Cztery odmowy, ale drzewa i tak próbowali wyciąć. By zbudować apartamentowiec

Do zdarzenia doszło na prywatnej działce przy ul. Brzozowskiego w Zakopanem
Zablokowali nielegalną wycinkę drzew w Zakopanem
Źródło: Urząd Miasta Zakopane

Nie przejmowali się obecnością strażników miejskich, policjantów i urzędników. Pracownicy działający na zlecenie dewelopera ostatecznie odstąpili jednak od wycinki nawet 140-letnich drzew przy ulicy Brzozowskiego w Zakopanem. Doszło tam do awantury, podczas której wiceburmistrz miasta miał zostać potrącony przez lusterko samochodu jednego z pracowników.

Kluczowe fakty:
  • Mieszkańcy Zakopanego powiadomili służby o nielegalnej wycince drzew. Początkowo pilarze nie chcieli ustąpić, jednak ostatecznie wstrzymali pracę.
  • - Nie możemy pozwolić na to, by deweloperzy robili, co chcą - mówią zakopiańscy urzędnicy. Wcześniej wydali cztery odmowy na wnioski o możliwość usunięcia drzew.
  • Inwestor chce wybudować tam apartamentowiec, jednak nie ma na razie pozwolenia na budowę.

W środę, 23 kwietnia, mieszkańców Zakopanego zaniepokoił odgłos pił przy ulicy Brzozowskiego. Jak się okazało, na jedną z prywatnych działek przyjechała ekipa pracowników, którzy rozpoczęli wycinkę drzew. W tym miejscu - według wiedzy sąsiadów - prywatny inwestor chce postawić apartamentowiec.

Zaniepokojeni mieszkańcy wezwali policję, straż miejską i zakopiańskich urzędników. Bardzo szybko okazało się, że na wycinkę nie ma oficjalnej zgody. Gdy przyjechały służby, żadne z drzew nie zostało jeszcze wycięte. Trwało przycinanie gałęzi.

Zakopiański urząd miasta wydał odmowy w sprawie wycinki 29 drzew
Zakopiański urząd miasta wydał odmowy w sprawie wycinki 29 drzew
Źródło: Urząd Miasta Zakopane

Pilarze "nic sobie nie robili" ze służb i urzędników

- Mimo że na miejscu byli urzędnicy z wydziału ochrony środowiska, którzy poinformowali pracowników, że nie ma zgody na wycinkę, pilarze nic sobie z tego nie robili. Weszli na drzewo i zaczęli ciąć gałęzie - powiedział tvn24.pl burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz. Według niego pracownicy zamierzali wyciąć łącznie 29 drzew. Wśród nich są m.in. cenne modrzewie, których wiek sięga nawet 140 lat.

Jak wynika z komunikatu zakopiańskiego urzędu miasta, inwestor już od dwóch lat stara się o zgodę na wycinkę. Urzędnicy cztery razy odmówili. Dwie takie decyzje zapadły w 2023 roku, jedna na początku 2024 r., a ostatnia - 24 lutego br., po tym, jak w grudniu do magistratu wpłynęło kolejne zgłoszenie inwestora. Dlatego urzędnicy nazywają działanie pilarzy "bezmyślnym" i "nielegalnym".

W rozmowie z lokalnym "Tygodnikiem Podhalańskim" pilarze wykonujący prace na miejscu stwierdzili, że "odmowa pozwolenia na wycinkę została niewłaściwie dostarczona". Według ich deklaracji chcieli wyciąć 12 drzew. Ostatecznie jednak, po rozmowie m.in. z policjantami i urzędnikami, zrezygnowali ze swoich zamiarów. Ścięli jedynie trochę gałęzi.

Na miejscu interweniowali policjanci i strażnicy miejscy
Na miejscu interweniowali policjanci i strażnicy miejscy
Źródło: Urząd Miasta Zakopane
Do zdarzenia doszło na prywatnej działce przy ul. Brzozowskiego w Zakopanem
Do zdarzenia doszło na prywatnej działce przy ul. Brzozowskiego w Zakopanem
Źródło: Urząd Miasta Zakopane

"Nie możemy pozwolić na to, by deweloperzy robili, co chcą, bez poszanowania dla naszego wspólnego dziedzictwa przyrodniczego. Zakopane musi się rozwijać, ale w sposób zrównoważony i odpowiedzialny" - powiedział cytowany w komunikacie urzędu miasta naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Jan Schwenk.

Widok pilarzy wzburzył mieszkańców, którzy powiadomili służby i urzędników
Widok pilarzy wzburzył mieszkańców, którzy powiadomili służby i urzędników
Źródło: Urząd Miasta Zakopane

Według urzędników drzewa wyrosły na działce w sposób naturalny - nie były zasadzone przez człowieka. Wszystkie mają dobrze wykształcone korony, nie posiadają uszkodzeń ani oznak chorób, dlatego stanowią "cenny element zieleni wysokiej zarówno pod względem przyrodniczym, jak i krajobrazowym". Urzędnicy wyliczają, że wśród 29 okazów znajdują się "świerki pospolite, klony jawory, jesiony wyniosłe oraz olsza szara mają między 40 a 100 lat, natomiast wiek sześciu modrzewi europejskich jest podobny, a trzech przekracza 140 lat".

