Drażniąca substancja rozpylona w urzędzie miasta

Do incydentu doszło w urzędzie miasta przy placu Wszystkich Świętych
Kraków
Źródło: Google Earth
Ktoś rozpylił w urzędzie miasta w Krakowie drażniącą substancję. Prezydent Krakowa poinformował, że poszkodowane zostały urzędniczki. "Granicą każdego happeningu powinno być bezpieczeństwo" - podkreślili urzędnicy. Na miejscu była policja, która teraz czeka na oficjalne zawiadomienie w tej sprawie.

"Dziś w Urzędzie Miasta Krakowa doszło do skandalicznego incydentu. Na dzienniku podawczym została rozpylona drażniąca substancja" - zrelacjonował w mediach społecznościowych Aleksander Miszalski, prezydent Krakowa.

W komunikacie na stronie magistratu czytamy, że w godzinach popołudniowych do urzędu weszły dwie osoby w strojach sanitarnych, które po złożeniu pisma do prezydenta, "rozpyliły w kierunku urzędników brunatną, drażniącą substancję".

Do incydentu doszło w urzędzie miasta przy placu Wszystkich Świętych
Do incydentu doszło w urzędzie miasta przy placu Wszystkich Świętych
Źródło: Bogusław Świerzowski / krakow.pl

"Granicą każdego happeningu powinno być bezpieczeństwo"

"Narażeni zostali pracownicy urzędu oraz mieszkańcy, którzy w tym czasie załatwiali swoje sprawy. Poszkodowane urzędniczki skarżą się na podrażnienia błon śluzowych" - skomentował prezydent.

Biuro prasowe precyzuje, w rozmowie z tvn24.pl, że na szczęście nie było potrzeby wzywania karetki.

"Granicą każdego happeningu powinno być bezpieczeństwo i godność drugiego człowieka oraz szacunek wobec osób, które wykonują swoją pracę. Akcja performerska nie może narażać innych na niebezpieczeństwo, stres czy poczucie zagrożenia. To nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnym wyrażaniem opinii" - zaznacza biuro prasowe w komunikacie.

Natomiast Miszalski w internetowym wpisie zaznacza, że choć nawet najostrzejsza krytyka władz miasta "jest elementem demokracji", to "atak na urzędników i mieszkańców, którzy przyszli do magistratu, nie ma nic wspólnego z debatą publiczną". I dodał: "To forma agresji".

Policja: czynności w kierunku zakłócenie porządku publicznego

Na miejsce została wezwana policja, analizowane są też zapisy monitoringu.

- Do zdarzenia doszło około godz. 14.40. Dwaj mężczyźni byli ubrani w kombinezony malarskie, mieli na twarzach maseczki. Rozpylili jakąś substancję. Gdy przybyliśmy na miejsce, już ich nie było - mówi nam podinspektor Katarzyna Cisło, rzeczniczka małopolskiej policji.

Policja czeka na oficjalne zawiadomienie, które ma złożyć urzędu miasta.

- Wszystko wskazuje na to, że będziemy prowadzić sprawę w kierunku zakłócenie porządku publicznego (według artykułu 51 Kodeksu wykroczeń grozi za to kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny - przyp. red.) - informuje policjantka.

Czytaj także: