Ekspresowy poród na parkingu przed szpitalem. "Oluś po prostu wyszedł mi na dwie dłonie"

auto porod
Aleksander urodził się na parkingu szpitala
Źródło: TVN24

Małemu Aleksandrowi tak spieszyło się na świat, że nie czekał, aż jego mama dotrze na salę porodową. Olek urodził się na parkingu przed szpitalem Ujastek w Krakowie. Chłopiec i mama są zdrowi, dziecko waży 3,5 kilograma i uzyskało dziewięć punktów w 10-stopniowej skali Apgar.

Nietypowy poród odbył się we wtorek rano. - Obudziłam się około piątej rano. Nie chciałam budzić męża, dałam mu pospać jeszcze godzinkę, ale w końcu mówię: musisz wstawać, będziemy rodzić. Szybki telefon do teściowej, opieka dla starszaka i jedziemy. W połowie drogi już wiedziałam, że łapią mnie bóle parte i że ciężko będzie mi dojechać do szpitala na czas, natomiast Bartek (mąż kobiety - red.) starał się mnie uspokoić, że wyrobimy się - wspomina pani Magda, matka Aleksandra.

Mimo zapewnień jej męża czasu zabrakło. - Doskonale pamiętam tę chwilę, kiedy zaczynałam rodzić i krzyczałam wręcz na swojego męża, że już rodzę, a on mi mówił, że jeszcze mam czas, chociaż też kątem oka widziałam, że bardzo to przeżywa. Oluś po prostu wyszedł mi na dwie dłonie, potem wzięłam go w górę, klepnęliśmy, bo nie zapłakał. Bartek podał szybko kocyk, włączył ogrzewanie i tym oto sposobem znaleźliśmy się pod samym szpitalem - relacjonuje kobieta.

Samochód, w którym Olek przyszedł na świat
Samochód, w którym Olek przyszedł na świat
Źródło: TVN24

Poród w samochodzie na parkingu

Jej mąż pobiegł do szpitala po pomoc. Jako pierwsza na miejscu zjawiła się Elżbieta Lebiedź, położna oddziałowa na Oddziale Intensywnej Opieki Neonatologicznej Szpitala Ginekologiczno-Położniczego Ujastek.

- Słyszę imienny zwrot w moją stronę z prośbą o pomoc, bo dziecko urodziło się w samochodzie - mówi położna. Natychmiast pobiegła na parking. - Zaglądam przez szybę samochodu, widzę, że mama trzyma w ramionach dziecko. Weszłam do środka od strony kierowcy, żeby dodatkowo nie stresować nowo narodzonego dziecka. Porozmawiałam z mamą. Dziecko było różowe, mama bardzo zestresowana. Pępowina była zachowana, a łożysko jeszcze było w macicy - relacjonuje.

Położna próbowała uspokoić mamę rozmową. - Po kilku minutach przyszła położna z zestawem porodowym, przekazałam położnicę z noworodkiem w dobre ręce. Oceniłam maluszka na dziewięć punktów w skali Apgar - kończy Lebiedź.

Olek i jego mama trafili w końcu do szpitala
Olek i jego mama trafili w końcu do szpitala
Źródło: TVN24
Oglądaj TVN24 na żywo
Dowiedz się więcej:

Oglądaj TVN24 na żywo

Czytaj także: