"To od razu wzbudziło podejrzenia". Dziennikarze złapali trop

Andrzej Stankiewicz
Stankiewicz: sekwencja wydarzeń pokazuje, że chodziło o przejęcie tego mieszkania
Źródło: TVN24

- Sekwencja kolejnych wydarzeń pokazuje, że chodziło o przejęcie tego mieszkania - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 dziennikarz Onetu Andrzej Stankiewicz, komentując sprawę mieszkania Karola Nawrockiego. Razem z nim tematem zajmował się Jacek Harłukowicz, który w "Kropce nad i" ocenił, że ta sprawa przypomina historie mafii mieszkaniowych.

Kluczowe fakty:
  • Karol Nawrocki - wbrew publicznie składanym deklaracjom - nie ma jednego mieszkania, tylko dwa. Kandydat PiS w poniedziałek potwierdził doniesienia Onetu.
  • Jedno z mieszkań miał otrzymać, jak twierdzi, w dowód wdzięczności za opiekę nad starszym mężczyzną - panem Jerzym. Ten jednak od ponad roku przebywa w domu pomocy społecznej.
  • Teraz Nawrocki tłumaczy sposób, w jaki miał zapłacić za to mieszkanie panu Jerzemu. Z tłumaczeń Nawrockiego wynika, że kwotę 120 tysięcy złotych spłacał na przestrzeni kilkunastu lat.

O tym, że Karol Nawrocki - wbrew temu, co mówił podczas debaty - nie ma jednego mieszkania, tylko dwa, jako pierwszy informował Onet. Portal przekazał też, że pan Jerzy, którego mieszkanie przejął Nawrocki, przebywa obecnie w domu pomocy społecznej.

Szerzej tę sprawę komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 dziennikarz Onetu Andrzej Stankiewicz, jeden z autorów publikacji na temat mieszkania Nawrockiego.

- Jeżeli miałbym określać to takim zwyczajnym językiem, tobym powiedział, że (Nawrocki - red.) chciał zdobyć to mieszkanie. To jest ewidentne - mówił.  

"Chodziło o przejęcie tego mieszkania"

- My wczoraj z Jackiem Harłukowiczem, współautorem tekstów na ten temat w Onecie, rozmawialiśmy z panią Anną Kanigowską, która była opiekunką przez rok pana Jerzego, i ona zadała dość fundamentalne pytanie, banalne, ale w swojej istocie kluczowe: po co pan Jerzy miałby wykupować komunalne mieszkanie od miasta? Po co mu to było? Tylko i wyłącznie po to, żeby to mieszkanie sprzedać albo przekazać - ocenił.

Zdaniem Stankiewicza "sekwencja kolejnych wydarzeń pokazuje, że chodziło o przejęcie tego mieszkania". - I wydaje mi się, że nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie kilka elementów. Po pierwsze, gdyby Karol Nawrocki w ogóle powiedział, że to mieszkanie ma. Po drugie, gdyby nie było tylu kłamstw po drodze - zwracał uwagę.

"Chciał być bardziej normalny, niż jest"

Stankiewicz był również pytany o powody, dla których jego zdaniem Nawrocki podczas debaty, w której mówił, że posiada jedno mieszkanie, minął się z prawdą.

- Po pierwsze, wielu polityków uważa, że dziennikarze są idiotami. Często muszę w tej chwili tłumaczyć politykom, że ich nieruchomości wcale nie są takie bezpieczne, jak się wydaje. Dlatego że są narzędzia do przeszukiwania ksiąg wieczystych po nazwiskach ich właścicieli. Jeżeli ktoś uważa, że dziennikarze nie mają dostępu do takich narzędzi, to się bardzo głęboko myli - wskazywał.

- Politycy żyją w przeświadczeniu, że księgi wieczyste są właściwie zamkniętym światem. Jak się nie ma numeru księgi wieczystej, to nic nie można zrobić. Guzik prawda - mówił dalej Stankiewicz.

- Jednym słowem: on nie wiedział, że to wypłynie. Po drugie, on chciał być bardziej normalny, niż jest. Najlepszym Polakiem jest się, kiedy ma się jedną nieruchomość. Jeżeli się kandyduje z takiej partii jak PiS, no to nie wypada, (...). I on po prostu przedobrzył. On się potknął, on się poślizgnął na skórce od banana, a dalej poszło - stwierdził dziennikarz Onetu.

"To od razu wzbudziło podejrzenia"

W tym miejscu Stankiewicz przybliżył kulisy pracy nad tą sprawą i wskazał, co skłoniło go do przyjrzenia się bliżej sytuacji mieszkaniowej Nawrockiego.

- Co zwróciło naszą uwagę: my wchodzimy do ksiąg wieczystych po jego nazwisku i na tej drugiej nieruchomości nie ma księgi wieczystej, (...). W jego przypadku miał jedno mieszkanie kupione na kredyt, a drugie z czystą hipoteką. I to od razu wzbudziło podejrzenia - przyznał.

- Starszy człowiek, w momencie podpisywania (umowy dotyczącej - red.) transakcji 70-letni, brak hipoteki. I po nitce do kłębka, dalej poszło - dodał gość TVN24.

Andrzej Stankiewicz o tym, co wzbudziło podejrzenia przy dziennikarskim śledztwie w sprawie Nawrockiego
Źródło: TVN24

Historia "prosta jak budowa cepa"

Stankiewicz mówił też o tym, na ile wychodzenie na jaw niekorzystnych dla kampanii Nawrockiego informacji na jego temat może być inspirowane przez źródła w Prawie i Sprawiedliwości.

- Wiem, że w sztabie PiS-u są wewnętrzne wojny i wiele informacji, niekorzystnych dla Nawrockiego, bierze swoje źródło także w wojnach wewnętrznych, wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości. Dla jasności, uspokoję polityków PiS-u, my nie znaleźliśmy drugiego mieszkania, inspirowani przez wewnętrzne siły. Zadziałał nasz dziennikarski nos. Jak ktoś mówi, że ma jedno mieszkanie, to trzeba go sprawdzić - zaznaczył Stankiewicz. Dziennikarz Onetu mówił też o tym, jak sytuację Nawrockiego próbuje ratować jego sztab. - Oni celowo wprowadzają chaos informacyjny, żeby z historii, która jest prosta jak budowa cepa, nie udało się zrozumieć zbyt wiele - stwierdził. Jego zdaniem to, co w tej sprawie robi PiS, to jest "czasami zamydlanie tych faktów, które są dość oczywiste, bo są opisane w dokumentach, po to, żeby ich elektorat, (...), nie uciekł od Karola Nawrockiego".

Stankiewicz o mieszkaniach Nawrockiego: historia jest rozwojowa
Źródło: TVN24

Stankiewicz: historia jest rozwojowa, będą nowe fakty

Na koniec programu Stankiewicz został zapytany, czy można spodziewać się dalszych elementów tej historii, które w najbliższym czasie ujrzą światło dzienne.

- Tak. To jest dość oczywiste, bo ta historia jest rozwojowa. Natomiast pytanie jest takie, czy będą jeszcze inne historie, które dotyczą Karola Nawrockiego. Problem polega na tym, że to jest niebywale kontrowersyjny polityk. I wiedzą to politycy Prawa i Sprawiedliwości, wiedzą to ci, którzy pracowali z nim gdziekolwiek, wiedzą to politycy w Gdańsku - mówił.

Harłukowicz: Zajmowałem się tematem mafii mieszkaniowych. To jako żywo to przypomina

Drugi z autorów publikacji Onetu na temat mieszkania Nawrockiego, Jacek Harłukowicz, mówił w "Kropce nad i", że "wstrząsające jest to, w jaki sposób pan Jerzy został potraktowany". - Ja się kilka lat temu zajmowałem tematem mafii mieszkaniowych, więc ten mechanizm przejmowania mieszkań od osób schorowanych i samotnych jest mi znany. To jako żywo przypomina tę historię - powiedział.

Zwracał też uwagę na "plątaninę oświadczeń, kiedy co innego mówi rzeczniczka kampanii, co innego mówią członkowie sztabu, a jeszcze co innego mówi sam Karol Nawrocki". - To wszystko się, mówiąc nieładnie, nie trzyma kupy - ocenił.

Harłukowicz: Zajmowałem się tematem mafii mieszkaniowych. To jako żywo to przypomina
Źródło: TVN24

Harłukowicz nawiązał również do wtorkowej konferencji, na której politycy PiS bronili Nawrockiego oraz przytaczali fragmenty aktu notarialnego w sprawie mieszkania i testamentu spisanego przez pana Jerzego.

Jak mówił, apelował do polityków PiS, "aby te akty notarialne, którymi tak wymachiwali na tej konferencji, po prostu ujawnili".

- Jeżeli można było wrzucić w media społecznościowe oświadczenia majątkowe pana Karola Nawrockiego, to dlaczego politycy PiS-u nie robią tego z tymi aktami notarialnymi? - zastanawiał się. - Powiem tylko tyle, że tam jest wiele ciekawych informacji. I jeżeli politycy Prawa i Sprawiedliwości na ten apel nie odpowiedzą, to zrobimy to my - mówił Harłukowicz.

"Rozmawialiśmy z najbliższymi sąsiadami". Co powiedzieli?

Dziennikarz mówił też o tym, w jakim stanie jest pan Jerzy. - Według relacji osób, które obecnie od roku zapewniają mu profesjonalną opiekę, pan Jerzy już od dłuższego czasu nie tylko cierpi na ortopedyczne dolegliwości, on się już od wielu lat poruszał o kulach, ale co najmniej dwa lata temu zaczął cierpieć na zespół otępienny. Kontakt z nim jest utrudniony - przekazał.

Zwrócił uwagę, że "pani Anna, która zajmowała się nim w latach 2022-2023, mówiła o tym, że nie do końca miał świadomość tego, co się wokół dzieje". - To jest człowiek już 80-letni, trapiony różnymi dolegliwościami. Jego stan jest taki, że rok temu uznano, że pomimo tego, że codziennie odwiedza go pracownik socjalny, to należy otoczyć go stałą, 24-godzinną opieką. To chyba świadczy najlepiej o jego stanie zdrowia - ocenił. Z panią Anna Kanigowską rozmawiała TVN24, a także Onet.

WIĘCEJ O TYM, CO MÓWIŁA PANI ANNA, KTÓRA OPIEKOWAŁA SIĘ PANEM JERZYM >>>

"Rozmawialiśmy z najbliższymi sąsiadami" pana Jerzego. Co powiedzieli?
Źródło: TVN24

Jak zauważyła prowadząca program Monika Olejnik, pani Anna też mówiła, że nigdy nie spotkała Karola Nawrockiego. - Tak, ale mówiła nam o tym nie tylko pani Anna - zaznaczył Harłukowicz.

- Rozmawialiśmy razem z Andrzejem Stankiewiczem - byliśmy wczoraj przez cały dzień w Gdańsku - również z sąsiadami. I to z takimi najbliższymi sąsiadami z tej samej bramy, w której znajduje się mieszkanie już teraz pana Karola Nawrockiego, w którym jeszcze rok temu mieszkał pan Jerzy. Ci sąsiedzi również nigdy nie widzieli tam Karola Nawrockiego. Nie widzieli, żeby poza paniami z opieki społecznej, które dostarczały mu paczki żywnościowe i obiady, ktokolwiek z otoczenia pana Karola Nawrockiego go odwiedzał - wskazywał.

- Odwiedzali go koledzy, z którymi pan Jerzy się spotykał, ale z pewnością nie byli to ludzie wysłani przez Karola Nawrockiego. To jest relacja sąsiadów - dodał.

Czytaj także: