Uczeń Jerzego Antczaka pokieruje pracami jury na festiwalu w Wenecji

Alexander Payne przew. Jury Konkursu Głównego w Wenecji
"Przesilenie zimowe" Alexandra Payne'a
Źródło: United International Pictures Polska

Amerykański reżyser Alexander Payne, dwukrotny zdobywca Oscara: za scenariusz do filmów "Bezdroże" i "Spadkobiercy", będzie przewodniczył pracom Jury Konkursu Głównego na festiwalu filmowym w Wenecji. Payne sztuki reżyserii uczył się od polskiego mistrza Jerzego Antczaka, który przez lata wykładał na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles. Impreza na weneckim Lido odbędzie się w dniach 27 sierpnia - 6 września.

O wyborze organizatorów poinformował wieloletni dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji, Alberto Barbera. Kto śledzi najstarszy na świecie festiwal filmowy organizowany na wyspie Lido, zauważy, że ostatnimi laty lubią oni wybierać właśnie amerykańskich filmowców na przewodniczących Jury Konkursu Głównego.

W 2023 roku pracom jury przewodniczył inny reżyser zza oceanu Damien Chazelle, a w 2022 funkcję tę pełniła amerykańska aktorka Julianne Moore. W minionym roku "amerykański desant" przerwała francuska gwiazda Isabelle Huppert, po czym znów mamy na czele jury Amerykanina. Co istotne - twórcę kina noszącego wyraźny autorski stempel.

82. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji odbędzie się w dniach 27 sierpnia-6 września.

Alexander Payne przew. Jury Konkursu Głównego w Wenecji
Alexander Payne przew. Jury Konkursu Głównego w Wenecji
Źródło: Matt Crossick/Empics/PAP

"Idealny kandydat na przewodniczącego jury"

Komentując nominację na stanowisko przewodniczącego jury, Alexander Payne napisał w oświadczeniu: "To ogromny zaszczyt i radość kierować pracami jury festiwalu w Wenecji. Chociaż podzielam ambiwalentny stosunek filmowców do kwestii porównywania ze sobą filmów, szanuję prawie 100-letnią historię Festiwalu Filmowego w Wenecji, w której celebrowanie filmu jako formy sztuki jest czymś niezwykłym. Nie mógłbym być bardziej podekscytowany".

Z kolei dyrektor Alberto Barbera uzasadniając wybór Payne'a, oświadczył: "Alexander Payne, należy do wąskiego kręgu filmowców-kinofilów, których pasja do kina jest podsycana przez wiedzę o filmach z przeszłości i ciekawość współczesnego kina, bez granic i barier. Te cechy - wraz z jego doświadczeniem jako scenarzysty - czynią go idealnym kandydatem do przewodniczenia pracom Jury w Wenecji, które jest powołane do oceniania bardzo różnych filmów, z całego świata. Jestem wdzięczny Alexandrowi za przyjęcie mojego zaproszenia. Przypieczętowuje ono znajomość sięgającą czasów jego krótkometrażowego filmu dyplomowego na UCLA".

Na razie nie znamy reszty składu Jury Konkursu Głównego, które zwykle - podobnie jak listę filmów konkursowych - organizatorzy ogłaszają w lipcu, na miesiąc przed rozpoczęciem imprezy.

Kadr z ostatniego, nominowanego do Oscara filmu Payne'a "Przesilenie zimowe"
Kadr z ostatniego, nominowanego do Oscara filmu Payne'a "Przesilenie zimowe"
Źródło: UIP

Zdolny student Jerzego Antczaka

Alexander Payne urodzony 64 lata temu w Nebrasce, w stanie Omaha, ma greckie korzenie ze strony ojca. Jego pierwsze imię, którego nie używa publicznie to Constantine. Znany jest ze swoich satyrycznych przedstawień współczesnego społeczeństwa amerykańskiego, na które, być może dzięki "obcemu pierwiastkowi", o którym czasem wspomina, potrafi patrzeć z dystansem.

Ciekawostką, ale i powodem do dumy dla nas jest fakt, że Alexander Payne był w latach 90. uczniem twórcy "Nocy i dni", wybitnego polskiego reżysera Jerzego Antczaka, który od połowy lat 80 wykładał na wspomnianym UCLA reżyserię, w stopniu profesora. Wielokrotnie w wywiadach Payne podkreślał, jak bardzo był inspirujący dla swoich studentów, jak zarażał swoją energią i uczył, by nie bać się wyzwań.

Po wyreżyserowaniu kilku filmów krótkometrażowych Payne zadebiutował w filmie fabularnym dzięki satyrze politycznej "Wybory"(1999), za którą otrzymał pierwszą nominację do Oscara w kategorii "najlepszy scenariusz adaptowany". Potem był również ciepło przyjęty komediodramat z Jackiem Nicholsonem w roli tytułowej "Schmidt" (2002). Nicholson, który wcielił się tu w upierdliwego, egoistycznego emeryta, zdobył za nią Złoty Glob i ostatnią ze swoich 12 oscarowych nominacji w karierze.

W 2004 roku Payne wyreżyserował wspaniałe "Bezdroża" - mistrzowskie, pełne humoru, ale także refleksji nad życiem kino, za które zdobył swojego pierwszego Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany. Obraz nominowano do 5 statuetek, także w kategorii "najlepszy film" oraz "reżyseria". Od tego filmu datuje się trwająca do dziś jego współpraca ze znakomitym Paulem Giamattim.

Drugiego Oscara, w tej samej kategorii, przyniósł mu film z George'em Clooneyem w głównej roli "Spadkobiercy", opowieść o ojcu, który porzucony przez żonę, musi poradzić sobie z wychowaniem dorastających córek. I znowu pięć nominacji do Oscara, włącznie z najważniejszymi -za film i reżyserię, potwierdziło jego talent. Rok później powstała "Nebraska" - nostalgiczne kino drogi opowiadające o podróży ojca i syna, która okaże się terapią dla ich trudnych relacji. Ten obraz przyniósł mu 6 nominacji, ponownie w głównych kategoriach.

W 2023 roku powstał film przez krytyków uważany za najwybitniejsze dzieło Payne'a: "Przesilenie zimowe". Wielki żal, że ta po mistrzowsku skomponowana i wyreżyserowana opowieść o pewnym Bożym Narodzeniu w latach 70., które przyszło spędzać wspólnie w prywatnej szkole, uczniowi, nauczycielowi i kucharce, musiała zadowolić się tylko jedną statuetką za rolę drugoplanową dla Da'Vine Joy Randolph. Rewelacyjny w roli zrzędliwego nauczyciela Giamotti przegrał z bezkonkurencyjnym Cillianem Murphym, który zgarnął statuetkę za kreację tytułową w "Oppenheimerze" Nolana.

Znając jednak możliwości, talent i wyobraźnię Payne'a, pozostaje cierpliwie czekać na kolejne filmy tego reżysera, które z Oscarami czy bez, zawsze okazują się wydarzeniami. Należy też spodziewać się, że jako przewodniczący jury na Lido, reżyser będzie chciał docenić oryginalne, wyróżniające się świeżością kino. To krzepiąca wiadomość, bo ostatnimi laty najważniejsze festiwale klasy "A" zbyt często nagradzają za znane nazwiska, nie bacząc na to, że honorują co najwyżej średnie dzieła.

Czytaj także: