Wojewódzki Szpital Zespolony, Świętokrzyskie Centrum Onkologii i ogród botaniczny - to instytucje z myślą, o których urzędnicy chcą przebudować skrzyżowanie ulic Karczówkowskiej, Jagiellońskiej i Kamińskiego w Kielcach. Inwestycja budziła kontrowersje, bo poprawa sytuacji komunikacyjnej tego obszaru może nastąpić kosztem zieleni.
Początkowo w okolicy inwestycji do wycinki przeznaczono 100 drzew. Później ta liczba zmniejszyła się do 84, pojawił się też plan zasadzenia w zamian 86 innych drzew. Po protestach mieszkańców zakres wycinki ponownie zmniejszono, tym razem do co najwyżej 70. Uchronione przed toporem zostało 16 drzew - dziewięć z nich pozostanie na swoim miejscu, a siedem zostanie przesadzonych.
"Dużo osiągnęliśmy, ale pozostaje niedosyt"
Mieszkańcy i działacze społeczni, którzy od czerwca bronili drzew przed planowaną wycinką, przyznają, że wypracowane rozwiązanie to kompromis. - W ramach tego kompromisu urzędnicy obiecali nasadzenia zastępcze, a także budowę w najbliższym sąsiedztwie zieleńca, miejsca wypoczynku z małą architekturą - powiedział nam Arkadiusz Stawicki, prezes Stowarzyszenia Przyjazne Kielce.
Czytaj też: Posprzątali park z opon, ubrań i butelek. W kilka godzin uzbierali pół tony śmieci
Aktywista dodaje, że "być może nie byłoby takiego zamieszania, gdyby w ciągu ostatniego roku nie było już innych wycinek". Za przykład podaje kilkanaście kasztanowców przy jednej z inwestycji, a także wierzby w parku, przy której młodzi zakochani chętnie robili sobie zdjęcia. - Planowana wycinka przy ulicy Karczówkowskiej przelała czarę goryczy - komentuje Stawicki.
- Czy jesteśmy zadowoleni? Na pewno dużo osiągnęliśmy, ale pozostaje niedosyt. Chcielibyśmy zachować to miejsce takim, jakim było, zielonym. Dlatego propozycja utworzenia ogrodu w najbliższym sąsiedztwie inwestycji spodobała się mieszkańcom - ocenia w rozmowie z tvn24.pl jedna z organizatorek protestów, Agata Marjańska.
Czytaj też: 150 drzew koliduje z odbudową Pałacu Saskiego. Ekspertka ujawnia, co je czeka
- Cieszymy się z kompromisu, ale osoby, które sadziły te drzewa, od dzieciństwa są z tym miejscem związane i czują niedosyt. To jest najstarsza aleja w Kielcach, historyczna - podkreśla Marjańska.
Część drzew, które rosną przy planowanej inwestycji, ma ponad 50 lat.
Mają być przesadzone, ale mogą się nie przyjąć
Siedem drzew, które kolidują z inwestycją, ma rosnąć w nowych miejscach, ale wszystkie - jak zapewnia miasto - w najbliższym otoczeniu. To jednak, czy za kilka lat wciąż będą częścią okolicy, pozostaje jednak niewiadomą. Dlaczego?
- Przesadzanie starych drzew obarczone jest dużym ryzykiem. Zobaczymy, czy będzie ono skuteczne. Czasem drzewo przyjmuje się w nowym środowisku bez żadnego problemu. Czasem przez kilka lat wygląda, jakby obumarło, a potem odżywa. Może być też odwrotnie. Najpierw wygląda, jakby się przyjęło, a po paru latach zaczyna obumierać - mówi nam Jarosław Skrzydło, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg (MZD) w Kielcach.
Skrzydło dodaje, że miasto szuka wyspecjalizowanej firmy, która zajmie się przesadzeniem drzew. Trudno jednak określić, ile będzie to kosztowało.
W przypadku innej inwestycji - planowanej przebudowy skrzyżowania ulic Jaworskiego, Piłsudskiego i Zapolskiej - przeniesienie w inne miejsce pięciu drzew ma kosztować około 50 tysięcy złotych.
Dziesiątki drzew do wycięcia
Mimo uratowania kilkunastu drzew przy ulicy Karczówkowskiej, miejscy urzędnicy zaznaczają, że inwestycja i tak będzie się wiązała z wycinką. Może to dotyczyć łącznie nawet 70 drzew.
Czytaj też: Tak Poznań przesadzał i przesadza drzewa
- Jeśli drzewo rośnie na styku z projektowaną infrastrukturą, to będziemy próbowali je zachować. Jednak te drzewa, które rosną na samym środku planowanej jezdni lub parkingów, będą wycięte. Wiele z nich to drzewa owocowe. Parkingi w tym miejscu są konieczne, bo zaoferują nowe miejsca postojowe dla osób przyjeżdżających do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, Świętokrzyskiego Centrum Onkologii i do ogrodu botanicznego. To paląca potrzeba, bo deficyt miejsc jest ogromny - zaznacza rzecznik prasowy MZD.
W zamian za wycinkę urzędnicy obiecują zasadzenie 86 nowych drzew (grusz, jesionów, klonów i lip) i ponad 1300 metrów kwadratowych krzewów.
Dlaczego nie rondo?
Zdaniem aktywistów wycinkę można byłoby jeszcze bardziej ograniczyć, gdyby kilka lat temu władze wybrały inny wariant skrzyżowania. - Był pomysł budowy ronda turbinowego zamiast klasycznego skrzyżowania, jednak ta koncepcja przepadła. A później jakakolwiek zmiana projektu groziłaby utratą środków z Programu Inwestycji Strategicznych - powiedział nam Arkadiusz Stawicki.
Całkowity koszt zadania oszacowano na około 33 miliony złotych, przy czym rządowe wsparcie wynosi 95 procent. Chodzi więc o niebagatelną kwotę.
Rzecznik MZD podkreśla jednak, że "projektanci na podstawie wielu czynników uznali, że skrzyżowanie tradycyjne, sterowane sygnalizacją, będzie optymalne w tym miejscu". - Rondo turbinowe dwupasowe wymaga sporej zajętości terenu, także zastosowanie takiego rozwiązania najprawdopodobniej spowodowałoby ingerencję w drzewostan. Być może nawet większą - dodaje.
Autorka/Autor: bp/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Stowarzyszenie Przyjazne Kielce