Prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące urządzenia, które mogło działać jak podsłuch w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach. Znaleziono je podczas kontroli w sali, w której później tego dnia odbywało się wyjazdowe posiedzenie rządu. Rzeczniczka wojewody uspokajała wtedy, że urządzenie to element starego systemu, zainstalowany kiedyś przez emerytowanego już pracownika.
Katowicka prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie urządzenia znalezionego 7 maja w jednej z sal Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach. Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński informował wtedy, że "Służba Ochrony Państwa we współpracy z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego wykryła i zdemontowała urządzenia mogące służyć do podsłuchu w sali, gdzie dziś w Katowicach ma odbyć się posiedzenie Rady Ministrów".
"Urządzenie mogło służyć do uzyskania informacji przez osobę nieuprawnioną"
Znaleziony sprzęt mógł pełnić funkcję podsłuchu.
- Postępowanie dotyczy zainstalowania urządzenia, które mogło służyć do uzyskania informacji przez osobę nieuprawnioną - powiedział we wtorek w rozmowie z tvn24.pl prokurator Aleksander Duda, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Chodzi o przestępstwo z artykułu 267 Kodeksu karnego, w którym wymienione jest między innymi nieuprawnione zdobywanie informacji przy użyciu podsłuchu. To przestępstwo zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat.
Prokurator Duda poinformował nas, że postępowanie zostało wszczęte pod koniec maja przez Prokuraturę Rejonową Katowice-Południe.
"Element starego systemu"
Po zdemontowaniu urządzenia wyjazdowe posiedzenie Rady Ministrów odbyło się bez zakłóceń. Dobrzyński zapowiadał, że służby będą wyjaśniać, kto i w jakim celu zamontował sprzęt, mogący służyć do podsłuchiwania.
Rzeczniczka wojewody śląskiego Alicja Waliszewska przekazała w rozmowie z TVN24 na początku maja, że w jednym z pomieszczeń wykryto "stary element systemu, który automatycznie zdemontowano, usunięto, tak że obrady Rady Ministrów w tym miejscu na pewno mogą się odbywać bezpiecznie". Dodała, że urządzenie to "służyło prawdopodobnie do jakiejś wewnętrznej komunikacji". W rozmowie z PAP Waliszewska oświadczyła, że odnaleziony sprzęt "już nie służy niczemu" i był elementem "systemu nagłośnieniowego, który został kiedyś zainstalowany przez emerytowanego dziś pracownika".
Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak przed posiedzeniem rządu w Katowicach zapewniał, że "sala została zabezpieczona i możemy być pewni, że już żadnych podsłuchów tam nie ma".
Jako pierwsze o dochodzeniu prokuratury poinformowało we wtorek radio RMF FM.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock