Urzędnicy przesunęli granicę Krakowa o 30 metrów. I nie wyremontowali drogi

Według urzędników miasto kończy się tam, gdzie stoi tabliczka
Według urzędników miasto kończy się tam, gdzie stoi tabliczka
Źródło: tvn24

Dwie instytucje zabrały się za remont drogi prowadzącej z Krakowa do Warszawy. Jednostka miejska miała remontować nawierzchnię na terenie miasta, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - drogę poza Krakowem. Okazało się jednak, że tylko pracownicy GDDKiA zajrzeli do mapy, żeby wyznaczyć granice "swojego" remontu. Krakowscy urzędnicy zadowolili się namierzeniem tabliczki z przekreśloną nazwą miasta i na jej wysokości zakończyli prace. W rzeczywistości granica przebiega 30 metrów dalej. W ten sposób na trasie wylotowej z Krakowa znalazł się 30-metrowy pas "ziemi niczyjej".

Przed Światowymi Dniami Młodzieży krakowski Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu wyremontował, jak się wydawało, "swój" odcinek al. 29 listopada. Generalna dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wyremontowała "swoją" (czyli nienależącą do miasta) część. Wtedy wyszła na jaw pomyłka urzędników.

Okazało się, że podczas planowania remontu nawierzchni pracownicy ZIKiT-u błędnie wyznaczyli koniec prac w miejscu, gdzie znajduje się zielona tabliczka z przekreśloną nazwa miasta. Tam, ich zdaniem, przebiega granica stolicy Małopolski. Jednak według map znajduje się ona około 30 metrów dalej.

GDDKiA podczas remontu zamiejskiej części al. 29 listopada korzystała właśnie z tych map. I remont zakończyła na faktycznej granicy Krakowa. Skutek? 30 metrów pofałdowanego, dziurawego asfaltu, otoczony gładką nawierzchnią.

Nie było pieniędzy i czasu

O sprawę zapytaliśmy rzecznika ZIKiT, Michała Pyclika. – Taka sytuacja faktycznie miała miejsce. Nawierzchnia w tym miejscu nie była jednak w aż tak złym stanie – tłumaczy nasz rozmówca. Przyznaje jednak, że pominięcie 30-metrowego odcinka wynikało z błędu urzędników, a nie z ich oceny sytuacji i stanu nawierzchni.

Pyclik tłumaczy też, dlaczego ZIKiT nie porozumiał się z GDDKiA w sprawie wyremontowania pozostałego odcinka przy okazji remontu drogi znajdującej się poza miastem. Takie rozwiązanie byłoby bowiem możliwe, gdyby tylko miasto poniosło koszty tej części prac. - Kiedy sprawa wyszła na jaw, nie mieliśmy pieniędzy na taki remont- mówi.

Dlaczego urzędnicy nie zwrócili się do rady miasta, by ta przesunęła pieniądze w budżecie na ten cel? - Przed ŚDM nie mieliśmy na to czasu – wyjaśnia rzecznik.

Remontu (na razie) nie będzie

Zdaniem rzecznika ZIKiT stan drogi "nie jest tak zły, żeby zepsuć sobie na niej samochód". Kierowcy wskazują jednak, że taka różnica w nawierzchniach może być groźna.

Auto jadące po nowym asfalcie nagle i bez ostrzeżenia wpada w koleiny.

Na razie jednak na remont nie ma co liczyć. Dopiero na wiosnę urzędnicy ocenią stan drogi i zadecydują, czy i kiedy remont się odbędzie.

Urzędnicy "skurczyli" miasto o 30 metrów
Urzędnicy "skurczyli" miasto o 30 metrów
Źródło: tvn24

Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków / Dziennik Polski

Czytaj także: