Protest przeciwko nowym zasadom sprzedaży węgla zorganizowali w sobotę na zakopiance, podczas otwarcia nowego tunelu na ekspresowej trasie S7, właściciele składów opału. Przedsiębiorcy sprzeciwiają się zakazowi sprzedaży polskiego węgla pośrednikom. Podkreślają, że gdyby mogli kupować surowiec z polskich kopalń, a nie z zagranicy, oferowaliby ceny dużo niższe niż teraz.
Właściciele składów opału i pracownicy tej branży zorganizowali w sobotę przed południem protest w rejonie tunelu pod Luboniem Małym podczas oficjalnego otwarcia tego przejazdu w ciągu trasy S7. Na popularnej zakopiance w Skomielnej Białej przedsiębiorcy apelowali o "rozwiązanie problemu związanego z zakupem węgla w kopalniach oraz spółkach węglowych przez wszystkie składy materiałów opałowych lub uzyskanie tarczy antykryzysowej".
Jak informują przedsiębiorcy, w tym momencie nie mogą kupować węgla od polskich kopalń, dlatego są zmuszeni sprowadzać surowiec z zagranicy. A to odbija się na kwocie, jaką muszą zapłacić klienci.
"Jesteśmy zablokowani jako firmy rodzinne"
Protestujący w Skomielnej Białej poinformowali, że manifestacja została zorganizowana spontanicznie przez właścicieli firm rodzinnych, istniejących na rynku od ponad 20 lat. Akcja została zorganizowana w odległości kilkuset metrów od otwieranego w tym samym czasie tunelu, tak, by obecni na uroczystości przedstawiciele rządu zauważyli postulaty przedsiębiorców.
- Jesteśmy zablokowani od zakupu węgla od naszych kopalń. Polska Grupa Górnicza i Tauron nie sprzedają (węgla - red.) podmiotom pośredniczącym - powiedział dziennikarzom jeden z protestujących.
Inny przedsiębiorca przypomniał, że mieszkańcy stoją przed kopalniami w długich kolejkach, by zakupić do trzech ton surowca po niskiej cenie. - My odbieraliśmy hurtowe ilości i kolejek takich, jak w chwili obecnej, nie było. Pojawiały się zarzuty, że ceny węgla w Polsce to złodziejstwo firm pośredniczących. Słyszeliśmy to wielokrotnie, co nas bardzo boli - przyznał uczestnik protestu.
Czytaj też: Limity, kolejki i kilka godzin oczekiwania. Przejeżdżają pół Polski po tani węgiel prosto z kopalni.
Przedsiębiorca zaznaczył, że "jedyną możliwością zakupu towaru na potrzeby handlu jest wyłącznie zakup węgla importowanego i sprowadzanego do Polski". - Tylko że cena tego węgla to będzie trzy tysiące, jeżeli my to przywieziemy na południe, do Małopolski, a jesteśmy przecież oddaleni od kopalń o kilkanaście kilometrów. Będziemy musieli sprzedać to z jakąś marżą, żeby się utrzymać, czyli to będzie kwota około 3200 złotych. Natomiast węgiel na kopalni kosztuje około 1700 złotych - tłumaczy.
Na transparentach właścicieli firm pojawiły się hasła skierowane do rządu, na przykład: "zabójcy polskich firm" czy "rząd zabija składy węgla".
Sprzedawcy węgla apelują o spotkanie z rządem
Jak przekazali w przesłanym dziennikarzom komunikacie przedsiębiorcy, ze względu na zakaz sprzedaży polskiego węgla pośrednikom sytuacja "była akceptowalna przez jakiś czas", ale "dzisiaj doprowadza do bankructwa przedsiębiorstw". "Tysiące ludzi pozostaje bez możliwości pracy, a zaciągnięte zobowiązania kredytowe na rozwój dotychczas prowadzonej działalności powodują bankructwo firm, na które pracowało się dziesiątki lat. W wielu polskich miejscowościach mieszkańcy mają problem z kupnem węgla przed zimą" - piszą organizatorzy protestu. Powołują się na opisaną w Konstytucji zasadę wolności gospodarczej.
Ograniczenie wolności działalności gospodarczej jest dopuszczalne tylko w drodze ustawy i tylko ze względu na ważny interes publiczny.
"W imieniu właścicieli składów apelujemy do rządu o pilne spotkanie i rozpoczęcie rozmów oraz zaproponowanie takiego rozwiązania, abyśmy nadal mogli pracować i świadczyć usługi dla mieszkańców Polski" - piszą przedsiębiorcy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24