21-latek z powiatu staszowskiego (Świętokrzyskie) wsiadł pijany za kierownicę. Jechał deptakiem w centrum Kielc, aż w końcu uderzył w latarnię i schody. Piesi musieli odskakiwać. Kiedy okazało się, że kierowca jest pijany, strażnicy miejscy musieli powstrzymywać świadków przed pobiciem go.
Do zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę. Strażnicy miejscy zauważyli dziwnie zachowujący się pojazd, który skręcił w ulicę Sienkiewicza, choć nie miał prawa tego zrobić. Włączyli sygnały dźwiękowe i ruszyli za nim. Jechał z dużą prędkością.
- Te sygnały dały czas mieszkańcom, by mogli uskoczyć. Ludzie chowali się w bramach i za słupami latarni - mówi Renata Gruszczyńska, komendant Straży Miejskiej w Kielcach.
– Kierowca seata jechał deptakiem, w końcu stracił panowanie nad pojazdem i doprowadził do kolizji, uderzając w schody i latarnię - informuje Karol Macek, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
2,6 promila wiele tłumaczy
21-latka zatrzymał patrol straży miejskiej, który przejeżdżał w pobliżu miejsca zdarzenia. - Jak się okazało po zbadaniu alkomatem, mężczyzna w organizmie miał 2,6 promila alkoholu. Po opatrzeniu drobnych ran i badaniach w szpitalu trafił do policyjnego aresztu – powiedział Karol Macek.
Na Kontakt 24 otrzymaliśmy nagranie z miejsca zdarzenia. Słychać na nim, że świadkowie ubliżają kierowcy, a kiedy okazuje się, że jest on pijany, jeden z mężczyzn próbuje go zaatakować. Powstrzymują go strażnicy miejscy.
Zdjęcia z miejsca zdarzenia pojawiły się też w mediach społecznościowych na stronie "Kielecki Rzecznik Osób Niezmotoryzowanych". Na jednym ze zdjęć widać, że 21-latek miał w samochodzie puste puszki po piwie.
"Tym razem latarnie na deptaku uchroniły pieszych, którzy ratowali się ucieczką przed pijanym" – napisał autor zdjęć.
Dwa zarzuty
Artur Majchrzak, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach, poinformował w niedzielę, że mężczyzna usłyszał dwa zarzuty. - Pierwszy z nich dotyczy niezatrzymania się do kontroli drogowej. Straż Miejska dawała temu mężczyźnie sygnał do zatrzymania się, ale uciekał. Drugi zarzut to kierowanie pojazdem mechanicznym w stanie nietrzeźwości – powiedział Majchrzak. Jak dodał, grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.
- 21-latek wytrzeźwiał w sobotę wieczorem. W niedzielę został doprowadzony do prokuratury. Zastosowano wobec niego dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju oraz poręczenie majątkowe w kwocie siedmiu tysięcy złotych - mówił Artur Majchrzak.
Źródło: PAP/TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Kielecki Rzecznik Osób Niezmotoryzowanych