Olbrychski: Zagrać teraz w Moskwie, to jak zagrać w Berlinie w 1938 r.

"Może się nam polityka nie podobać, ale z kulturą powinniśmy mieć związki"
"Może się nam polityka nie podobać, ale z kulturą powinniśmy mieć związki"
tvn24
Goście "Kropki nad i" uważają, że trzeba kontynuować współpracę kulturalną z Rosją.tvn24

- W tej chwili zagranie w Moskwie byłoby trochę tak, gdybym w 1938 roku pojechał do Berlina grać po aneksji Czechosłowacji - mówił gość "Kropki nad i" Daniel Olbrychski, odnosząc się do aneksji Krymu przez Rosję. Drugi z gości Moniki Olejnik, Krzysztof Zanussi, dodał jednak: - Musimy współpracować i może się nam polityka nie podobać, ale z kulturą (rosyjską - red.) powinniśmy mieć związki.

Aktor Daniel Olbrychski odmówił występu w sztuce Eugeniusza Ławreńczuka "Porwanie Europy" i wysłał list otwarty, jako znak protestu przeciw działaniom Rosji w sprawie Krymu. W TVN24 powiedział, że jego odmowa "została usłyszana w Rosji". O swoim proteście powiedział jednak, że to "protest pojedynczego aktora". - Wielu moich rosyjskich przyjaciół zgadza się z listem, który wysłałem w odpowiedzi na działania Putina - mówił aktor. - W tej chwili zagranie w Moskwie byłoby trochę tak, gdybym ja w 1938 roku pojechał do Berlina grać po aneksie Czechosłowacji.

Kontakty kulturalne muszą być kontynuowane

- Kultura to obszar, w którym nasze kontakty wciąż są ważne - skomentował z kolei reżyser Krzysztof Zanussi - Na co dzień powinniśmy jak najbliżej kontaktować się z Rosją. Nie ma innej szansy by Rosja się zreformowała, jeśli my nie będziemy jednymi z tych, którzy zasiewają troszkę tęsknoty za wolnością - stwierdził. I dodał: - Musimy współpracować i może nam polityka się nie podobać, ale z kulturą powinniśmy mieć związki. Jest wielu artystów, intelektualistów, którzy głośno powiedzieli, że działania Putina nie są do zaakceptowania i sięgnęli do podstawowego pytania "po co to Rosji? Czy Rosja znowu musi być imperium?" - stwierdził reżyser.

- To nie jest jakiś warunek szczęścia. Dopóki społeczeństwo rosyjskie tego nie zrozumie, dopóty mit imperium będzie wracał. Będzie cieszyć ludzi, że jeszcze jakieś terytorium udało się ogarnąć. To jest myślenie w kategoriach XIX wieku - podsumował Zanussi.

"Sprzeciw artystów wobec władzy był czymś rzadkim"

Olbrychski mówił, że obowiązkiem środowisk artystycznych na całym świecie jest walczyć o wartości humanitarne, humanistyczne i moralne, często w opozycji do władz. Powołał się tu na przykład artystów polskich w czasie stanu wojennego.

Z tą opinią nie zgodził się Krzysztof Zanussi. - W tradycji rosyjskiej ten sprzeciw artystów wobec władzy był czymś rzadkim i często prywatnym - powiedział reżyser. - Pierwsze 10 lat Rosji po komunizmie to był czas ogromnych przemian, a następnych 14 lat to czas, kiedy wiele powraca - dodał. - Ukraina z Majdanem odeszła od Rosji i ten Krym to jest rekompensata - ocenił także Zanussi. - Ukraina już nigdy nie będzie częścią Rosji. Krym jest taką pozorną rekompensatą - dodał.

Rosyjska niezgoda na prawdę

Reżyser zauważył, że dla Rosji i jej gospodarki przyszedł zły czas i swoje problemy będzie chciała złożyć na barki Zachodu. Nazwał tę sytuację "syndromem zwalania na obcych". - Rosja już nie jest trzecią siłą, a zachowuje się jakby była. Ekonomia temu przeczy. W naszym wspólnym interesie jest by Rosja była z Europą.

- W głębi duszy rosyjskiej jest pewna niezgoda na prawdę. Niezgoda na realny świat. To takie marzycielstwo. Rosjanie wiedzą, że stało się źle, ale mówią na pozór, że stało się dobrze - kontynuował reżyser. - Dla mnie tragedią jest, że Rosja nie wierzy w swoją przyszłość, a wierzy w swoją przeszłość. Niepotrzebnie, bo ta przeszłość nie jest chwalebna - podsumował Zanussi.

Autor: kło//kdj / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN 24