Przemierzył miasto wzdłuż i wszerz, zajrzał na każde osiedle i przeszedł wszystkie 2961 ulic Krakowa. To ponad 2800 kilometrów pokonanych bez przekraczania granicy miasta. Kamil Bąbel, który w 2019 roku rozpoczął swój projekt "Pieszo przez Kraków", po prawie czterech latach pokonał ostatnią prostą. Końcowym przystankiem na jego trasie nie mógł być inny adres niż ulica Ostatnia. W przejściu końcowych metrów wspierali go przyjaciele oraz mieszkańcy okolicy, którzy na mecie przywitali go strzelającym korkiem z butelki szampana.
Trzy lata, 10 miesięcy i 16 dni - tyle Kamilowi Bąblowi, blogerowi i, jak sam się określa, miłośnikowi przygód zajęło przejście wszystkich 2961 ulic Krakowa. We wtorek (11 lipca) zakończył swój projekt "Pieszo przez Kraków", którego celem było przemierzenie dawnej stolicy wzdłuż i wszerz. Finisz znajdował się - a jakże by inaczej - na ulicy Ostatniej.
W niespełna cztery lata Kamil Bąbel przeszedł odległość ponad 2800 kilometrów. To odległość dzieląca na przykład Kraków i Gibraltar. - Przez cały ten czas zdarzyło się kilka bardziej intensywnych dni, między innymi spacer bulwarami do Tyńca i z powrotem, zebrało się wtedy prawie 30 kilometrów. Faktycznie potem człowiek jest trochę zmęczony, ale ja też nie chodziłem codziennie, tylko dwa-trzy razy w tygodniu, miałem więc zawsze czas na regenerację - podkreślał w rozmowie z tvn24.pl podczas przechodzenia ulicy Ostatniej pan Kamil.
"Żyjemy w świecie, w którym premiowana jest natychmiastowa gratyfikacja"
Pan Kamil swoje postępy relacjonował w sieci, a przemierzone ulice zaznaczał na mapie. Gdy przechodził ostatni nieprzemierzony dotąd odcinek, w marszu towarzyszyło mu kilkadziesiąt osób. Kolejne czekały na niego na linii finiszu, a mieszkańcy ulicy Ostatniej, którzy dowiedzieli się o sprawie z mediów społecznościowych - gratulowali mu po drodze. Z części balkonów i ogródków słychać było oklaski i okrzyki dopingu.
- Już nikt nie będzie się śmiał z nazwy ulicy Ostatniej - żartuje jedna z mieszkanek. Gdy pan Kamil przechodził obok jej posesji, kobieta razem z rodziną wystrzeliła konfetti. Niektórzy mieli przy sobie transparenty. - Bardzo mi miło, że to tutaj dzieje się to, co się dzieje. Jestem bardzo wdzięczny panu Kamilowi, bo to promocja naszej ulicy, która jest bardzo fajna, sympatyczna. Rewelacyjnie się tu mieszka - mówi nam jeden z mieszkańców.
- Kraków jest pięknym miastem i sam chciałbym pójść w ślady pana Kamila - dodaje inny z zebranych.
Pan Rafał zna Kamila Bąbla od około pięciu lat. Poznali się na maratonie. - Gość jest pozytywnie zakręcony. Człowiek-orkiestra. Jestem tutaj, żeby go dopingować. Ludzie, którzy są takimi krejzolami, mają wielką siłę wewnętrzną. Ja wiedziałem, że jeśli Kamil coś powie, to on to zrobi. Wierzyłem w niego od początku. To może i było szalone, ale ja wiedziałem, że on to zrobi - mówi pan Rafał.
Kamil Bąbel zaznacza, że efekty projektu zaskoczyły nawet jego. - Określam się jako miłośnik przygód. W sierpniu 2019 roku szukałem opcji na zrobienie czegoś ciekawego. Trafiłem na Matta Greena, który przeszedł wszystkie ulice w Nowym Jorku. Zainspirowany tą ideą stwierdziłem, że odtworzę ją tutaj - tłumaczy nasz rozmówca. I dodaje, że niespełna czteroletni projekt dał mu bardzo wiele, choć z początku nie był tego świadom. - Poprawiła mi się kondycja, lepiej poznałem miasto, poznałem fantastycznych ludzi, którzy teraz zgromadzili się na ulicy Ostatniej. Z drugiej strony dodało mi to też pewności siebie, że jestem w stanie zrealizować coś, co zajmie kilka lat. Żyjemy w świecie, w którym premiowana jest natychmiastowa gratyfikacja, a robienie czegoś, co wymaga wysiłku, energii i nie daje natychmiastowych rezultatów, jest trudne. Ta pewność siebie na pewno będzie owocować w przyszłości - ocenia Kamil Bąbel.
Było confetti, szampan i upominek od miasta
Na mecie mieszkańcy przywitali pana Kamila wyjątkowo gorąco. Były gwizdy radości, oklaski, a nawet butelka szampana, której korek wystrzelił na ostatniej prostej. Na Kamila Bąbla czekał Łukasz Gryga, dyrektor Centrum Zarządzania Ruchem w Zarządzie Transportu Publicznego w Krakowie, który wręczył blogerowi upominki.
- Ponieważ będziemy tutaj (na ulicy Ostatniej - red.) wymieniać tablice z nazwą ulicy, stare tablice są oddawane na przykład na pamiątki czy do muzeów. Dlatego, biorąc pod uwagę wyczyn pana Kamila, postanowiliśmy sprezentować jedną z takich zdemontowanych tablic - mówi nam dyrektor Gryga.
Kamil Bąbel otrzymał również list podpisany przez prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. "Zawsze z wielką przyjemnością obserwuję inicjatywy, które, tak, jak w przypadku Pana Kamila, inspirowane są pasją i chęcią dokonania rzeczy wyjątkowych. Gorąco Panu Kamilowi gratuluję, życzę niegasnącej energii do dalszego działania, aby z powodzeniem realizował kolejne zamierzenia!" - napisał samorządowiec w mediach społecznościowych.
Pytamy pana Kamila, czy rzuciły mu się w oczy znaczące różnice w spacerowaniu po różnych obszarach miasta. - Różnice są zauważalne. W pewne miejsca musiałem dotrzeć, bo obrzeża były daleko i zdarzało się, że ciężko było w godzinę przejechać komunikacją miejską czy rowerem 10 kilometrów. Ta infrastruktura mogłaby być w jakiś sposób poprawiona. Uważam jednak, że nie jest tak źle. Narzekamy w Krakowie na różne miejsca, które cały czas się powtarzają, ale jeśli spojrzymy na szerszy obraz, to jest to jakiś margines - dodaje.
Jednym z najbardziej kłopotliwych punktów dla pana Kamila okazały się Swoszowice. - Ale to dlatego, że tę dzielnicę od reszty miasta oddziela autostrada i tych wiaduktów, przez które można tam dotrzeć, jest kilka. Nie ma takiego bezpośredniego połączenia jednej części z drugą. Innym trudniejszym w eksploracji miejscem były tereny za kombinatem w Nowej Hucie, ale z drugiej strony bardzo przyjemnie mi się tam chodziło. Ulica Igołomska jest dobrze skomunikowana i odbicie od niej nie było takie trudne - dodaje nasz rozmówca.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl