Dres, sportowe buty, kawałek folii i dwa (w tym jeden złamany) kijki - tak przygotowany chojrak z Nysy wspinał się na Rysy. Przemoczonego mężczyznę na szlaku znaleźli skialpiniści. Początkowo odmówił przyjęcia pomocy, a gdy ją w końcu dostał, miał do nich pretensje. - Uznał, że przez nas nie mógł wejść na wierzchołek - relacjonuje turysta Leszek.