Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wyda nakaz rozbiórki wypożyczalni nart w Bukowinie Tatrzańskiej. W poniedziałek zerwany przez wichurę dach konstrukcji uderzył w cztery osoby, powodując śmierć trzech z nich.
Przed krakowskim sądem ruszył w środę proces Roberta J., oskarżonego o zamordowanie 21 lat temu studentki i zbezczeszczenie jej zwłok. Po odczytaniu aktu oskarżenia proces toczyć się będzie za zamkniętymi drzwiami. Oskarżony przed sądem nie przyznał się do winy.
Zarzut popełnienia samowoli budowlanej usłyszał inwestor z Podhala, który - jak ustaliła prokuratura - postawił wypożyczalnię sprzętu narciarskiego na Rusińskim Wierchu. Zerwany z niej przez wichurę dach zabił trzy osoby.
Dyrektorka przedszkola odpowie za znęcanie się nad dzieckiem. O przerażających praktykach zdecydowały się opowiedzieć pracownice placówki. W środę przed sądem w Nowym Sączu rozpoczął się proces w tej sprawie.
Prokuratura bada okoliczności śmierci dwóch braci, którzy zmarli w ubiegłym tygodniu po tym, jak weszli do magazynu, w którym przetrzymywali warzywa. - Śledztwo prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci - informują śledczy. Mieszkańcy Jakubowic w woj. świętokrzyskim nie mogą otrząsnąć się po tragedii.
- Jeśli byłaby silniejsza konstrukcja, to mogłoby nie dojść do tej tragedii - twierdzi powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Zakopanem. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zerwania przez wiatr dachu prowizorycznej wypożyczalni sprzętu na Rusińskim Wierchu i nieumyślnego spowodowania śmierci trzech osób oraz prowadzenia robót budowlanych bez wymaganej zgody lub zgłoszenia. Wójt Bukowiny Tatrzańskiej ogłosił dwudniową żałobę na terenie gminy.
31-letni Piotr M. w lipcu ubiegłego roku jechał pijany, "pod prąd", drogą S7 w Tokarni (Świętokrzyskie). Doprowadził do czołowego zderzenia. Zginął 35-letni mężczyzna. Teraz zapadł wyrok. 31-latek został skazany na dziewięć lat więzienia. Dożywotnio stracił też prawo jazdy.
Z powodu silnego wiatr we wtorek kolejne stacje narciarskie zdecydowały o wyłączeniu wyciągów na Podhalu. Z kolei na Śląsku powiatowi inspektorzy budowlani dostaną polecenia skontrolowania obiektów w ośrodkach narciarskich pod kątem ich bezpieczeństwa dla użytkowników.
W szpitalu w Nowym Targu zmarła trzecia ofiara poniedziałkowego wypadku w Bukowinie Tatrzańskiej. To 21-letnia kobieta, którą przygniótł zerwany pod naporem wiatru dach. Wcześniej zmarły jej 52-letnia matka i 15-letnia siostra. W szpitalu przebywa jeszcze 16-latek, także członek rodziny.
Chcieli wspólnie pojeździć na nartach. Wyciąg został jednak zamknięty, więc wracali do samochodu i już chcieli odjechać, kiedy porywisty wiatr zerwał dach z pobliskiego budynku wypożyczalni sprzętu narciarskiego. Matka i jej młodsza córka zginęły na miejscu. Starsza, 21-letnia, zmarła kilka godzin później w szpitalu. Ranny jest 16-latek.
Dwaj mężczyźni nie żyją, a ich matka walczy o życie. Jak ustaliła policja, mężczyźni udusili się po zejściu do piwnicy, w której przechowywane były warzywa. 57-latka, która zeszła ich szukać, straciła przytomność.
Mieszkaniec województwa pomorskiego o prawie 150 kilometrów na godzinę przekroczył dozwoloną prędkość podczas przejazdu przez Kleczanów (Świętokrzyskie). Sprawa skończyła się w sądzie.
Po każdym manewrze wzdychała z ulgą. Powtarzała, że "tym razem może się uda". Była zestresowana nie bez powodu, podchodziła do egzaminu na prawo jazdy po raz czwarty. Państwowa Komisja Badania Wypadów Kolejowych opublikowała raport dotyczący wypadku, w którym podczas egzaminu na prawo jazdy zginęła 18-latka.
Szedł ulicą Krakowa w kolorowym kostiumie i trzymał w ręku poroże. Zatrzymała go policja, bo "wyglądał na zagubionego". 20-latek niemal od razu przyznał, że ma przy sobie narkotyki.
Do szpitala w Krakowie-Prokocimiu trafił sześcioletni chłopiec. Okazało się, że dziecko jest pod wpływem amfetaminy i kokainy. W mieszkaniu ojca znaleziono kilkadziesiąt doniczek z sadzonkami konopi indyjskiej.
Mieszkanka wsi Terki (województwo podkarpackie) znalazła w lesie kota uwięzionego we wnykach. Obok leżała siatka z kiełbasą. Policjanci ustalili, że pułapka była przeznaczona dla niedźwiedzia.
Harcerze siedzieli przy ognisku na skraju lasu, kiedy nagle ktoś zaczął do nich strzelać. Ranny został 11-letni chłopiec. Policja przesłuchuje mężczyznę, który mógł mieć związek z tym zdarzeniem. - Zawsze się zdarzy ktoś, kto nie chce, żeby dzieci przebywały w okolicy - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl komendantka zgrupowania.
Urzędnicy z Tarnowa szukają rodziny zastępczej dla czworga dzieci. Jak relacjonują, matka przyprowadziła je do pogotowia opiekuńczego i oznajmiła, że dłużej nie może się nimi opiekować.
Śląscy policjanci zatrzymali kierowcę, który według zgłoszenia od świadka mógł być pod wpływem alkoholu. Mężczyzna podczas próby ucieczki przez pościgiem uderzył w dwa radiowozy. Był też agresywny.