie - stwierdził w wywiadzie z okazji 80. urodzin. Przypominamy najważniejsze role legendy polskiego kina. I dzień, kiedy przez chwilę był również prezenterem TVN24.
W sylwestrowy poranek 2008 roku skrót informacji w "Poranku TVN24" przedstawił prezenter-debiutant. - Niebawem rozpocznie się sylwestrowe szaleństwo. Jak w tym roku będą bawić się Polacy? Według sondażu GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej" przede wszystkim w wąskim gronie przyjaciół i rodziny - przekazał prezenter podpisany jako "redaktor Olbrychski". Znany aktor zgodził się wejść w rolę dziennikarza za namową prowadzących pasmo. W ciągu kilkudziesięciu lat kariery udowodnił, że z łatwością przyjmuje najrozmaitsze role.
Daniel Olbrychski kończy 80 lat
Urodził się 27 lutego 1945 roku w Łowiczu. - Przyszedłem na świat w lutym 1945 roku, pół roku po Powstaniu Warszawskim, które spędziłem w brzuchu mamy. Po latach mama opowiadała mi o piwnicach, w których się ukrywała, walących się kamienicach i exodusie ludności cywilnej do obozu w Pruszkowie. Sam fakt, że to przeżyłem, graniczy z cudem - powiedział w niedawnym wywiadzie dla magazynu "Pani". Na ekranie debiutował jako 18-latek, w filmie wojennym "Ranny w lesie" Janusza Nasfetera.
Już dwa lata później zagrał Rafała Olbromskiego w "Popiołach" Andrzeja Wajdy. W wywiadzie udzielonym z okazji 80. urodzin aktor przyznaje, że zawdzięczał reżyserowi "gwałtowne przyspieszenie kariery". - Współpraca z kolejnymi reżyserami była konsekwencją tego, że mając 19 lat zagrałem główną rolę u Wajdy i co równie ważne, moja postać się obroniła. Zobaczyła to nie tylko polska publiczność, ale i międzynarodowa: film był pokazywany na festiwalu w Cannes. To spowodowało, że stałem się zauważony i popularny, nie tylko w Polsce, ale i na świecie - wspomina Olbrychski.
"Stan oblężenia w kinach" i nominacja do Oscara
Po "Popiołach" szybko przyszły kolejne role w takich tytułach jak "Wszystko na sprzedaż", również w reżyserii Wajdy, w "Soli ziemi czarnej" Kazimierza Kutza, czy "Panu Wołodyjowskim" i "Potopie" Jerzego Hoffmana. Po premierze tego ostatniego filmu "Express Wieczorny" pisał o "stanie oblężenia w kinach wyświetlających ekranizację przygód Kmicica". Był rok 1974 i aktor nie musiał długo czekać na kolejną głośną rolę.
Już na początku kolejnego roku premierę miała "Ziemia obiecana" Wajdy, nominowana później do Oscara. - To jest film, który się nie starzeje. Ile razy go oglądam, ciągle widzę, jak jest rzeczywiście wspaniały i poza naszą trójką (Daniel Olbrychski, Andrzej Seweryn, Wojciech Pszoniak - red.) tam każda rola jest aktorskim arcydziełem - wspominał odtwórca roli Karola Borowieckiego po latach. - Przyznam, że gdy Andrzej Wajda zaproponował mi rolę w swoim filmie, to raz jeszcze przeczytałem "Ziemię obiecaną", która przy okazji pierwszej lektury nieco mnie rozczarowała - przyznawał Olbrychski. - Gdy zaczynaliśmy kręcenie filmu, nie spodziewałem się takiego sukcesu. Kiedy już trwały zdjęcia, to tak. Myliłem się, początkowo sądząc, że to będzie zbyt nudne - dodawał.
"Nie wyobrażam sobie gry dla takiej publiczności"
W swoim bogatym dorobku ma szereg ról w zagranicznych produkcjach. Występował we Francji, na Węgrzech, w Niemczech czy we Włoszech. W Rosji przestał grać po aneksji Krymu w 2014 roku. - W tej chwili zagranie w Moskwie byłoby trochę tak, gdybym w 1938 roku pojechał do Berlina grać po aneksji Czechosłowacji - mówił aktor w "Kropce nad i" w TVN24. W rozmowie z okazji 80. urodzin przyznaje, że od 2014 roku nie przyjmuje propozycji z Rosji. - Nawet nie tylko z uwagi na sam fakt agresji, ale również dlatego, że poparła ją zdecydowana większość społeczeństwa, bodaj 90 proc. Nie wyobrażam sobie gry dla takiej publiczności - zaznacza.
Zauważa też, że jego kariera mogłaby się potoczyć inaczej, gdyby nie system panujący w Polsce Ludowej. - W PRL wszyscy byliśmy zależni od kaprysu władzy, a ta wolała, by polscy artyści nie odnosili sukcesów w świecie. Swego czasu mogłem zagrać u Bernarda Bertolucciego w filmie "Wiek XX". Razem z Robertem De Niro - wspomina Olbrychski. - Ale Film Polski, przez który przechodziły propozycje z zagranicy, nawet mnie o tym nie powiadomił. Ostatecznie z De Niro zagrał nikomu jeszcze nieznany Gerard Depardieu. Tak to wyglądało. Mimo wszystko jednak szczęście towarzyszyło mi przez całe życie. Szczęście i zdrowie, co obecnie coraz bardziej doceniam - dodaje.
Nowe role Daniela Olbrychskiego
Pytany o największe sukcesy i porażki odpowiada: "Dla mnie najważniejsze jest to, co robię w danym momencie". - W tej chwili jest to sztuka francuskojęzycznego pisarza Serge’a Kribusa w reżyserii Agaty Dudy-Gracz, w której gram z moją ukochaną partnerką Jadwigą Jankowską-Cieślak. To przecież mogło już się nie wydarzyć, a muszę powiedzieć, że przyjęcie tej sztuki przypomina mi moje największe tryumfy - z Kmicicem w filmie i Hamletem w teatrze. W wieku 80 lat robię coś, co daje mi wiele radości i aplauz wśród odbiorców - podkreśla. Wiosną aktora zobaczymy również w nowych odcinkach serialu "Na Wspólnej" w TVN.
Źródło: PAP, DDTVN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Albert Zawada/PAP