- Jesteśmy nie do zatrzymania w walce o równość - powiedział europoseł Nowej Lewicy Robert Biedroń przed Marszem Równości w Krakowie. Dodał, że Lewica będzie walczyła o to, aby każda Polka czuła się w kraju bezpiecznie. Na czele Marszu szedł prezydent Krakowa, Aleksander Miszalski.
W sobotę (18 maja) już po raz 20 ulicami Krakowa przeszedł Marsz Równości. Wydarzenie od lat odbywa się pod patronatem prezydenta Krakowa, z tą różnicą, że Jacek Majchrowski nie brał udziału w marszu. Jego następca, Aleksander Miszalski, jako pierwszy prezydent Krakowa, szedł dzisiaj z uczestnikami w kolorowym korowodzie. Wywiesił też tęczową flagę na budynku magistratu.
"Jesteśmy nie do zatrzymania w walce o równość, jesteśmy nie do zatrzymania w walce o bezpieczeństwo każdego Polaka i Polki, bez względu na to, jakiej jest tożsamości, orientacji, narodowości, jaką religię wyznaje" - podkreślił Biedroń w sobotę w Krakowie. "Lewica zawsze stała, stoi i stać będzie po stronie tych wartości" - zadeklarował.
Biedroń ocenił, że Marsz Równości "zmienił oblicze Krakowa, Małopolski i Polski" i udowodnił, "jak wielkie znaczenie ma odwaga, determinacja ludzi, którzy biorą w nim udział".
Zadeklarował także, że Lewica będzie walczyła o to, aby każda Polka czuła się w kraju bezpiecznie. "Każdego dnia dochodzą do nas informacje o przemocy wobec kobiet; że Polki są gwałcone, bite, umierają ze względu na przemoc domową" - powiedział Biedroń.
Europoseł przypomniał, że Polska implementowała konwencję stambulską, dokument dotyczący zapobiegania przemocy ze względu na płeć, jednak - w jego ocenie - "nadal jest bardzo dużo do zrobienia, jeśli chodzi o jej wdrożenie". Zadeklarował też, że Lewica będzie działać nad jak najszybszym wdrożeniem do polskiego prawa dyrektywy dotyczącej przemocy wobec kobiet, przygotowanej przez Parlament Europejski.
Źródło: PAP