Do końca roku w Krakowie ma pojawić się od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu nowych fotoradarów. Rozmowy w sprawie stworzenia systemu, który ma uniemożliwić bezkarne pędzenie po mieście z zawrotną prędkością prowadzi urząd miasta, policja, Inspektorat Transportu Drogowego i prokuratura. - W Warszawie jest kilkadziesiąt fotoradarów, u nas ledwie trzy. To jest skala problemu - mówi Andrzej Kulig, wiceprezydent Krakowa.
Problem kierowców, którzy mylą ulice z torem wyścigowym powrócił po koszmarnym wypadku, do którego doszło w połowie lipca przy moście Dębnickim. Rozpędzone, sportowe auto, w którym jechało czterech mężczyzn wypadło z drogi i zatrzymało się na murku przy Wiśle. Wszystkie osoby znajdujące się w pojeździe - w tym pijany kierowca - zginęły. Jak jednak mówi Andrzej Kulig, wiceprezydent Krakowa, problem samochodów gnających z zawrotną prędkością po ulicach nie jest niczym nowym.
- Mamy w mieście sporo szerokich i pustych nocą arterii. Mieszkańcy wiedzą, że około 23 wielu kierowców pojawia się na drogach, żeby wykorzystać moc swoich silników - mówi wiceprezydent Krakowa.
Zaznacza przy tym, że w mieście jest 1500 kilometrów dróg miejskich. Do tego dochodzą drogi będące w zarządzie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Siły policji nie są wystarczające, żeby pokryć kontrolą miasto. Musimy zatem działać wielopłaszczyznowo, żeby wesprzeć funkcjonariuszy i poradzić sobie z problemem - mówi Andrzej Kulig.
Czytaj też: Policja pokazuje mapę śmierci
Dodaje, że trzeba to zrobić jak najszybciej, bo chodzi o ludzkie życie.
- Nie chodzi tylko o tych, którzy siadają za kierownicą, bo są oni dysponentami własnego życia. Nie wolno nam dopuścić, żeby ginęły osoby postronne. Przypominam, że na moście Dębnickim zginęło trzech pasażerów kierowcy, który spowodował wypadek - mówi wiceprezydent.
Budowanie systemu
Jak te działania mają wyglądać? Już w ubiegłym tygodniu doszło do spotkania przedstawicieli władz miasta z policją, prokuratorem okręgowym, inspektorem transportu drogowego oraz przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. W tym tygodniu mają być kolejne.
- Każda ze służb ma swoje kompetencje, które odpowiadają za bezpieczeństwo na drogach. Spotkania mają pomóc w stworzeniu miejsc, w których pojawią się fotoradary, ale także urządzenia inżynieryjne wymuszające wolną jazdę, takie jak progi zwalniające - wylicza Andrzej Kulig.
Wiceprezydent Krakowa informuje, że miasto oraz GDDKiA mogą udostępnić pas drogowy, a miasto może zapewnić zasilanie fotoradarów.
- Żeby zrozumieć skalę problemu: w Warszawie jest kilkadziesiąt fotoradarów, w Krakowie ledwie trzy - mówi rozmówca TVN24.
Od kilkunastu do kilkudziesięciu nowych urządzeń
Częścią systemu wymierzonego w piratów drogowych mają też być mobline fotoradary. - Musimy nadążać za specyfiką zjawiska, z którym się mierzymy. Uczestnicy nielegalnych wyścigów często przemieszczają się w różne miejsca, punkt spotkania przekazują sobie w ostatniej chwili. Musimy mieć możliwość reagowania - mówi wiceprezydent Krakowa.
Dodaje, że w namierzanie kierowców zaangażowany ma też być system kamer miejskich. Kiedy rozwiązania będą gotowe? Wiceprezydent Kulig mówi, że chciałby, żeby wszystko było gotowe do końca roku.
Czytaj też: Remont, zwężona droga, tuż przed mostem ograniczenie do "40". W tym miejscu doszło do tragicznego wypadku
Dariusz Nowak, rzecznik magistratu pytany przez nas o koszty przedsięwzięcia odpowiada, że na razie jest zbyt wcześnie, żeby to stwierdzić. Zaznaczył jednak, że sprawa dotyczy bezpieczeństwa mieszkańców i nie wolno na niej oszczędzać.
Kwestia edukacji
Wiceprezydent Krakowa przyznaje, że system tworzony ze służbami ma charakter represyjny - ma wymuszać na kierowcach wolniejszą jazdę. Zaznacza jednak, że walka z piratami drogowymi nie może sprowadzać się tylko do zakazów, nakazów i kar.
- Uważam, że kluczowe zadanie jest przed szkołami ponadpodstawowymi, do których chodzą młodzi ludzie, w których dojrzewa pomysł na wyrobienie prawa jazdy. Jestem za radykalnymi metodami wychowawczymi. Trzeba pokazać, do czego prowadzi brawura za kierownicą. Tego nie wytłumaczy się za pomocą zdjęć pokiereszowanej karoserii - mówi Kulig.
Zaznacza, że nie chodzi mu o pokazywanie zwłok ofiar wypadków. - Wystarczyłoby pokazać, jak reagują ludzie, którzy w wypadku stracili bliskich. W czasie mojej kariery prawniczej miałem kilka takich spotkań. Każde z nich zostanie ze mną do końca życia - powiedział wiceprezydent.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24