Nauczyciele ostatnio częściej niż zwykle biorą zwolnienia lekarskie. Nieoficjalnie to protest przeciwko zbyt niskim pensjom. Teraz do szkół w Małopolsce trafiły pisma z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z poleceniem skontrolowania, czy nauczyciele przebywający na L4 faktycznie są faktycznie chorzy.
W piśmie, które ZUS przesłał do szkół, czytamy między innymi, że "ustawowy obowiązek kontroli prawidłowości wykorzystywania zwolnień lekarskich od pracy nałożony jest również na płatników składek, którzy ustalają prawo do zasiłków i je wypłacają". W tym wypadku chodzi o szkoły.
Do pisma dołączony został formularz na wyniki przeprowadzonej kontroli, który do 15. dnia każdego miesiąca dyrektorzy mają wysyłać do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
"To jest prawo, nie obowiązek"
Przedstawiciele Związku Nauczycielstwa Polskiego są oburzeni. – Jesteśmy zdziwieni, że ZUS skierował takie pismo, ponieważ w żaden sposób dyrektorzy placówek oświatowych nie są administracyjnie podlegli ZUS-owi – mówi Grażyna Ralska, prezes okręgu krakowskiego ZNP. I dodaje: - Dyrektor szkoły, jako pracodawca, ma prawo skontrolować, czy pracownik korzysta ze zwolnienia lekarskiego, czy zajmuje się zupełnie czymś innym, ale to jest prawo, a nie obowiązek dyrektora.
Tymczasem ZUS zaprzecza, by pisma miały jakiś związek z akcją protestacyjną nauczycieli. Takie dokumenty miały otrzymać wszystkie firmy i instytucje zatrudniające ponad 20 osób. – Zgodnie z ustawą o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa nie tylko Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest uprawniony do przeprowadzania kontroli prawidłowości wykorzystywania zwolnień lekarskich. Uprawnieni są do tego też pracodawcy, którzy zatrudniają powyżej 20 osób – wyjaśnia Anna Szaniawska, rzeczniczka prasowa ZUS w Krakowie.
Od grudnia krakowski ZUS przeprowadził 50 kontroli nauczycielskich zwolnień. W trzech przypadkach L4 okazało się bezzasadne.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24