Do wycinki nie doszło, kary nie będzie

Jak wynika z oficjalnej strony rządowej dla przedsiębiorców, kara za usunięcie drzewa bez zgody urzędu wynosi dwukrotność zwykłej opłaty za usunięcie drzewa. Na przykład w przypadku modrzewia, którego obwód wynosi 110 centymetrów, wycięcie zgodne z prawem kosztowałoby 3300 złotych - czyli kara mogłaby wynieść 6600 złotych.

- Jeżeli te drzewa zostaną wycięte bez naszej zgody, to będziemy naliczać kary. W takiej sytuacji podejmiemy wszystkie możliwe kroki prawne - zadeklarował burmistrz Zakopanego.

Co istotne, cięcie drzewa bez pozwolenia nie jest wykroczeniem ani przestępstwem, dlatego pilarze nie mogli być ukarani np. mandatami. Funkcjonariusze mogli ograniczyć się tylko do wyjaśnienia, że pracownicy działają bez zgody urzędu. - Policjanci nie mieli możliwości ukarania pracowników, którzy prowadzili wycinkę. Tym bardziej, że drzewa nie zostały ostatecznie ścięte. Odpowiednim organem w tej sprawie jest wydział kształtowania środowiska urzędu miasta - poinformował tvn24.pl st. asp. Maciej Kasprzycki z zakopiańskiej policji.

Będzie apartamentowiec? Starostwo: pozwolenia nie ma

Dlaczego właściciel działki chce pozbyć się drzew? Jak powiedział nam burmistrz Zakopanego, inwestor planuje wybudować tam budynek z kilkunastoma apartamentami.

Tyle tylko, że - jak dowiedzieliśmy się w tatrzańskim starostwie - inwestor nie ma na razie pozwolenia na budowę. Prawdopodobnie nieprędko się to zmieni. - Od sierpnia ubiegłego roku procedowanie wniosku o pozwolenie na budowę jest zawieszone. Inwestor, osoba prywatna, został zobowiązany do uzupełnienia braków w dokumentacji, jednak w odpowiedzi zawiesił postępowanie. Na razi się nie toczy - poinformował tvn24.pl starosta Andrzej Skupień.

Próbowaliśmy skontaktować się z deweloperem, by zadać mu pytania. Bezskutecznie. Dotarliśmy do byłego pełnomocnika inwestora. Stwierdził on jednak, że nie pracuje już dla tej osoby i nie mógł nas w piątek z nią skontaktować. Zakopiański samorząd również nie udostępnił nam informacji o tym, na czyje polecenie miały być prowadzone cięcia.

Wiceburmistrz "potrącony"

Burmistrz Filipowicz w rozmowie z tvn24.pl podkreślił, że emocje w miejscu interwencji sięgały zenitu. - Były tak duże, że jeden z tych panów, przedstawiciel inwestora, nawet potrącił mojego zastępcę lusterkiem samochodu - dodał Filipowicz.

Wiceburmistrz Bartłomiej Bryjak (na zdjęciu) został "potrącony" lusterkiem - mówi burmistrz Zakopanego
Wiceburmistrz Bartłomiej Bryjak (na zdjęciu) został "potrącony" lusterkiem - mówi burmistrz Zakopanego
Źródło: Urząd Miasta Zakopane

Przedstawiciel tatrzańskiej komendy poinformował nas, że policjanci podjęli w tej sprawie interwencję.

- W rejonie zdarzenia miało miejsce zdarzenie, podczas którego doszło do kontaktu pieszego z pojazdem. Stało się to poza drogą publiczną, nikt nie odniósł obrażeń. W tej sprawie będą prowadzone dalsze czynności wyjaśniające - zaznaczył st. asp. Kasprzycki.

Samowole budowlane i patodeweloperka w Zakopanem

Patodeweloperka i ignorowanie lokalnych władz na Podhalu to problem, który opisywaliśmy w tvn24.pl już niejednokrotnie. W ubiegłym roku informowaliśmy na przykład o budowie apartamentowca "z widokiem na zyski" przy leśnej dróżce prowadzącej do Doliny Białego. Inwestycja została wstrzymana przez nadzór budowlany, bo okazała się - zdaniem inwestorów - przeskalowana.

U bramy Tatr wyrósł apartamentowiec. "Przytłacza", jest "za blisko szlaku, lasu i gór"
Źródło: TVN24

Z kolei w marcu br. pisaliśmy na naszym portalu o rozpoczęciu się procesu sądowego ws. "poidełek dla koni" na Bachledzkim Wierchu, które zamieniły się w domki - najprawdopodobniej o przeznaczeniu turystycznym. Według zakopiańskich urzędników ani "poidełka", ani domy nie miały prawa tam powstać.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: