Policjanci i strażacy z gminy Kęty (Małopolska) poszukiwali w niedzielę 44-letniego motolotniarza. Mężczyzna wystartował z dwoma innymi motolotniarzami, ale odłączył się od grupy i nie wrócił na lądowisko. W nocy został znaleziony martwy w rzece Soła.
19 marca o godzinie 20 policjanci z Komisariatu Policji w Kętach otrzymali zgłoszenie o zaginięciu 44-latka.
- Mężczyzna miał wystartować na motolotni około godziny 16 w miejscowości Nowa Wieś wraz z dwoma innymi motolotniarzami. Wiemy to od jego rodziny i pozostałych motolotniarzy. Przed godziną 18 odłączył się od grupy i nie powrócił na miejsce lądowania - mówi Małgorzata Jurecka, rzeczniczka policji w Oświęcimiu.
Strażacy wyłowili z rzeki ciało motolotniarza
Funkcjonariusze z Kęt - z policji, Państwowej Straży Pożarnej i Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej Ochotniczej Straży Pożarnej - natychmiast rozpoczęli poszukiwania przy użyciu psów oraz dronów.
"Około godziny 1 w wyniku przeprowadzonych działań zwłoki motolotniarza znaleziono w rzece Sole w Nowej Wsi. Strażacy wyłowili ciało z rzeki" - czytamy w policyjnym komunikacie.
- Mężczyznę wypatrzył jeden ze strażaków i chwała mu za to, bo trudno tam cokolwiek znaleźć w nocy. Mówił, że światło jego latarki odbiło się od kółka motolotni. Tylko kółko wystawało z wody - opisuje Jan Wołoszyn, dowódca GPR OSP Kęty. I dodaje: - To było niedaleko lądowiska motolotniarzy, w zakolu rzeki. Soła, jak to górska rzeka, w niektórych miejscach sięga do kostki, w zakolach potrafi być głębsza. Tam było metr - półtora metra głębokości. Motolotniarz prawdopodobnie nie mógł wstać, był zaplątany w oprzyrządowanie.
Jak mówi Wołoszyn, akcja wydobywania motolotniarza na brzeg była trudna, trwała około godziny, bo rzeka w tamtym miejscu tworzy rozlewisko, porośnięte drzewami i krzewami.
Policja: to był prawdopodobnie ich pierwszy lot w tym sezonie
Prokurator polecił zabezpieczyć ciało do sekcji, która wykaże bezpośrednią przyczynę zgonu. W trakcie dalszego postępowania śledczy ustalą okoliczności zdarzenia.
Jak przekazała Małgorzata Jurecka, w tej chwili zdarzenie traktowane jest jak nieszczęśliwy wypadek. - Motolotniarze nie byli członkami klubu sportowego i to był prawdopodobnie ich pierwszy lot w tym sezonie - dodała.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: OPS Kęty